No One Lives Forever 2: A Spy H.A.R.M.

Producent: Monolith

Wydawca: Fox Interactive

Dystrybutor PL: Play It

Gatunek: FPP / gra akcji

Data wydania PL: 12 grudzień 2002

Wymagania sprzętowe: PIII 500 MHz, 256 MB RAM, CD-ROMx8, karta dźwiękowa zgodna z DirectX 8.1, karta graficzna z 64 MB RAM , Windows 95/98/2000/ME/XP, 1,4 GB wolnego miejsca na twardym dysku

Cena detaliczna: 129.99 PLN

Ocena: 9/10



No One Limes Forever 2: A Spy H.A.R.M. jest sequelem znakomitej i bardzo utytułowanej poprzedniczki. Nawet nie będę wymieniał nagród, jakie pozbierała ta gra, bo lista jest naprawdę imponująca. Od czasu premiery The Operative: No One Lives Forever minęło trochę czasu, więc producent gry - Monolith - zdążył wprowadzić do niej wiele poprawek. Zastosowano tu starą sprawdzoną przez wielu metodę, czyli to, co było dobre w poprzedniej wersji zostawiamy i ulepszamy jak tylko się da, a to, co było do bani wywalamy i już. Jest to recepta na udaną grę, ale oczywiście pod warunkiem, że poprzedniczka miała jakieś pozytywy. W wypadku No One Lives Forever nie ma dyskusji. Pierwsza część posiadała tak wiele chwalebnych elementów, że praca nad jej ulepszaniem musiała być czystą przyjemnością.

Reklama



Także i tym razem wpadamy w serce konfliktu zimnowojennego i rozmaite komunistyczne knowania, więc fabuła nowej gry jest następująca.

Organizacja H.A.R.M. i jej nikczemni członkowie powracają, szykując nowy, wielki plan przejęcia pełnej kontroli nad światem. Jedyną przeszkodą na ich drodze jest śliczna superszpieg - Cate Archer, która udaremniła wcześniej niecne knowania. Pamiętając o porażce, organizacja skupiła w swoich szeregach najniebezpieczniejszych morderców i egzekutorów z całego świata, a wszystko po to, aby wyeliminować Cate ze szpiegowskiej branży. Równocześnie wywiad Stanów Zjednoczonych odkrył ściśle tajny projekt Rosjan. Jego realizacja grozi wybuchem III wojny światowej. Czy Cate zdoła zapobiec nuklearnemu pogromowi i udaremni zamach na swoje życie?



No i tu się zaczyna!



Pomimo, że pewne detale się zmieniły, nowa fabuła jest w gruncie rzeczy bardzo podobna do poprzedniej. Zresztą jak zagracie to przekonacie się, że nie tylko fabuła. Jednak są też istotne zmiany.

Przede wszystkim bardzo korzystnie zmalała ilość cutscen. Poprzednio było ich całe stado, a tym razem zadbano raczej o ich znakomitą jakość. Doskonale spełniają swą rolę. Są konkretne, wprowadzają do dalszej akcji i jak już napisałem wyglądają oszałamiająco. Na pewno są też o wiele bardziej zabawne niż poprzednio. Można się tylko czepiać, że niektóre z nich są zbyt "przegadane", ale kto wie, może to celowy zabieg.



Co do fabuły, to trzeba uczciwie przyznać, że ktoś się naprawdę napracował, bo wszelkie niedomagania pierwszej części zostały gruntownie przebudowane i w praktyce zniknęły. Tak na marginesie, to wzbogacono także repertuar ruchów Cate (pojawiła się możliwość schylania).

O czym to ja pisałem? Aha, fabuła. Dobra, skoro już zeszło na ten temat to pociągnę go dalej. Na grę składa się 40 poziomów, czyli w sumie 15 bardzo długich rozdziałów. Sposób, w jaki je ukończycie zależy tylko od Was. W zasadzie są trzy drogi, a tak po prawdzie dwie plus ich miks. Dla pozytywnego ukończenia misji potrzebna jest przebiegłość i spryt, albo po prostu siła fizyczna. Czasami warto pokombinować te dwa elementy i nic nie będzie w stanie powstrzymać superszpiegini. Jak to zazwyczaj bywa w grach wymagających działania w ukryciu, każdy level jest w mniejszym lub większym stopniu naszpikowany rozmaitymi urządzeniami potrafiącymi wykryć naszą obecność. Kiedy już do tego dojdzie narobią takiego hałasu, że nawet największe ofermy ze strony wroga przybiegną, żeby z nami walczyć. Nie warto wtedy uciekać, bo i tak wrogowie zlatują się z każdego kierunku i to w dużych ilościach. Najlepiej się gdzieś przyczaić i spokojnie ich wykończyć. Dla utrudnienia istnieją też misje, które są tak skonstruowane, że kończymy grę w momencie wykrycia. Uruchomienie alarmu, szczególnie, gdy gramy na wysokim stopniu trudności, gdzie przeciwnicy potrafią zdrowo przywalić, zazwyczaj powoduje bardzo trudną sytuację. Na szczęście pojawiło się sporo nowych gadżetów wspomagających nas w krytycznych sytuacjach. Takie zabawki jak sidła na niedźwiedzia, czy skórka od banana (?!) zostały specjalnie zaprojektowane, aby ułatwić nam wymknięcie się z opresji. Ja jako prosty człowiek, ufałem raczej sile ognia, niż wyszukanym sztuczkom.



Design leveli jest wprost powalający, a przy okazji znakomicie współgra z częstą koniecznością podkradania się. Mnóstwo zaułków, ukrytych ścieżek i wąskich zakamuflowanych przejść sprawia, że ominięcie strażników nie jest znowu takie trudne. Jednak ci ostatni wcale nie są idiotami, a ponadto potrafią nieźle współdziałać i wielokrotnie zdarzało się, że dałem się zajść od tyłu. Ci z Was, którzy grali w pierwszą odsłonę tej gry, na pewno znakomicie pamiętają, że AI przeciwników stało na bardzo wysokim poziomie. Teraz zostało jeszcze poprawione, więc mniej więcej wiecie, czego się spodziewać. Wrogowie są naprawdę sprytni. Często jest tak, że jeden z nich trzyma pozycję i ostrzeliwując się nie przepuszcza nas dalej, a w tym samym czasie jego kumpel goni na nasze tyły. Strażnicy mogą zostać zaalarmowani przez włączające się syreny, ślady na śniegu, jęki i nawoływania innych wojaków, no i oczywiście najlepiej widoczny ślad naszej działalności, czyli ciała martwych żołnierzy. Kiedy zobaczą, co jest grane stają się bardzo ostrożni, najpierw dokładnie sprawdzają miejsce zdarzenia, a nawet obszukują zwłoki żołnierzy. Następnie zabierają się za poszukiwanie winowajcy: zapalają światła, wspomagają się latarkami, zaglądają we wszystkie kąty, otwierają drzwi i węszą w każdym pomieszczeniu. To, dlatego warto ukrywać ciała zlikwidowanych przeciwników. Im później zostaniemy wykryci tym lepiej dla naszego zadania.

Tak jak w poprzedniej grze także i tutaj jest sporo okazji, aby zarobić trochę bonusowych punktów. Oprócz głównego zadania, praktycznie zawsze mamy coś dodatkowego do zrobienia. Są to tak zwane zadania nieobowiązkowe, które nie mają wpływu na główny cel, czy na fabułę, ale ich zaliczenie pozwala podnieść statystyki, albo otrzymać jakiś przedmiot. Po pomyślnym ukończeniu zadania zarabiamy "skill points", które można rozdzielić pomiędzy osiem zróżnicowanych statystyk postaci. Zdobywanie punktów umiejętności jest naprawdę zauważalne, np.: wyższy poziom posługiwania się bronią to krótszy czas przeładowywania magazynków. Oczywiście rozbudowywanie statystyk nie jest niezbędne do ukończenia gry, ale zaręczam, że jest o wiele łatwiej.



Teraz pora na grafikę. Już nie mogłem się doczekać, kiedy Wam o niej opowiem. Jęki zachwytu rozpocząłem wyżej, ale były drobne, więc mogliście je przeoczyć. Tutaj opowiem szerzej, co w trawie piszczy. Do "skomponowania" grafiki użyto nowej generacji enginu LithTecha o kosmicznej nazwie Jupiter. Ten silnik ma potworne możliwości i to, co pokazał w Nolf 2 jest niesamowite, ale jak twierdzą spece, to jeszcze nie wszystko, co można z niego wycisnąć. Przede wszystkim potrafi renderować olbrzymie środowiska i to z wielkim nasyceniem detalami. Ach, te efektowne widoki płynącej wody, zamarzniętych jeziorek, w których niczym w lustrze przegląda się cała okolica, orientalne zbudowania, efekty świetlne. To wszystko buduje cudowną atmosferę dla niesamowicie dynamicznej zabawy. Jednak postacie są tym, co powaliło mnie na kolana. Szczęka opadła mi na biurko i leży na nim do dzisiaj. Jest to niesamowita kombinacja talentu grafików i najnowszych technologii, która zaowocowała płynną, niesamowicie realistyczną animacją ruchów i takimi detalami jak np.: żywe podążające za ruchami oglądanych wydarzeń oczy. Wszystko to sprawia, że postaci występujące w grze nie są jedynie dekoracją, ale grają w niej jakąś rolę. Mają swój niepowtarzalny wygląd, charakter. Są jak prawdziwi, żywi ludzie.

Całe otoczenie jest w pełni interaktywne, więc możecie ulżyć swym dewastatorskim zdolnościom i napsuć trochę rzeczy. Pamiętam swój pierwszy szok, zaraz na początku gry, kiedy po strzale z kuszy, trafiona kobitka została przybita do ściany i tak dyndała do momentu, kiedy podszedłem i wyciągnąłem bełt. Zresztą, kiedy nie traficie w przeciwnika strzała w coś się wbija, a nie znika jak w innych grach. Można ją dzięki temu odzyskać. Podobnie jest z innymi broniami tego typu. Zresztą wszelkie dostępne w grze bronie są bardzo realistyczne i zachowują się naturalnie. No może pomijając rozmaite szpiegowskie gadżety, z cylku James Bond, bo również Cate posiada na wyposażeniu kilka takich zabawek. Dodatkową amunicję, nowe bronie i pancerz zdobywamy w rozmaitych miejscach- standardowe skrzynie, półki w magazynach, czy tajemnicze zaułki. Można też skorzystać z zapasów martwych przeciwników. Wystarczy ich w tym celu przeszukać.

Realizm walki jest ogromny. Strzelanina z przeważającymi liczebnie przeciwnikami zazwyczaj kończy się śmiertelnym zejściem. Szybko nauczycie się jak używać przeszkód terenowych do chowania zgrabnej pupy Cate. Nie ma problemu, aby zastrzelić kogoś przez drzwi czy przez okno.



Soundtrack jest utrzymany na poziomie z "jedynki", ale weterani na pewno zauważą zmianę aktorki podkładającej głos głównej bohaterce.



Elementem, który zawsze wzbudza sporo emocji jest multiplayer. Na tych rozgrywkach spędziłem mnóstwo czasu, bo dostarczają niepowtarzalnych emocji. Mamy tutaj do czynienia z kampanią, którą można rozgrywać etapami. Kiedy mamy już dość, zapisujemy stan gry i wracamy do niego, kiedy znów mamy ochotę. Do rozgrywek sieciowych stosuje się mapy z trybu single, więc mamy rozeznanie terenu i nie musimy działać po omacku. Zabawa jest naprawdę znakomita i wymagająca zaangażowania całej drużyny.



No One Lives Forever ma tyle zalet, że trudno zacząć podsumowanie. Na pewno na czele należy postawić nowy engine, który pokazał się z jak najlepszej strony, później znakomita fabuła, dalej przeciwnicy o wysokim poziomie AI i wreszcie multiplayer. Gra łączy w sobie wiele rozmaitych elementów. Mamy tu rasowy, hardcorowy shooter, wiele łamigłówek, dynamikę, akcję, piękną główną bohaterkę, no i sporą dawkę humoru. Polecam grę zarówno tym, którzy już brali udział w przygodach Cate, ale także tym, którzy mają zamiar postawić swe pierwsze kroki w szpiegowskim rzemiośle.



Hitman

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | FOX | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama