Niezależność może się opłacać

Zbuntowani producenci gier, którzy stronią od współpracy z dużymi korporacjami wydawniczymi wbrew obiegowym opiniom potrafią zarabiać na swoich produkcjach przyzwoite sumy przy minimalnych kosztach wprowadzenia tytułów na rynek. Niezależność nie jest niczym złym - udowadnia Positech Games.

Brytyjskie studio deweloperskie założone przez Cliffa Harrisa, byłego pracownika Elixir ("Republic", "Evil Genius"), Lionhead ("The Movies") i Maxis ("The Sims"), przynosi zyski bez większych problemów.

"Zespół" składający się z jednej osoby stworzył m.in. symulacje "Starship Tycoon", "Democracy", "Asteroid Miner", "Planetry Defense" i "Kudos". Wszystkie te niskobudżetowe pozycje w ciągu roku przyniosły dla autora blisko 113,160 tysięcy dolarów dochodów - ujawnił Harris na łamach GameProducer.net.

Dwie pierwsze pozycje są dostępne na rynku już od ponad roku, ostatnia zaś od zaledwie dwóch miesięcy. Jak twierdzi twórca: "Jeśli szukasz innowacji i nowych typów gier zapomnij o Electronic Arts oraz Sony i rozglądaj się za jednoosobowymi firmami jak moja".

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy