Socom 3: U.S. Navy Seals - PS2

Producent: Zipper Interactive
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Dystrybutor PL: Sony Poland
Rodzaj gry: strzelanina
Platforma: PlayStation 2
Wykorzystuje: kartę pamięci, zestaw słuchawkowy
Data wydania: 19 kwietnia 2006
Ocena: 7/10

Ciężko jest krytykować tytuł, który jako jeden z niewielu prezentuje dany rodzaj elektronicznej rozrywki. Jakość grafiki, poziomu poszczególnych misji, nawet przyjemność płynąca z samego grania nie mają znaczenia, kiedy chodzi o rzadką, sieciową rozgrywkę na nasze konsole... Ten fakt twórcy gier świetnie potrafią wykorzystać...

Navy Seals

Oddział United States Navy Sea, Air and Land (SEAL), czyli Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych, Morze, Powietrze, Ziemia, to najlepsza i najbardziej elitarna jednostka sił specjalnych armii amerykańskiej. I to właśnie dzięki ekipie Zipper Interactive każdy posiadacz konsoli japońskiego giganta będzie miał szansę zapoznać się ze złożonymi i bardzo dynamicznymi działaniami tejże jednostki...

Tak jak miało to miejsce w poprzednich częściach, przyjdzie dowodzić nam czteroosobowym oddziałem komandosów. Jeden z nich jest bezpośrednio sterowany przez gracza, natomiast pozostała trójka, za pomocą menu lub sprytnego systemu "headset", pozwalającemu za pomocą mikrofonu ustalać kolejną taktykę. Nowoczesne wyposażenie, wszelkiej maści uzbrojenie i scenariusz zabierający nas w najbardziej niebezpieczne zakątki świata - "Socom 3" miał zaoferować nam i wiele więcej.

Wojna się zaczęła...

Najpierw trafiamy na pokrytą złotymi piaskami Afrykę. Niszczenie kolejnych umocnień wroga, odbijanie strategicznych obiektów i transportu wroga - a to wszystko po to, aby dopaść niebezpiecznego terrorystę i przywódcę zorganizowanej grupy przestępczej. Słaby, mało odkrywczy, pozbawiony większej dynamiki scenariusz poszczególnych misji, bardzo oszczędna architektura otoczenia, ale przede wszystkim poczucie bezsensu Twoich czynów - to najtrafniejszy obraz pustynnej kampanii...

Kiedy lądujemy w południowej Azji niewiele zmienia się w kwestii mizernej rozgrywki. Nadal słabe tereny walki, pustka i dość standardowe wytyczne kolejnych zadań. Co prawda pojawiają się pojazdy, które możemy spokojnie przejąć, załadować swoją ekipę i wykorzystać przeciwko "wrogom wolności", lecz ich sterowanie i charakter po raz kolejny zawodzi. Widać potencjał, ale wykonanie woła o pomstę do nieba...

Na końcu trafiamy do... naszej ukochanej Polski. Tak, nie pomyliliście się składając kolejne literki. Twórcy gry postanowili ostatnią kampanię umieścić w małym państewkiem nad Wisłą, tworząc fikcyjny i całkiem udany scenariusz. A jakich to niebezpieczeństw doszukał się dowódca Navy Seals, wysyłając do nas cały oddział? Wszystko rozbija się o nieistniejącą (jeszcze?) ekipę "New Slavic Order", która postanowiła namieszać trochę na świecie...

Baczność, żołnierzu!

Tak ja wcześniej wspominałem, mamy nowość w serii - pojazdy: czołgi, opancerzone fury, jeepy, łodzie i nawet ciężarówki. Ich wygląd i brzmienie rozczarowuje, sterowanie jest zbyt uciążliwe, a model jazdy bez większych rewelacji. Na dodatek rozpędzony wóz nie potrafi przestawić małych, kartonowych pudeł, nie mówiąc już o mizernym szlabanie, od którego żałośnie się odbijamy. Cieszy natomiast patent a la "Halo", gdzie cała ekipa pociesznie ładuje się na dany pojazd, a my dowolnie możemy wybrać ulubioną miejscówkę. Kierowca, pasażer, a może przy działku maszynowym? Proponuję, jednak kierowcę, a to za sprawą ogromnego mankamentu, który z każdą częścią pogłębia się jeszcze bardziej...

Na wojnie możesz liczyć tylko na siebie...

To bzdura i każdy, kto choć trochę interesuje się tematyką zbrojnych działań, doskonale wie, że najważniejszy jest kolega z naszego oddziału. Musimy mu ufać, polegać na nim i być gotowym, aby poświęcić za niego życie. W grze "Socom 3" jest zupełnie inaczej. Mimo, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych na świecie (Grom jest ponoć lepszy...) jednostką do zadań specjalnych, musisz polegać tylko na sobie. Wszystko to za sprawą fatalnego A.I. zarówno naszych podopiecznych, jak i przeciwników. Wirtualni żołnierze nie widzą wroga, wbiegają w ściany, nie reagują na komendy, gubią się, rzucają sobie granaty pod nogi - po prostu dramat. O ile na samym początku, kiedy bierzemy udział w treningu, wszystko wygląda poprawnie, to w czasie prawdziwego boju chłopaki najzwyczajniej w świecie panikują. Sam nie wiem co o tym myśleć...

Do broni

Sprawa dźwięku, pojawiających się broni, ich działania oraz efektu - to jeden z lepszych elementów tej produkcji. Mamy gadżety amerykańskie, rosyjskie, a w "bonusie" nawet uzbrojenie Gromu. Brzmią i zabijają "poprawnie", jedynie kwestia celowania oraz samej wymiany uzbrojenia mogłaby być lepiej opracowana. Podam przykład - w czasie ostrej wymiany ognia w podręcznym ekwipunku posiadałem pistolet oraz wyrzutnię rakiet. Nagle, bardzo blisko mnie, pojawiła się grupa przeciwników, zmuszając mnie tym samym do "szybkiej" zmiany arsenału. Nie mogłem od tak sięgnąć po karabin. Najpierw L1, potem zaznaczyć daną broń, przydzielić ją do plecaka i dopiero wtedy jest ona aktywowana. Domyślacie się chyba doskonale, jak skończyła się moja przygoda... Zanim cokolwiek zrobiłem "dostałem" dwoma magazynkami z "kałacha".

Skąd masz taką koszulkę, książę?

"Socom 3: U.S. Navy Seals" wygląda koszmarnie. Fatalne tekstury, kanciaste obiekty, dramatyczna animacja i chrupiąca "ramka" to tylko niektóre z całej gammy "zalet". Tereny składające się jedynie z dwóch mizernych domków, trzech drzew i całych hektarów pustej przestrzeni. Zdecydowanie - ta gra to jedna z największych "kaszan" na PlayStation 2.

Mam swe pazurki...

Mimo wszystko gra ma jedną, potężnie ważną zaletę. Otóż jeśli masz konsolę podłączoną do internetu, na bank będziesz musiał zakupić recenzowany tu tytuł. Dlaczego? "Socom 3" to "Counter-Strike" w świecie konsolowym, ot co! Trzydziestu dwóch szaleńców na każdej mapie, świetne zadania oraz misje, zero "lagów" i błędów w skrypcie - nie ma słabej inteligencji, kiepskiej oprawy, nudy i takich tam szczegółów. Jest za to ogromna radość, duża dynamika i hektolitry niezapomnianych wrażeń. Szesnastu kolesi z osiedla broniących zaciekle danej miejscówki przed atakami wroga. Po prostu poezja!

Sieć czy nie sieć, oto jest pytanie...

Ocena tego tytułu to naprawdę trudna sprawa. Tak jak miało to miejsce w poprzednich częściach, misje dla pojedynczego gracza to jedna wielka pomyłka. Dla mnie - znając takie hity, jak: "Ghost Recon", "Rainbow Six" czy nawet "Black" - granie w ten tytuł było ogromną męczarnią. Wszystko zmieniło się, kiedy odpaliłem rozgrywkę sieciową. Nagle pojawili się równi mi współtowarzysze, złożone taktyki, dynamiczny scenariusz i potężny klimat wojennej potyczki. Tym samym odpowiedź jest jedna - jeśli masz Network Adaptera, kupuj ten tytuł bez wahania. W innym wypadku omijałbym go z daleka.

AFrO

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy