Prince of Persia: Warrior Within

Producent: Ubi Studios

Wydawca: UbiSoft

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Rodzaj gry: gra akcji / TPP

Data wydania PL: 9 grudnia 2004

Wymagania sprzętowe: PIII 900 MHz, 256 MB RAM, karta grafiki 64 MB

Cena detaliczna: 119,90 PLN

Ocena: 8/10



Historia gry "Prince of Persia" sięga 1989 roku - zamierzchłych czasów monochromatycznych monitorów i dyskietek 5,25 cala, kiedy to ukazała się pierwsza część przygód Księcia z Persji. Ta banalna platformówka była na owe czasy wielkim przełomem i zyskała ogromną popularność. Tytuł "Prince of Persia" stał się kurą znoszącą złote jajka. Nic więc dziwnego, że ukazała się druga część - "The Shadow & The Flame", a potem trzecia - "Prince of Persia 3D". Niestety, obie pozycje nie były tak udane jak ich protoplasta i wydawało się, że złotodajna kura została zarżnięta... Jednak w 2003 roku za sprawą firmy UbiSoft ukazała się czwarta część pod tytułem "Prince of Persia: Sands of Time". Gra okazała się wielkim sukcesem i przywróciła dawny blask serii o przygodach Księcia z Persji. Tytuł zyskał wielu zagorzałych fanów i tylko kwestią czasu było, kiedy Ubisoft wyda kolejną część. Tak stało się pod koniec 2004 roku, kiedy światło dzienne ujrzał "Prince of Persia: Warrior Within" - bohater tej recenzji.

Reklama



Fabuła "Warrior Within" oczywiście nawiązuje do "Piasków Czasu". Nie jest to jednak takie oczywiste... Rewelacyjne, mrożące krew w żyłach intro na którym widzimy zrozpaczonego nieszczęśnika uciekającego przed morderczym "czymś", który w końcu trafia na ślepy zaułek, gdzie miota się jak zwierzę w potrzasku, pazurami próbując uwolnić się z pułapki. W miarę jak śmiertelne niebezpieczeństwo zbliża się, obserwujemy nagłą przemianę uciekiniera, który okazuje się być Księciem Persji, podczas której z przerażonego uciekiniera przeistacza się on w zaciętego, twardego i zdeterminowanego, aby stawić czoła niebezpieczeństwu wojownika - wojownika, który tkwił w nim zawsze, ukryty. Tyle intro, które nic jednak nie mówi o tym, jakoby książę przy spotkaniu z "Piaskami Czasu" spowodował, że jego tropem zaczął podążać Dahaka - tajemniczy stwór strzegący kontinuum czasu, który sieje zniszczenie wszędzie, gdzie tylko się pojawi, a którego celem jest wypełnienie przeznaczenia Księcia - śmierć... Dahaki nie da się pokonać, ale Książę wpada na pomysł, aby cofnąć się w czasie i w przeszłości zapobiec uwolnieniu się Piasków Czasu.



To, co pierwsze zwróciło moją uwagę w tej grze, to... skomplikowane sterowanie. Tak - niestety sterowanie zostało sknocone i musiałem poświecić nieco czasu, abym śmiało mógł poczynać sobie Księciem na ekranie. Skomplikowane sterowanie jest wynikiem przypisania kamery do myszki, zamiast ruchów postaci - chaotycznie miotałem kamerą na lewo i prawo, w górę i w dół, a Książę i tak szedł tam, gdzie chciał. W dodatku kamera blokuje się, jeżeli za postacią jest jakaś przeszkoda, np. ściana. Możliwości poruszania się Księciem jest tak wiele, że momentami nie wiadomo, czy pobiec po ścianie, aby w końcu się od niej odbić, czy może spróbować wspiąć się na filar i przeskoczyć z niego na drugą stronę, czy też może wisząc na półce skalnej przejść na rekach przy ścianie. Aby wypróbować wszystkie kombinacje, spędziłem na początku mnóstwo czasu pomnożonego przez utrudnione sterowanie, testując wszystkie możliwe opcje. Koniec końców do sterowania ostatecznie przywykłem i płynnie poruszając się mogłem podziwiać rewelacyjną grafikę "Warrior Within".



Klimat oprawy graficznej utrzymany jest w ponurym stylu, przywodzącym na myśl ciemną wilgotną piwnicę albo zatęchły loch. Klimat w "Warrior Within" jest raczej przygnębiający - Książę porusza się po zniszczonym zamku, który wygląda na opuszczony od setek lat. Wszystko jest tu szaro bure, jednak widać, że oprawa graficzna jest dopracowana w każdym calu - piękne efekty świetlne, które pojawiają się tylko momentami czy unosząca się ponura mgiełka potęgują mroczne wrażenie całości. Ogólnie rzecz biorąc grafika jest bardzo dobra, tekstury generalnie są wysokiej jakości, choć miejscami zdarzają się też kiepsko wykonane, a animacja czasem zwalnia (szczególnie na słabszym sprzęcie). Wszystkie braki i graficzne niedoróbki wybaczam jednak z miejsca i chyląc jednocześnie czoła dla świetnego smaku, pozwalającego na połączenie wszystkich elementów w jedną spójna całość. Na styku zagadnień grafiki i grywalności znajduje się animacja postaci Księcia. Muszę przyznać, a nie jestem na pewno w swojej opinii odosobniony, że twórcy "Warrior Within" naprawdę dobrze przyłożyli się do tego elementu gry - Książę biega po ścianach, wspina się po słupach, robi salta, a do tego rewelacyjnie włada mieczem - ba, nawet dwoma mieczami. Wszystkie animacje ruchów wykonane są tak dobrze, że można chwilami zapomnieć, iż większość z nich jest dla człowieka fizycznie niemożliwa do wykonania.



Walka Księciem to właśnie to, co sprawia w "Warrior Within" najwięcej radości. Element ten jest bardzo rozbudowany i oferuje szeroki wachlarz kombinacji ciosów, które są również zależne od tego, jaką aktualnie bronią włada Książę. Tak, combosy zależą od rodzaju żelastwa, jakim posługuje się nasz bohater, a że możemy władać dwoma broniami naraz - repertuar szermierczy Księcia jest naprawdę imponujący. Może on przeskakiwać nad wrogami, by odciąć im z zaskoczenia głowę od tyłu, rzucić jedną z broni w nadchodzącego wroga, tak aby mieć czas zająć się tymi, którzy są najbliżej, kręcić młynka wywijając groźnym mieczem itp. Nie myślcie jednak, że walka polega na bezmyślnym klikaniu myszka i klawiaturą - nic bardziej mylnego. Grając w "Warrior Within" będziesz musiał dostosować taktykę i styl walki do rodzaju oraz ilości przeciwników, z którymi przyjdzie ci walczyć. Najczęściej stawisz czoła niewymagającym mięczakom, którzy zazwyczaj poruszają się dwójkami, ale już pięciu czy więcej takich kolesi potrafi napsuć Księciu krwi. Dalej na Twojej drodze staną trudniejsi przeciwnicy, których pokonanie będzie się wiązało nie tylko z szybkim i sprawnym wymachiwaniem mieczem, ale także ze sporą dawką pomysłowości i sprytu, np. aby pokonać olbrzyma, będziesz musiał atakować nieosłoniętą część jego ciała - w tym przypadku są to kostki - i dopiero kiedy uklęknie, wskoczysz mu na kark i uderzając w hełm będziesz mógł go załatwić (najpierw będziesz się musiał przebić oczywiści przez hełm).



W parze z dynamicznymi i efektownymi scenami potyczek współgra świetna muzyka w "Warrior Within". Ścieżka dźwiękowa to pomieszanie spokojnych orientalnych motywów z ostrym, gitarowym brzemieniem, które rewelacyjnie współgra z mrocznym klimatem oprawy graficznej. Głosy postaciom podkładali świetnie aktorzy, wśród których znalazła się boska Monica Belucci - nic więc dziwnego, że mówione dialogi (w wersji angielskiej oczywiście) są wykonane profesjonalnie i uświetniają rozgrywkę.



Z biegiem czasu Książę uzyska specjalne umiejętności związane z "Piaskami Czasu" i manipulacją czasem. Do tego nasz bohater wykorzystuje amulet, w którym zbiera się energia pochodząca z pokonanych wrogów oraz znalezionych tu i ówdzie naczyń. Kontrola nad czasem oznacza, że Książę może wykonywać różne dziwne triki: cofnąć się w czasie, przyspieszyć go lub spowolnić jego upływ, zwiększać siłę swoich ciosów i odrzucać atakujących wrogów, jakby za pomocą silnego podmuchu (co moim zdaniem nie ma nic wspólnego z czasem).



Podsumowując gra "Warrior Within" jest bardzo dobrą kontynuacją serii "Prince of Persia". In plus trzeba policzyć jej długość rozgrywki, rewelacyjną fizykę walki oraz niesamowitą muzykę. Gorzej wypada skomplikowane sterowanie, do którego jednak wcześniej czy później da się przywyknąć. Reasumując wszystko powiem tak: jeżeli grałeś w "Piaski Czasu" i jesteś fanem Księcia Persji, to "Warrior Within" na pewno Ci się spodoba - mogę gorąco polecić ten tytuł. Jeżeli jednak nie grałeś w "Piaski Czasu", to możesz się czuć nieco zagubiony - zagraj najpierw w pierwszą część odmłodzonej serii "Prince of Persia", a potem możesz delektować się w pełni pozycją "Warrior Within".



Siwy

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bohater | dystrybutor | wydawca | sterowanie | książę | Prince
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama