NHL 2003

Producent: EA Canada

Wydawca: EA Sports

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Gatunek: sportowa

Rodzaj: symulator hokeju na lodzie

Data wydania PL: 5 listopada 2002

Cena detaliczna: 139.90 PLN

Wymagania sprzętowe: PII 350MHz, 64 MB RAM, 100 MB na HDD, CD-ROM x 12, karta graficzna 16 MB, DirectX 8.1, Windows 98/2000/ME/XP

Ocena: 7.5/10



Proszę podać nazwę największego producenta gier sportowych! Na odpowiedź nie muszę chyba długo czekać i mam nadzieję, że wszyscy jednym tchem odpowiadacie: "EA Sports!" - firma, która co roku wrzuca do sklepów sportowe produkty odświeżane o kilka większych lub mniejszych szczegółów. Już teraz wszystkie największe tytuły ze stajni EA oznaczone numerkiem 2003 kupić może każdy gracz, nawet ten zamieszkały w Polsce, a jedną z płytek, po którą może on sięgnąć jest "NHL 2003", która kilka dni temu trafiła na moje biurko. Do recenzji nie zabieram się dość entuzjastycznie, ponieważ najnowsza odsłona hokeja na lodzie spod skrzydeł Electronics Arts nie wywołała na mnie najmniejszego stanu zachwytu. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie poznacie czytając poniższy tekst...

Reklama



Dobrze pamiętam sytuację sprzed trzech lat, kiedy to półki sklepowe zapełniała "NHL 2000", a osoby, do których produkt ten trafiał, piszczały z radości. Zdecydowanie hokej w wydaniu dwutysięcznym wybijał się wysoko w górę nad swoimi poprzednikami, gdyż to właśnie on zachowywał prawdziwy realizm meczy amerykańskiego hokeja. Kolejne odsłony NHL sprowadzały się głównie do zmian kosmetycznych i wprowadzaniu drobnych bajerów, jak np. słynne karty z edycji 2002, które miały stać się znakomitą rzeczą dla fanów hokeja, a czy tak się stało? No raczej nie - wirtualny krążek na lodzie z lat 2001/02 tylko oddalał się od miana perfekcyjnego symulatora hokeja - rozgrywka była bardziej sztuczna, a realizm... sami wiecie. Dosyć jednak historii...



Produkty od EA Sports co roku powinny być w pewnym stopniu lepsze od swoich wcześniejszych wydań, czego nie mogę powiedzieć o "NHL 2003", gdyż gra ta prawie niczym nie różni się od wersji z roku 2002, a jeśli jest już jakaś różnica, to przeważnie negatywna w skutkach lub mało istotna. Mimo to zapraszam do zapoznania się ze zmianami w "NHL 2K3".



Zanim wejdziemy na lodowisko...

...chciałbym was poinformować, iż w najnowszym NHL'u grać możemy wszystkimi trzydziestoma drużynami z ligi oraz dwudziestoma krajowymi reprezentacjami (w tym Polską). Tradycyjnie we wszystkich drużynach (nie licząc kadr narodowych, bo o nich tego powiedzieć nie mogę) znajdują się zawodnicy z prawdziwymi nazwiskami, zdjęciami (trochę ich brakuje), ale czasami nie w tych drużynach, w których powinni się znaleźć - nieaktualne składy, ale od czego mamy fanów wirtualnego NHL - już teraz po necie walają się uaktualnienia przez nich wykonane.



Jedynymi elementami gry, które zostały całkowicie zmienione są menusy. Na pierwszy rzut oka prezentują się one całkiem ładnie, trudno się w nich zagubić i wszystko jest jak najbardziej czytelne. Na nieszczęście graczy menusy napisane są w języku XML, a więc do ich poprawnego działania potrzebna jest przeglądarka internetowa (Internet Explorer 6.0), co oczywiście wiąże się z tym, że okna w grze ładują się wolniej. Przyznam się nawet, iż czasami przez to powolne funkcjonowanie menusów, z nerwów dosłownie zalewała mnie krew - nie mogłem się np. dostać do okna ustawień AI, gdyż ładowanie zawsze kończyło się zawieszeniem programu.



Tryby gry pozostały takie same: mecz towarzyski, sezon, play-off, franchise i puchar międzynarodowy. W tym roku panowie z EA Sports dużo uwagi poświęcili rozgrywce internetowej, o której już sumienie karze mi napisać kilka zdań... Wybierając tryb online, musimy być zalogowani na serwerze ea.com, co oczywiście świadczy o uprzedniej rejestracji, która bardzo mnie zaskoczyła. Otóż po wpisaniu odpowiednich danych (wszystko odbywa się na poziomie gry), zostałem poinformowany, że mogę korzystać z działu online bezpłatnie przez 60 dni... Jak to? To jeszcze trzeba wydawać osobno kasę na granie z 'żywymi przeciwnikami'? Przecież sam produkt nie należy do najtańszych, a teraz te dopłaty - coś mi tutaj nie pasuje. Jak skończy mi się termin darmowego użytkowania trybu online, z pewnością pod tą recenzją znajdzie się jeszcze jakaś notka na ten temat. Sieciowa rozgrywka wygląda nadzwyczaj interesująco: każdy z użytkowników posiada swoje wirtualne zdjęcie, które zostaje urozmaicane kaskami, lepszymi ubraniami itd. - wszystko wraz z postępami gracza. Można również stworzyć własną drużynę (lub zapisać się do już istniejącej) złożoną z pewnej grupy użytkowników NHL Online i rozgrywać mecze z innymi teamami. Na domiar tego, możliwe jest rozpoczęcie sieciowego sezonu, w którym uczestniczy wielu graczy, ale taka zabawa wymaga jednak bardzo dobrego połączenia z internetem i nasi polscy modemowcy mogą już o niej zapomnieć. Co prawda, produkt do gry sieciowej wymaga przepustowości 56 Kb/s, ale wszyscy dobrze znamy naszą ukochaną TePsę. Osobiście posiadam SDI i nawet przy jej prędkości, w czasie gry czasami mnie 'rwało'...



Krążek w ruch

Jak już wspomniałem wcześniej, rozgrywka niemalże pokrywa się z tą znaną sprzed roku. Mecz rozpoczyna 'wjazd' kamery do szatni zawodników, następnie ich wejścia na taflę lodową i ogromne brawa oraz okrzyki ze strony kibiców. Wzrost emocji już na starcie zawdzięczamy między innymi mocnej muzyce z akompaniamentem gitar elektrycznych. Potem następuje kilka zbliżeń zawodników i sędziego, który rzuca krążek na lód i mecz startuje. Jeden z najważniejszych celów takiego meczu to wzrost poziomu adrenaliny we krwi gracza, a "NHL 2k3" z pewnością to umożliwia. Trzeba tylko odpowiedni się wczuć w rozgrywkę - wiem to z autopsji: gdy olewałem moje wszystkie zagrania, wszelkie próby strzału wykorzystywałem z maksymalną obojętnością, gra była nudna; jednak kiedy każdą akcję próbowałem rozgrywać jak najdokładniej, jak najszybciej i jak najprecyzyjniej, to znajdowałem się w takim emocjonującym stanie, że aż we własnych uszach słyszałem impuls bicia tętnic, a takie chwile uwielbia chyba każdy z nas.



W "NHL 2003" zostało wprowadzonych kilka drobnych innowacji, ale nie powiedziałbym, że zmieniają one rozgrywkę na lepszą, bo wcale tak nie jest. Przykładem jest tutaj przejmowanie krążka leżącego w miejscu przez któregoś z zawodników. Niby nic wielkiego: podjechać do czarnej gumy, która od razu staje się naszą własnością. W praktyce wygląda to trochę inaczej... Otóż dosyć często mogłem podziwiać na ekranie monitora sytuacje, gdy krążek wolno przejeżdżał przez nogi kierowanego przeze mnie hokeisty, a ja nic na to nie mogłem poradzić. Jak już piszę o realizmie, to warto wspomnieć coś o grze komputera... Co będę owijał w bawełnę - stoi ona na niskim poziomie, czego potwierdzeniem jest schematyczne granie przeciwnika: po zdobyciu krążka jego zawodnicy brną jak najszybciej pod bramkę naszego goalkeepera i oddają strzał z dowolnie jakiej pozycji i z obojętnością zdobycia punktu... W tym wszystkim nie widać ani grama taktyki - żenujące... Mało tego, niech jeszcze ktoś spróbuje odebrać krążek drużynie komputera, gdy zaś ten swoimi zawodnikami atakuje naszą bramkę. Operacja co prawda nie jest niemożliwa do wykonania, ale całą pewnością niełatwa, w szczególności na wyższych poziomach trudności. Ktoś może powiedzieć: "Gra jest dla ciebie za trudna", ale jak to możliwe, skoro mecze zwykle kończyły się moim zwycięstwem? Wśród tych bugów dodatkowo wyłapałem lekki niesmak dotyczący podań, a mam tu na myśli sytuację, w której jeden z zawodników schodzi z tafli lodowej na ławkę rezerwowych, a hokeista przy krążku właśnie wykonuje do niego podanie. Konsekwencją tego czarny, gumowy okrąg odbija się od bandy i przeważnie zabiera go przeciwnik.



No dobrze, jak tak cały czas narzekam, ale przecież nie mam zamiaru wystawić produktowi aż tak niskiej oceny. Podam więc jakieś zalety produktu... Zacznijmy od poprawionego AI bramkarzy, które w tym wydaniu NHL prezentuje się bardzo dobrze. Teraz chłopaki usiłują wszelkimi sposobami obronić ataki przeciwnika: łapią krążki w rękawice, kładą się wzdłuż bramki itd. Oprócz poprawionych animacji goalkeeperów, gra umożliwia stosowanie różnego rodzaju zwodów, które całkiem ładnie wyglądają i są niezwykle skuteczne. Ciekawy element "NHL 2003" to system Game Breaker, dający o sobie znać, gdy nasz zawodnik atakuje bramkę przeciwnika, a nie przeszkadza mu w tym żaden z obrońców. Czas nagle zwalnia, kamera przechodzi w inny widok pozwalający na precyzyjne oddanie strzału i zdobycie punktu. Ogólnie rozgrywka nie jest zła, ale do miana idealnej trochę jej brakuje...



Audiowizualizm

O grafice nie mam zamiaru nic pisać, gdyż wygląda ona bardzo podobnie do oprawy wizualnej "NHL 2002". Śmiem nawet twierdzić, iż jest ona taka sama (nie licząc menusów, of course). Chłopaki w stu procentach powinni więcej czasu poświęcić na zabiegi kosmetyczne produktu, aczkolwiek wcale nie sądzę, że ich praca jest zła - szata graficzna nadal stoi na dosyć wysokim poziomie. Przejdźmy jednak do udźwiękowienia. Tak, tutaj na pewno niczego nie będę się czepiał - zarówno muzyka jak i dźwięki wydobywane z głośników podczas meczy są perfekcyjnie przygotowane. W roku 2003 do tła muzycznego zostały wykorzystane kawałki znanych rockowych formacji, jakimi np. są Papa Roach, Default itp. Na szczęście, w odróżnieniu do poprzednich NHL'ów, nie trzeba cały czas wysłuchiwać głośnych ryków wokalistów, których zagłuszają hałaśliwe gitary elektryczne. Teraz wszystkie utwory są bardzo przyjemne (choć nie pozbawione rockowego klimatu) dla ucha i możliwe do wysłuchania nawet przez antyfanów tego gatunku... Doskonała oprawa audio produktu to również zasługa dwóch znakomitych komentatorów sportowych (ciągle tych samych), którzy bardzo dobrze znajdują się w swojej pracy i wspaniale opisują każdą sytuację, jaka ma miejsce na hokejowej arenie NHL, zachowując przy tym niesamowite poczucie humoru. Ponadto dźwięki towarzyszące spotkaniom (gwizdy sędziego, świsty kija, wizgi krążka, praca łyżew itd.) są bardzo naturalne i to w przeważającej mierze dzięki nim podczas gry tworzy się prawdziwa atmosfera hokeju.



Ostatnia syrena

W tym miejscu powoli będę kończył recenzję... Zastanawiam się tylko, jaki wydać werdykt dla najnowszego wirtualnego hokeja spod znaku EA Sports. Dużym ciosem w stronę fanów serii bez wątpienia jest fakt, że rozgrywka w "NHL 2003" po prostu nie zmienia się na lepsze w stosunku do poprzedniej wersji produktu. Programiści za mało pracowali nad realizmem gry, który przecież jest podstawą do dobrej zabawy, a kilka błędów wyłonionych podczas meczy czasami potrafi nieźle zdenerwować gracza. "NHL 2003" z pewnością nie przyda się osobom, które miały styczność z jej poprzedniczkami i tym, którzy od gry wymagają doskonałości pod każdym względem (realizm itd.). Produkt ten oczywiście może trafić na półki graczy dopiero zaczynających przygodę z wirtualnym krążkiem - "NHL 2003" w sumie byłaby rewelacyjną grą, gdyby EA Sports nie wydało jej wcześniejszych wersji. Grafika przecież nadal jest znakomita, dźwięk tym bardziej, ale niedopracowany realizm i w pewnych momentach denerwująca sztuczna inteligencja komputera obniżają jakość produktu. Jeszcze ten płatny EA Online, którego użytkownikiem może być jedynie jedna osoba na grę... Podjąłem już decyzję: ocena 7.5 jest jak najbardziej odpowiednia dla najnowszej odsłony NHL. Mam nadzieję, że za rok ludzie z EA Sports zaskoczą nas hokejką, która wprowadzi do serii większe zmiany i zostanie pozbawiona chociaż tych głównych błędów, ale o tym przekonamy się z biegiem czasu...



Plusy: nadal dobra grafika, znakomite udźwiękowienie i muzyka, poprawione animacje bramkarzy, Game Breaker

Minusy: niedopracowany realizm, błędy w AI komputera, mało zmian



M@N

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: symulator | sportowa | mecz | dystrybutor | ITD | wydawca | Electronic Arts | NHL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy