Rally Trophy

Wydawca: JoWood

Dystrybutor: CD-Projekt

Data premiery: listopad 2001

Rodzaj gry: rajdy samochodowe

Wymagania: PIII-500, szybki akcelerator 3D, 64 MB RAM, HDD, CD-ROM, wskazana kierownica

Ocena: 10/10


Po dłuuuugim okresie posuchy w dziedzinie gier "rajdowych" na rynku pojawiło się "coś", na co każdy miłośnik wirtualnych czterech kółek powinien zwrócić uwagę. Rally Trophy to powrót do okresu, gdy samochody nie posiadały ABS-ów, ESP i innych, ułatwiających kierowanie nimi, dodatków. Gdy w lekkich konstrukcjach (jak Mini Morris) dominowały wolnossące silniki o mocach nie przekraczających 200KM. Gdy stareńkie Porsche 911 Sobiesława Zasady było demonem mocy i osiągów. Teraz 300KM pod maską rajdowego potwora nikogo nie dziwi, ale Wy możecie zdziwić się, jak trudne jest prowadzenie lekkiego Mini Morrisa, który praktycznie nie rozwinie prędkości większej niż 140 km/h na trasie rajdu. Ja też się zdziwiłem...

Reklama



JoWood to firma, która od pewnego czasu miło zaskakuje graczy, wydając przemyślane, ładnie wykonane i przede wszystkim - bardzo dobrze przetestowane gry. Jeśli chodzi o gatunek gier symulacyjnych testy odgrywają tutaj niebagatelną rolę - pozwalają uniknąć wypuszczenia na rynek produktu, w którym symulowane obiekty (samoloty, pojazdy kołowe czy też szynowe) zachowują się "dziwnie", delikatnie rzecz ujmując. Przykładem gry, w której niedopracowanie modeli samochodów uczyniło z niej niewyobrażalnego gniota, jest np. Pro Rally 2001 - gra bardzo szumnie reklamowana, która w gruncie rzeczy oka nic szczególnego sobą nie prezentuje. Samochody prowadzą się bardzo nienaturalnie, a zachowanie ich na drodze pozostawia wiele do życzenia. Taką grę ciężko nawet nazwać zręcznościówką...



Z drugiej strony barykady stoi Grand Prix Legends - symulator idealny. Albo prawie idealny. Doskonałe odwzorowanie rzeczywistości w grze, poprzedzone wieloma miesiącami skrupulatnego zbierania danych a następnie obróbki ich przez sztab inżynierów - zaowocowało wypuszczeniem na światło dzienne gry, którą większość graczy podsumowuje: "za trudna". GPL jest trudny, jest to bowiem prawdziwy symulator bolidów Formuły 1 z lat 60-70. GPL to swoista "nauka jazdy" - uczy pokory wobec prędkości, mocy, boleśnie chłoszcząc wszystkich niepokornych. Ci, którzy przejdą szkolenie i połkną bakcyla GPL, nie wrócą już do gier w stylu Pro Rally 2001 czy też Colin McRae. Są zbyt prymitywne i zbyt nienaturalne.

Długo przyszło nam czekać na prawdziwy symulator rajdów. I oto on - Rally Trophy, wyprodukowane przez wspomnianą wcześniej JoWooD. Dostępne samochody? Mini Morris, Ford Cortina, Fiat 600 Abarth, Alfa Romeo Giulia... w sumie jest ich 12, ale większości z Was nazwy tych aut nic nie powiedzą. Pojazdy są fantastycznie wymodelowane zarówno jeśli chodzi o ich wygląd, jak i zachowanie. Mały Morris na drodze jest nerwowy, praktycznie cały czas idzie w poślizgu, podskakując niczym piłeczka pingpongowa na każdej nierówności. Z racji swoich gabarytów stosunkowo łatwo zmieścić go w zakręcie nie zahaczając o pobocze. Ale też kierowca musi być cały czas czujny. 100, 120, 140 km/h - więcej nie pójdzie. Co to za prędkość - powie niejeden z Was... Do momentu, kiedy będzie zmuszony płynnie przejść przez zakręt. To nie Colin McRae - tutaj nie ma lekko. Zahaczenie o pobocze - murowany "bączek" samochodem. Wjazd na trawę - praktycznie zero sterowności, samochód ślizga się niemiłosiernie. Szutry, asfalt, śnieg, piach - to wszystko naprawdę czuć. Znowu trzeba mozolnego treningu, jak w GPL. Każde auto ma swoją własną charakterystykę, inaczej zachowuje się na drodze, wymaga pewnego "wjeżdżenia się". Słabsi gracze szybko zrezygnują - Rally Trophy to gra trudna, ale warta poświęceń.

Jazda na klawiaturze to męczarnia. Ciężko kontrolować samochód i możecie zapomnieć o zajmowaniu czołowych miejsc. Bardzo bardzo przydaje się kierownica czy tez inny analogowy kontroler. Realizm w pełnym tego słowa znaczeniu. Powiem więcej - jest DUŻA różnica pomiędzy poszczególnymi modelami kierownic - proste PcTwinTurbo sprawdzają się raczej przeciętnie w tej grze. Produkty Logitecha czy też Microsoftu - mmmm, to czysty miód. Warto wziąć to pod uwagę, jeśli macie zamiar poważnie powalczyć z Rally Trophy.

Teraz kilka słów o otoczce gry - czyli o grafice, dźwięku, itp. Ponieważ gra jest symulatorem musicie zdawać sobie sprawę z tego, że zarówno procesor jak i karta grafiki będą miały wiele do roboty. Posiadacze Pentium II i słabszych Celeronów mogą praktycznie zapomnieć o płynnej grze. Minimum to Pentium III-500 z jakąś sensowną kartą grafiki z akceleracją 3D - wystarczy VooDoo II. Genialnie gra się na sprzętach z Duronem 800 i szybszymi, wyposażonych w karty z układami NVidia GeForce. Wtedy można wrzucić juz rozdzielczość 1024*768. Pełne detale - to jeszcze wyższe wymagania - tutaj GeForce2 GTS, wspomagana szybkim procesorem 1GHz pokaże, co to znaczy JAKOŚĆ. Dźwięk - też całkiem rozsądnie brzmiący. Nie powiem, żeby było to coś porównywalne z GPL, gdzie ryk silników F1 jest wprost niesamowity, ale nie ma się do czego przyczepić.

Pora na jakieś podsumowanie - gra dostaje dziesięć punktów. Jest to naprawdę w 100% godna polecenia produkcja, pod warunkiem, że dysponujecie sprzętem, który sobie z nią poradzi. Rally Trophy to wspaniały pomysł na rozrywkę w długie, zimowe wieczory. Obecnie jest to nr 1 w moim osobistym rankingu gier "rajdowych" i podejrzewam, że długo przyjdzie mi czekać na coś, co wskoczy na to miejsce.



Jurand



P.S. Klikając tutaj dostaniecie się do galerii tapet z Rally Trophy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: akcelerator | rajdy | symulator | samochody | wydawca | dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy