Ratchet Gladiator - PS2

Producent: Insomniac Gamess
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Dystrybutor PL: Sony Poland
Rodzaj gry: strzelanina
Platforma: PlayStation 2
Wykorzystuje: kartę pamięci, Network Adaptor, headset
Data wydania: 18 listopada 2005
Cena detaliczna: 199 PLN
Ocena: 8/10

Kosmiczna batalia, latające roboty, eksplozje futurystycznych pojazdów, nowoczesne zabawki i wsparcie cybernetycznych sojuszników, do tego potężna dynamika, tony zużytej amunicji i mamy jedną z najbardziej efektownych strzelanin 2005 roku...

Przemian ciąg dalszy

Chyba wszyscy znamy i kochamy szalonego i mocno pokręconego Ratcheta... Ba, nawet jego odwieczny kompan, mały robocik Clank, to niezwykłe wydarzenie na naszych ekranach. Śmieszny, zabawny, często autoironiczny i naśmiewający się z dzisiejszej polityki i ograniczeń kulturowych duet już od bardzo dawna gości na konsolach do gier. Sam zaś producent, firma Insomniac, mimo ogromnego sukcesu, nigdy nie starał się spocząć na przysłowiowych "laurach". Ciągle kombinował, eksperymentował, zmieniał i dodawał. W rezultacie każda z czterech części różni się od siebie, zapewniając nam za każdym razem nieco inny charakter zabawy. W takim razie jaki jest nowy "Ratchet: Gladiator"? Zapraszam do recenzji jednej z najbardziej "zadymiarskiej" gry ubiegłego roku.

Od tej pory każdy jest Twoim wrogiem

Zmian jest sporo. Jedną z nich jest sam charakter naszej zabawy. Teraz Ratchet, jako prawdziwy gladiator, pozbył się większości zręcznościowych elementów i przesiadł się na te bardziej dynamiczne i efektowne, czyli "strzelankowe". Jak to wszystko zrealizowano i opracowano? Zacznijmy od początku.

Gra została podzielona na planety, które po odblokowaniu oferują kilka misji. Pokonanie ich odblokowuje kolejny świat itd. Oczywiście wizytę na każdej z nich często kończymy na konfrontacji z samym bossem, ale akurat ten element wypada dość blado i nie ma o czym się zbytnio rozpisywać. Po prostu walki z tymi gigantami często są mało porywające i zróżnicowane, a szkoda...

Kiedy już wylądujemy na danym globie, przed nami stają otworem kolejne wyzwania. Ich charakter i scenariusz, mimo częstej złożoności, są bardzo do siebie podobne, czyli - niestety, powtórzę się - mało zróżnicowane. A to zlokalizować położenie kilku wielkich śrub, aby potem je wkręcić, a to odnaleźć dane urządzenie i je zniszczyć - ot, taki standard znany z poprzednich części. Na szczęście całą eksplorację urozmaicają nowi pomocnicy Ratcheta (Clank nie jest już grywalną postacią), czyli małe, latające roboty. Za ich sterowanie odpowiada "krzyżak" na naszym padzie - strzelają promieniem EMP (Electric Magnetic Pulse), potrafią rozwinąć specjalny "grind cable", dzięki któremu możemy wbić się na wyższą platformę lub po prostu ostrzelać daną jednostkę. Ich przydatność i skuteczność jest naprawdę ogromna nie tylko dzięki sprawnym algorytmom sztucznej inteligencji, ale również za sprawą opcji nieskończonego "wskrzeszania", co czyni je praktycznie nieśmiertelnymi.

Oprócz wielkiej frajdy czerpanej z pieszej pacyfikacji wszelkich oznak wrogości, "Ratchet Gladiator" oferuje również tryb Dread Challange, dzięki któremu mamy szansę zasiąść za sterami futurystycznych pojazdów. Potężny, mechaniczny pająk, latające statki czy czterokołowy jeep - ich sterowanie i model jazdy są naprawdę bardzo dobrze opracowane, a same zadania bardzo podobne do tych ze zwykłego trybu zabawy.

Kiedy już wiecie jak mniej więcej prezentuje się najnowszy "Ratchet Gladiator", pora przejść do najbardziej ciekawego i mocnego punktu tej produkcji. W czasie strzelania do przeróżnej maści przeciwników, strącając wrogie statki i okrywając kolejne światy pełne wyzwań, w końcu zadacie sobie pytanie - a właściwie to czym my tak naprawdę dysponujemy? Jaki sprzęt oddano nam w wygłodniałe "łapska Apokalipsy" i z czego my właściwie ładujemy do tych wszystkich, biednych "przeszkadzajek". I tu następuje mocny "klaps" z niespodzianką. Każdą z dostępnych broni, a jest ich kilkanaście, możemy rozbudować, wzmocnić i zmienić. Dzięki wszędobylskim śrubkom, które co rusz gdzieś zbieramy, możemy dokonać właściwych zakupów i dokupić interesującą nas "dopałkę". Lepsza celność, szybkość, moc, wygląd, efekt - jest tego kilka dziesiątek. Np. taki Morph dodany do naszej spluwy zamienia trafionego wroga w zwierzaka, a Freeze w skałę lodu. Takich patentów jest od zatrzęsienia - wszystko zależy od naszej wyobraźni i dostępnego budżetu...

Graficznie Insomniac Games nie dokonało wielu poprawek względem poprzedniej, trzeciej części serii. Piękna animacja, wspaniałe widoki, moc eksplozji i kolorowe fajerwerki - wszystko śmigające w stałej ramce 60 klatek na sekundę. Brawo!

Bo w kupie raźniej

Gra oferuje również wiele opcji trybu multiplayer. Podzielony ekran dla czterech graczy, opcja Network Adaptor i mamy już 20 graczy. Deadmatch, Capture The Flag, Conquest czy Juggernaut - każdy z tych trybów jest inny i zapewniający mocną dawkę efekciarskiej zabawy. Dodatkowo obsługa zestawu słuchawkowego i klawiatury USB czyni tryb multiplayer mocnym punktem gry.

Życie to jedna wielka bitwa

Fajnie tak, będąc wykończonym po pracy, szkole, kłótni z rodzeństwem, zasiąść za sterami "Ratchet Gladiatora". Ogromna zadyma, wiele efektownych akcji, spora dawka humoru i przede wszystkim rozbudowany system udoskonalania naszych "pukawek" czyni ten tytuł naprawdę godnym uwagi. Szkoda jedynie, że same misje są często do siebie bardzo podobne, ale wspomniana, niczym nieskrępowana walka z wrogimi jednostkami zakryje wszelkie niedogodności...

AFrO

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy