Slave Zero

Kiedy byłem jeszcze bardzo małym chłopcem, uwielbiałem chodzić do kina na japońskie filmy o Godzili. Do dziś pamiętam jaką grozę na widowni wywoływały ogromne potwory, wyłaniające się z morza i toczące walki z ludźmi lub, zdarzało się, pomiędzy sobą. Wspaniałe (jak na tamte czasy) efekty wizualne i dźwiękowe powodowały, że widz momentalnie siłą wyobraźni zostawał przenoszony w ten obcy, wrogi malutkiemu człowiekowi, świat.

To wszystko przypomniało mi się w momencie kiedy na moim komputerze zainstalowałem grę pt. ?Slave Zero?.

Reklama

W roku 2500 na świecie dominuje Pierwsza Dynastia Korporacyjna, rządzona twardą ręką przez SovKhana. Stolicą tego tyrana stał się kompleks zbrojeniowo - przemysłowy Megacity S1-9. Centrum to, zbudowane z żelaza i stali, stało się nieszczęściem okolicznych mieszkańców, powodując skażenie i toksyczne spustoszenie otoczenia, zalewając okolicę tajemniczą i śmiertelnie niebezpieczną substancją.

Opiekunowie, potomkowie starożytnego wojowniczego klanu kapłanów, umiejący wykorzystać moc umysłu i ciała, zostali zaprzysiężeni do najważniejszego zadania ich życia : zniszczenia bezbożnego Megacity oraz strącenia z piedestału krwawego SovKhana.

Podstawową bronią tyrana są tzw. Prototypy Niewolnicze ? tajemnicze roboty tworzone w Megacity poprzez połączenie cybernetycznych embrionów, metalowych exoszkieletów i tajemniczego neutronium (NTR 95879), zwanego Dark Matter. W ciągu 12 godzin powstaje olbrzymi, niszczycielski gigant, zdolny wykonać każdy rozkaz swego władcy. Kiedy SovKhan zdoła skompletować armię, nic nie powstrzyma go przed opanowaniem całego świata. Dopóki Opiekunowie, ukryci w kanałach Megacity, nie dysponowali odpowiednią siłą i bronią, nie stanowili większego zagrożenia dla SovKhana. Jednakże w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności udało im się wykraść najnowszy prototyp tzw. Slave Zero. Wybrali więc najlepszego spośród siebie, Ch?ana, któremu powierzyli kierowanie olbrzymim robotem, tworząc tym samym najdoskonalsze zespolenie czlowieka z maszyną. W ten sposób Slave Zero stał się ostatnią nadzieją w walce Opiekunów z SovKhanem, ostatnią nadzieją Ludzkości.



Krótkie, ale dynamiczne intro, natychmiast wprowadza nas w klimat gry. Pokrótce, w kilku zdaniach, opowiedziana fabuła oraz znakomicie zrealizowana prezentacja możliwości naszego Zero, od razu uświadomią nam, co rzeczywiście jest celem gry : Akcja, akcja i jeszcze raz akcja.

Pierwsze, co rzuca nam się w oczy, to wrażenie zagubienia pomiędzy ogromnymi budowlami Megacity. Wysokie budynki otaczają naszego Zero dookoła, tworząc barierę, zdawałoby się, nie do przebycia. Dopiero uważne rozejrzenie się, ujawnia nam niewielkie przejścia pomiędzy zabudowaniami, którymi możemy się posuwać naprzód. A czasami... No cóż, w jakimś przecież celu dźwigamy to całe uzbrojenie. Kilka celnie posłanych rakiet, usunie nam przeszkodę z drogi.

Jednocześnie wszystko wokół, poza zabudowaniami oczywiście, jest jakieś takie mikroskopijne. Maluteńkie ludziki plączą się pod nogami, od czasu do czasu o stopy robota rozbijają się swoimi mini-samochodzikami kierowcy, którzy nie zdołali wyhamować; nad głową giganta przelatują niewielkie samolociki bojowe zrzucając swoje wybuchowe ładunki i powietrzne taksówki pełne pasażerów. Czasami zza zakrętu wyłoni się czołg, pędzący w samobójczym szale w naszą stronę, zawzięcie się ostrzeliwując. Oddziały kamikadze nieustannie i bezcelowo obsypują robota lawiną pocisków, nie wyrządzając mu najmniejszej krzywdy; ale co robić ?, rozkaz to rozkaz. Jednym słowem, gracz czuje się troszeczkę jak wspomniana na początku Godzilla, wypuszczona na ulice Tokio za jakieś pięćset lat.

Co by tu jeszcze zdeptać J ?.

I można by sobie sielsko anielsko wędrować po Megacity, bezkarnie depcząc i rozgniatając od czasu do czasu, gdyby nie wrogie maszyny, wysłane przez SovKhana w celu zniszczenia naszego Slave?a. A niestety, widać, że miał w czym drań wybierać.

Zaczynając od wspomnianych konwencjonalnych sił, typu czołgi M-99 ?Reaper? , transporter opancerzony CAV-4 ?Wolf? czy helikoptery bojowe ?Hyena?, aż po roboty liniowe ?Wolf Spider? oraz najnowszej generacji gigantyczne roboty klasy Sentinel, takie jak ?Arbiter?, ?Jammer?, ?Regulator?, ?Titan? czy też ?Piranha?. Są też oczywiście bossowie, a ci to naprawdę potrafią uprzykrzyć życie.

To tylko niektóre z nieżyczliwych nam mechanizmów, które sterowane przez poddanych SovKhana, staną nam na drodze i będą się starały zapobiec wykonaniu powierzonych nam zadań. A trzeba przyznać, że postarać się potrafią.

Zwłaszcza roboty generacji Sentinel.

Wyposażeni w szeroką gamę broni, potrafią chyłkiem poruszać się po ulicach miasta, wykorzystując zabudowania, kanały i mosty. Kierowani przez wyższą inteligencję, nie biegną na wprost pod lufy Slave?a, ale po oddaniu strzału wycofają się w oczekiwaniu na nasz ruch, wykonują uniki widząc grad naszych pocisków czy też nadlatującą rakietę. W walce wykorzystają bezwzględnie każdy nasz błąd i chwilę zawahania.

Na szczęście, nasz Zero nie należy do ostatnich i potrafi się obronić. Został, jako produkt najnowszej generacji, wyposażony w doskonałe środki obrony. Zarówno opancerzenie jak i uzbrojenie pozwalają śmiało stawić czoła wrogom. Czym więc dysponujemy ?.

Swoją podróż zaczynamy wyposażeni tylko w AVR 9 ?Avenger? ? lekki, szybkostrzelny karabinek. Jednakże przeznaczony on jest do walki z przeciwnikiem lekko opancerzonym, więc musimy poszukać czegoś skuteczniejszego. I znajdziemy (ewentualnie pożyczymy od martwego wroga). A będą to takie cacka, jak np. konwencjonalne: muszelkowy IR 9000 ?Iron Roar? i CR 80 ?Cyclone?; karabinki plazmowe : PPR-2 i PS(7) Photon oraz rakietnice: ?Shrieker?, ?Stone Dog? i ?Valhalla?, i jeszcze kilka innych. Niektóre wymagają idealnego uchwycenia celu przed oddaniem strzału, inne znowuż same poszukają sobie wroga i nie opuszczą go ?aż do śmierci?. Zero w swojej mechanicznej ręce trzyma zazwyczaj karabinek, natomiast wyrzutnię pocisków rakietowych ma osadzoną na ramieniu. Takie rozlokowanie broni umożliwia strzelanie jednocześnie z obydwu ?środków masowego przekazu?, jednakże należy uważać, by oddając strzał podczas wychylania się zza budynku, samemu nie wyrządzić sobie krzywdy.

Trzeba przyznać, że nasz robocik to bardzo sprawny gość, porusza się po skomplikowanych ulicach Megacity bez większego problemu, skacze, pływa, a nawet na krótkich odcinkach lata za pomocą małych silniczków rakietowych ukrytych w jego pancerzu. Animacje, zarówno Slave?a jak i innych robotów wykonano doskonale.

Tak wyposażeni, uzbrojeni i sprawnie kierowani przystępujemy do walki z wrażymi siłami SovKhana w obronie ludzkości.

Pozostało jeszcze napisać czym, po odpaleniu gierki, zostaną zaatakowane nasze uszy i oczy. A trzeba przyznać, że programiści naprawdę postarali się. O ile efekty dźwiękowe są raczej typowe dla gier tego typu (większość dźwięków to świst i bum oraz uliczny hałas), o tyle grafika stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie. Świetnie wykonane lokacje i to te wielkomiejskie, jak i podziemne. Znakomicie ukazano efekty wybuchu pocisków po trafieniu do celu, niezależnie od tego czy jest to inny robot, czy też budynek. Kapitalnie wykonano opancerzenie i uzbrojenie Zero, każda broń inaczej się zachowuje, inne są skutki wystrzału. Za grafikę autorom należy się pochwała.

A trzeba dodać, że ?Slave Zero? jest, jeśli nie pierwszą, to jedną z pierwszych gier wykorzystujących efekt bump-mappingu, co zwłaszcza świetnie widać na opancerzeniu robota.

Latające wszędzie pociski, rój samolotów, malutkie czołgi, wyskakujące zza rogu inne roboty, palące się wraki, sypiące się dookoła szczątki, to wszystko powoduje, że we krwi gracza natychmiast wzrasta poziom adrenaliny, porywając go w wir wydarzeń rozgrywających się na ekranie. Poszczególne misje, wbrew pozorom zróżnicowane tematycznie, zostały połączone niezłymi cut-scenkami (wielbiciele mangi powinni być zachwyceni).

W grze istnieje oczywiście opcja multiplayer, można walczyć zarówno przez modem, internet, jak i LAN, ale odnoszę wrażenie, że to tylko opcja, gdyż od razu zauważalne jest, iż autorzy pisali program pod pojedynczego gracza.

?Slave Zero? to typowa, rzetelnie wykonana, strzelanka, uwalniająca umysł gracza od nadmiernego wysiłku, pozwalająca na oddanie się niczym nieskrępowanej rzezi wrażych robotów na ulicach miasta odległej przyszłości.

Tak więc, na ramię broń i wyruszamy na podbój Megacity. Drżyj, SovKhanie !

THURMS

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: chodzić | filmy | uzbrojenie | robot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy