Snow Ride

Producent: Slingshot Game Technology, Inc.

Wydawca: On Deck Interactive

Dystrybutor: TopWare Poland

Gatunek: sportowa / zręcznościowa

Data wydania: 15 grudnia 2000

Data wydania PL: 3 grudnia 2003

Wymagania: Pentium II 350 MHz, 64 MB RAM, akcelerator 3D (z obslugą OpenGL 1.1), 60 MB na HDD, Windows 9x/ME/NT/2000

Cena detaliczna: 19,95 PLN

Ocena: 2.5/10



Zima jest specyficzną porą roku i - podobnie jak w lecie - na półkach sklepowych nie powinno wówczas zabraknąć gamy nowych, śnieżnych (analogicznie - słonecznych) produktów. W tym roku pojawiło się już kilka świeżych, lepszych lub gorszych zabawek nt. bałwanka i jego zimnych kompanów, ale - podobnie zresztą jak zeszłej zimy - żaden (przynajmniej na platformie PC) nie okazał się większą rewelacją. Pamiętam, jak w lutym ubiegłego roku męczyłem się nad testami bardzo topornego "Ski Resort Tycoon 2" i ostatecznie załamałem nad nim ręce, pozostawiwszy marną ocenę. Niedawno trafiło do mnie pudełko z kolejną zimową grą, o której niestety zbyt wiele powiedzieć nie mogę. Jest to po prostu beznadziejna chlapa, należąca do grupy tych produktów, o jakich chce się jak najszybciej zapomnieć.

Reklama

"Snow Ride" na rynku pojawiło się już dobre trzy lata temu i z pewnością dystans ten w pewien sposób wpłynął na ogólny zarys gry. W 2000 r. produkt wydawałby się lepszy i wtedy może oceniłbym go nieco wyżej, o jakieś... pół oczka. I nie myślcie sobie, że żartuję. SR jest bardzo żenującym ucieleśnieniem tandety, z której ze wszystkich stron unosi się aura okropnego niesmaku.



Brawa za oryginalność?

Zanim otrzymałem SR, nic jeszcze o grze nie wiedziałem. Poszperałem po witrynach producentów, poczytałem opisy i ucieszyłem się na myśl, że będę miał okazję pojeździć na desce snowboardowej po mocno zaśnieżonych stokach gór. Tematyka produktu - z racji, że już dawno nie ukazała się na PC-ta zabawka traktująca o tym samym sporcie - wydała się być dość oryginalna, a właściwie odkurzona w odpowiednim momencie. Z drugiej jednak strony trochę się zdziwiłem, że ja, jako fan sportowego gatunku gier, nie słyszałem dotąd o "Snow Ride". Wszystko się wyjaśniło, gdy dokładniej przyglądnąłem się obrazkom i wszelkim materiałom nt. produktu. "No stary, to żeś wpadł" - pomyślałem sobie i czekałem na paczkę, której zawartość okazała się jedną z najgorszych pozycji, w jakie miałem okazję grać przez ostatnie lata.



Na targ po deski...

"Snow Ride" jest, mówiąc najkrócej, prostą gierką polegającą na zjeżdżaniu snowboardem ze stoków i grzbietów górskich. Z pewnością tematyka produktu niejednego z Was zainteresuje, ale na tym się skończy. Po uruchomieniu programu wszystko okaże się dużo gorsze od zimowej chlapy za oknem, a pierwsze minuty szusowania po śniegu staną się Waszymi ostatnimi. I nawet, jeśli jakimś cudem SR się Wam spodoba i postanowicie się z nim kontaktować dość często, to i tak nie pozwoli Wam na to stan techniczny gry. Zabawka ta po prostu potrafi się nieźle zacinać i psuć nie tyle nasze komputery, ale przede wszystkim nerwy.



Owszem, kilka razy udało mi się w SR zagrać i stwierdzić, że już nigdy tego nie uczynię. Produkt prezentuje się marnie - najpierw ukazują się nam okropne menusy, w tle jakiś kwadratowy gość jeździ na desce i - nie wiedzieć czemu - powoduje notoryczne przycinanie się obrazu. Nie zabrakło również oprawy dźwiękowej, z głośników wydobywają się wrzaski rozbestwionych kapel rockowych, których muzyce jako jedynemu elementowi SR nie należy się całkowita nagana, aczkolwiek bez migreny i wyłączania głośników się nie obeszło.



Producenci "Snow Ride" udostępnili nam dwa tryby rozgrywki: normalny zjazd i tzw. Heli-Drop. Ten drugi umożliwia nam samodzielne określenie położenia, z jakiego ma zjeżdżać nasz "deskarz". Wybór jest szeroki, ale co z tego, skoro najczęściej nasze indywidualne trasy nie są przejezdne, bo w trakcie "zrzutu" nie wiedzieliśmy o jakimś płaskim wzniesieniu lub nie zauważyliśmy kamiennego terenu, po którym, rzecz jasna, jeździć się nie da. Ostatecznie decydujemy się wyłącznie na podróżowanie po automatycznie zaprogramowanych trasach, a tych jest łącznie 35 - każda usytuowana w jakimś paśmie górskim (Breckenridge, Jay-Peak, Mammoth Mountain, Stratton lub Tuckerman Ravine). Tak naprawdę zjazdy mało się między sobą różnią - być może kształt terenu się zmienia, ale cały czas przez ekran przewijają się nam wyłącznie śnieżne pagórki, gdzieniegdzie zostawiając zielone i brązowe plamki trawy/skał (kiepskie podobieństwo). Czasami na stokach pojawią się jakieś flagi (slalom), ale wyłącznie jako przeszkadzające ozdoby, których poprawne ominięcie w żaden sposób nie jest punktowane.



I z górki, a właściwie pod górę

W "Snow Ride" gra się fatalnie. Produkt tworzono z myślą o ekstremalnych wyczynach i wspaniałych skokach z wysokich wzniesień górskich. Tymczasem całość prezentuje się co najwyżej mizernie i bardziej przypomina kukiełkowy teatrzyk, aniżeli deskarskie podboje zaśnieżonych stoków. Sama rozgrywka została w ogóle źle zaprogramowana. Niby jeździć się da, skakać w sumie też, ale z lądowaniem jest już dużo gorzej. Nasz zawodnik potrafi się rozbić na desce nawet wtedy, gdy skok zakończymy należycie, a wg praw fizyki wszystko powinno być ok. Co więcej, lecąc krzywo względem ziemi, panu snowboardziście bardzo często lądowanie się udawało, a za każdym razem na mej twarzy rysowało się spore zdziwienie. Ostatecznie postanowiłem, iż najlepiej będzie, jeśli podczas rozgrywki nie będę wykonywał żadnych tricków, ponieważ nie dość, że wyglądają one beznadziejnie, to jeszcze nasz sportowiec nie potrafi nad nimi zapanować. Wszelkie animacje i ruchy bohatera SR są do bólu sztuczne, mdłe i sztywne. Dystrybutorzy jeszcze mają czelność reklamować SR jako realistyczną symulację jazdy na desce - trochę samokrytyki i szczerości panowie. Gra pozbawiona jest jakiegokolwiek życia i dlatego podczas jej testowania kilka razy zasypiałem przed monitorem, chcąc wreszcie odłożyć ten kicz na półkę. O aspektach technicznych już wspomniałem - jeżeli mam przy nich poczuć jakieś dreszcze, to tylko poprzez obrzydzenie denną grafiką i denerwującymi odgłosami gładzonego śniegu oraz upadków skostniałego zawodnika.



Zapakować i na Syberię z tym chłamem!

Udało się! Teraz zakończę recenzję "Snow Ride", schowam go gdzieś głęboko w szafie i nareszcie będę mógł zapomnieć o niemiłych chwilach z nim spędzonych. Chcecie zapewne wiedzieć, jak ogólnie SR wypadł w moich oczach. No cóż, nie mam zamiaru nikogo okłamywać ani też obrażać, ale produkt ten okazał się typowym syndromem taniej gry robionej na siłę i wypuszczonej na rynek, aby wydusić z graczy jak najwięcej grosza. Ostatecznie otrzymaliśmy nic nie wartą zabawkę, która jednak jako środek nasenny prezentuje się wprost doskonale. Ale czy kogoś to obchodzi?



Plusy: ktoś się zainteresował snowboardem?

Minusy: "ale po co", kiepskie wykonanie techniczne, mało grywalne, niedopracowane, wieje nudą!



baseM@N

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sny | sportowa | dystrybutor | wydawca | Ride
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy