Planescape: Torment

Na Czarnej Wyspie w swoim studio (Black Isle Studios), siedzibę swą mają potężni Magowie. Tam za pomocą czarów swych, tworzą rzeczy cudowne zwane przez śmiertelnych, grami komputerowymi. Magowie zasłynęli w świecie śmiertelników takimi grami jak: Fallout, Fallout 2 czy wreszcie tak popularny na rubieżach, Baldur?s Gate. Magowie rosnąc w siłę postanowili stworzyć kolejne dzieło. I tak oto zrodził się przewspaniały RPG, umiejscowiony w świecie pełnym mroku i tajemnic, gdzie nic nie jest takie, jakie nam się wydaje, a świat ten zwie się Planescape.

Reklama

UDRĘKA

Nie mam imienia, nie wiem, kim jestem. Nic nie pamiętam, kompletnie nic... Na domiar złego, nie wiem gdzie jestem. Co to za paskudnie obrzydliwe miejsce??? Pełno tu trupów, leżą na stołach, w różnym stadium rozkładu. Jedne są całe, inne porozcinane, niczym po nie udanej operacji. Oprócz obrzydliwego zapachu, rozkładających się ciał, czuję też inny zapach. Chyba nawet mocniejszy. Śmierć, zapach śmierci. Jest tak gęsty, że wręcz namacalny. Tylko, dlaczego ja tutaj jestem, dlaczego żyję, skoro śmierć jest tu panią... A może to jakiś parszywy sen? Nie, we śnie nie ma zapachów. Wypadałoby się stąd wydostać. Tak, tylko jak? Wciąż nic nie mogę sobie nic przypomnieć... Nawet nie wiem jak się tu dostałem, nie mówiąc już o wydostaniu.

Takie myśli mógłby mieć każdy z nas, gdyby pewnego pięknego(?) dnia, obudził się na wrednie twardym stole, w równie wrednym śmierdzącym miejscu, które okazało się być... kostnicą. Nic tylko zwrócić obiadek :) Jednak nasz główny bohater zachował zimną krew i... Zaraz, przecież to nie solucja! Co było dalej dowiecie się po zakupie P:T. Moim zadaniem zaś jest, uświadomić was, że warto.

WIELOŚWIAT

Planescape oparty jest na zasadach Advanced Dungeons & Dragons autorstwa TSR. System ten nie jest już młody, jednak dzięki swojej specyfice zasługuje na szczególną uwagę, bowiem Planescape nie określa w żaden sposób jakiegoś świata, dlatego też zwany jest powszechnie Wieloświatem, ponieważ składa się z innych światów zwanych tu sferami. Nie będę przedstawiał tutaj charakterystyki świata gry, ponieważ wszystkiego możecie się dowiedzieć grając, a zapewniam, że przyjemność poznawania faktów w trakcie gry jest wprost niesamowita. Oczywiście gdyby gra nie była zlokalizowana, większość rodzimych graczy nawet nie spojrzałaby na ten produkt. Niesamowicie ogromna ilość tekstu występującego w grze spowodowałaby, że tylko nieliczni dali by sobie radę. I tu właśnie widać jak wielką potęgą jest lokalizacja (lecz o tym nieco niżej). Każdy miłośnik RPG zagra z przyjemnością, a i laik może coś ugryzie i nuż go wciągnie? Jednak, żeby tak się stało, czas właściwy opis zacząć.

INSTALACJA

W zasadzie wszystko jest tak banalne, że ? wyjątkowo ? punktu tego być nie powinno. Ale... No właśnie, jest jedna drobnostka, o której trzeba wspomnieć. Otóż zanim pełni szczęścia będziemy chcieli zainstalować P:T musimy sprawdzić czy mamy około 700-800MB wolnego miejsca na dysku. Ponieważ sama gra zjada nam jakieś 600MB pozostałe sto/dwieście przyda się na pliki tymczasowe, które mają za zadanie przyspieszyć nam grę podczas przechodzenia między lokacjami (domyślnie jest tego bodajże 120MB). Dla tych, którzy mają duże dyski, istnieje możliwość skopiowania wszystkich czterech płyt, a wtedy komfort gry na pewno wzrośnie. Jeśli uporamy się z tymi niedogodnościami (o ile takowe w naszym przypadku wystąpią), czas najwyższy zacząć grę.

DROGA PRZEZ MĘKĘ

Pierwszą rzeczą, jaką dane nam będzie zobaczyć po uruchomieniu, będzie logo Black Isle Studios, nawiasem mówiąc z bardzo ciekawie wykonaną wodą. Następnie z mroku wyłania się wspaniały Smok reprezentujący TSR. Teraz czas na intro. Porównując go do Wrót Baldura, muszę przyznać, że stoi na bardzo wysokim poziomie. Wreszcie film wprowadzający jest tym, czym być powinien. Jest pełen tajemnic, niedomówień i kompletnie nic nam nie wyjaśnia. I o to chodzi. Wzmaga to tylko apetyt na grę. Co zaś tyczy się strony technicznej, intro jest wykonane bardzo dobrze, nie ma tu ? tak jak we Wrotach ? sztuczności, wszystko jest zrobione poprawnie i nie pozostawia niesmaku. Po tym wszystkim naszym oczom ukazuje się menu główne. I tu pierwsze zaskoczenie, mamy do wyboru tylko trzy opcje!

Nowe życie ? Jak sama nazwa wskazuje, tu zaczynamy grę od początku.

Wznowienie ? To nic innego jak stary poczciwy ?load?

Otchłań ? Tędy udasz się w otchłań swojego ukochanego systemu operacyjnego ;)

Zakładam, że zaczynamy grę od podstaw, więc pierwsze, co nas czeka to wykreowanie naszego bohatera. Jednak nie wygląda to tak jak w ?klasycznych? RPG, nie wybieramy tu rasy, płci, czy też profesji postaci, nawet imienia, wszak już kiedyś w czymś (w wojowaniu ma się rozumieć) byliśmy dobrzy i na starcie nie można się ?przechrzcić? (można za to w trakcie gry). Na początku zaczynamy jako wojownik na trzecim poziomie i jedyne, co możemy zrobić to rozdysponować 21 punktów w następujących cechach:

Siła ? Oczywiście głównie wpływa na umiejętności do walki. Oprócz tego wpływa na prawdopodobieństwo trafienia i zadawane obrażenia. Przyda się też podczas otwierania skrzyń, drzwi itp. Od tego jak silny jest nasz bohater zależy też ile może taszczyć w swoim plecaczku. Generalnie, to najlepszy sposób na stworzenie Conana.

Kondycja ? Jeśli zainwestujesz w kondycję, trudniej będzie cię zabić, ponieważ wskaźnik ten ma bezpośredni wpływ na punkty życia. Dzięki temu też, rany będą się szybciej goić i przy odpowiednio wysokim poziomie kondycji będziesz mógł zregenerować swe siły tylko w trakcie jednego odpoczynku. Jest to drugi istotny punk dla ?Conanowców?.

Zręczność ? Pewnie pierwsze, co wam przyjdzie na myśl to złodziejaszek, i będziecie mieli rację, dzięki temu jest szansa, że postać będzie się ciszej poruszać, być może będzie też lepiej kraść. Jednak i dla woja jest ona wielce cenna, albowiem wpływa na szybkość twoich reakcji, od tego zależy czy dasz się łatwo trafić, czy też nie. Jeśli chcesz być szybszy od wroga, to zręczność ci pomoże. I ta cecha przyda się Conanowi.

Inteligencja ? Jest wielce pożądaną cechą (choć Conan jej mieć nie musi). Czym bardziej inteligentniejsza postać, tym więcej i mądrzej myśli i mówi, co za tym idzie, pojawi się więcej dialogów. Dla magów jest to najważniejsza cecha, jeśli mag nie jest zbyt inteligentny, nigdy nie będzie mógł rzucać czarów wyższych poziomów. Dodatkowo inteligencja wpływa na większe szanse odzyskania pamięci (czyżby nasz Bezimienny miał RAM i problemy z zasilaniem???)

Mądrość ? To kolejna istotna cecha. Dzięki niej, będziesz czerpał nauki z wydarzeń, co zaowocuje szybciej zdobywanym doświadczeniem. Jest to także kolejna cecha, która wpływa na szanse odzyskania wspomnień.

Charyzma ? Cecha ta sprawia, że jesteś bardziej przekonywujący, potrafisz oczarować swojego rozmówcę, pomimo, że jesteś szpetny jak zombiszczak (a nawet bardziej). W połączeniu z inteligencją nie raz może wpłynąć na pokojowe rozstrzygnięcie konfliktu, co może być wielce pożądene.

Nie muszę chyba mówić, że proces tworzenia postaci jest wielce istotny dla naszej rozgrywki, więc starajmy się stworzyć coś sensownego, choć może to być trudne. Kiedy przebrniemy przez proces kreacji, zostaniemy przeniesieni na ?pole walki?, czyli ekran główny gry. Ulepszony silnik gry ? Infinity firmy BioWare sprawia, że gra wygląda naprawdę ślicznie. O ile Baldur?s Gate wyglądał przeciętnie, o tyle w P:T widać naprawdę znaczną poprawę. Aż dziw, że to ten sam silnik napędza obie gry. Całość w P:T jest o wiele wyraźniejsza, bardziej czytelna. Wszystko jest tutaj większe, choć głównie widać to patrząc na postacie, które poza ?powiększeniem? są bardziej szczegółowe, mają też zdecydowanie więcej klatek animacji. Poprzez przybliżenie kadru ograniczyło się jednak trochę pole widzenia i wcale bym się nie pogniewał gdyby można było to wszystko, choć trochę ?oddalić?, tak, aby czasem widzieć więcej. Zapewne zwiększenie rozdzielczości na 800x600 rozwiązałoby ten problem. Jednak jest to tak mała wada, że można się do niej przyzwyczaić. Jeśli jesteśmy przy wadach, muszę powiedzieć, że mając 64MB RAM?u mój CD-ROM musiał się czasem nieźle napracować ładując kolejne części mapy. Dlatego warto przenieść całą grę na dysk. A jeśli nie jest to możliwe, to znaleźć troszkę więcej miejsca na dysku i w pliku .ini zwiększyć CACHE do około 200-300 megabajtów w celu szybszego przechodzenia między lokacjami. Wierzcie mi, to naprawdę dużo daje (no chyba, że macie szybszy CD-ROM od dysku ;) Wracając do grafiki. To, co tu zobaczyłem, zaskoczyło mnie niepomiernie. Dawno, oj dawno nie widziałem tak starannie wykonanej grafiki. Renderowane tła są wprost rewelacyjne, lecz nie to jest tu najładniejsze. Gorąco polecam zakotwiczenie w drużynie maga. Bo to on właśnie przyczynia się do tego, że grafika przykuwa naszą uwagę. Mniej rozgarniętym ;) podpowiem, że chodzi oczywiście o czary! Uczcie się czarów, męczcie maga, bo to, co zobaczycie będzie naprawdę wspaniałe! Względem BG zmodyfikowano także interfejs gry. Teraz już po kilku minutach grania wiemy, co jest gdzie, dzięki czemu gra się naprawdę lepiej, szybciej, sprawniej. Zmiana interfejsu wpłynęła także na powiększenie widzialnego pola rozgrywki.

Kolejną rzeczą, którą zasługuje na uznanie to muzyka. Dla mnie muzyka w grze jest czymś, co powinno współtworzyć klimat. Niestety w grach jest to taka rzadkość jak np. zobaczenie nie uzbrojonym okiem komety. Jednak w Udręce jest inaczej! Muzyka stanowi tutaj naprawdę integralna część gry. Wreszcie ktoś to zrozumiał i muzyka jest zgodna z moimi oczekiwaniami. Byłem naprawdę pod wrażeniem już na samym początku, podczas rozmowy z Deionarrą. To, co tam usłyszałem było wprost niesamowite i rewelacyjnie oddało swego rodzaju dramaturgię i powagę sytuacji. Świetne, naprawdę świetne. Co ciekawe, nie ma tu efektu tak drażliwego jak i często spotykanego w grach, jakim jest zbyt głośna, wprost przeszkadzająca muzyka. W P:T ani razu nie przyszła mi do głowy myśl, żeby muzykę wyłączyć, czy chociażby ściszyć. Wszystko dobrane jest perfekcyjnie, słychać wręcz, że nie robił tego amator. Na potwierdzenie moich zachwytów niech świadczy fakt, że z sieci można już zassać ścieżkę dźwiękową w formacie mp3, znaczy to, że ktoś był ba tyle zafascynowany i uparty, że postanowił wyciągnąć z trzewi gry tę wspaniałą ?muzę?. Chwała mu za to, bo naprawdę jest czego słuchać.

Choć grafika w P:T jest ze wszech miar wysokich lotów, główną atrakcją gry jest jednak fabuła i niesamowite teksty. Tak więc fanatycy bajerów i tym podobnych a?la Conan, mogą zakręcić nosem, kiedy to raz po raz będą musieli wdać się w zawiłe nieraz dialogi. Wyobraźcie sobie, że dysputy prowadzi się tu nieraz po kilkanaście, kilkadziesiąt minut! Tak i to głównie od nich zależy przebieg naszej rozgrywki. Oczywiście, jeśli ktoś wybierze drogę siepacza, tekstów zapewne będzie mniej, jednak trzeba się liczyć z tym, że to nie Diablo czy inny Nox, gdzie literek jak na lekarstwo a jeno tłuczemy się ile wlezie. O nie! P:T to wprost raj dla właścicieli szarych komórek ukierunkowanych na przygodę, opowieść i nietuzinkową fabułę. Nic nie było by jednak tak piękne, gdyby nie fakt, iż nasz polski dystrybutor postanowił pójść za ciosem. Po gorliwym przyjęciu Wrót Baldura, postanowiono sobie za cel zlokalizować Planescape: Torment. Nie lada wyzwanie, aż 3200 (słownie trzy tysiące dwieście) stron tekstu do przetłumaczenia. Dziesięciu tłumaczy pod kierownictwem Ryszarda Chojnowskiego, pracowało nieustannie przez około cztery miesiące, dzięki czemu dziś mamy gotowy profesjonalnie zlokalizowany produkt. Muszę powiedzieć, że ludzie znają się na rzeczy, gra nic przez to nie straciła ze swojego klimatu, można by rzec, że nawet zyskała dzięki perfekcyjnemu tłumaczeniu niektórych imion i nazw. Szanowni tłumacze książek fantastycznych, uczcie się od zespołu tłumaczącego Tormenta!!! Co ciekawe, tłumacze mieli poniekąd utrudnione zadanie, ponieważ w niektórych częściach gry postacie posługują się XVII wiecznym slangiem angielskim, a to też trzeba było przetłumaczyć.

CUDOWNY SPOKÓJ

Powiem szczerze, że mógłbym tak pisać i pisać bez ustanku, jednak żadne moje słowa nie oddadzą klimatu gry. Klimatu magii, tajemnicy, mroku... i wielu innych odczuć których nie da się opisać. Ze wszech miar polecam tę grę każdemu, kto lubi choć trochę RPG i lubi także przygodę. Gra ta warta jest swojej ceny w stu procentach. Jest to najlepszy produkt, w jaki grałem już od bardzo, bardzo długiego czasu. Czyżby do gier PC na powrót zagościła magia znana nam z dawnych lat? Oby.

Tomasz ?Bilbo? Noras

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rozgrywki | studio | wprost | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy