Massive Assault

Producent: Wargaming.net

Wydawca: PLAY

Dystrybutor PL: PLAY

Gatunek: strategia turowa

Data wydania PL: 2 luty 2004

Wymagania sprzętowe: Pentium 600 MHz, 256 MB RAM, CD-ROMx8, karta dźwiękowa zgodna z DirectX, akcelerator 3D zgodny z DirectX z min. 32 MB pamięci, Windows 95/98/2000/ME/XP, 650 MB wolnego miejsca na dysku

Cena detaliczna: 19 PLN

Ocena: 8,5/10



Tak się składa, że ostatnio miałem okazję obcować z wieloma grami wydawanymi przez Play i jakoś do tej pory nie miałem powodów do większych narzekań. Wszystkie produkcje, jakie wpadały w moje ręce były co najmniej dobre, a większość z nich posiadała przymioty świetnych gier. Cena + jakość czyni cuda! Pewnie sądzicie, że po takim wstępie nastąpi tyrada, że ten stan rzeczy uległ gwałtownej zmianie i teraz dostałem do zrecenzowania strasznego knota. Otóż nie! Ponownie trafiła mi się świetna gra, choć na pewno znacznie bardziej ambitna jak te, z którymi Play zapoznawał mnie dotychczas. Mówię tu o "Massive Assault" - grze strategicznej w klasycznym układzie rozgrywanym w turach. Dla prawdziwych smakoszy jest to jedyny prawdziwy rodzaj strategii, a RTS-y to jedynie jego nędzne popłuczyny. Wielbicielom gatunku powiem tylko tyle, że jeżeli szukają czegoś w swoim stylu, to niech gnają do sklepu po "Massive Assault", bo gra jest naprawdę świetna.

Reklama



Zarzewiem konfliktu jest dążenie do władzy - takiej prawdziwej, potężnej, pozwalającej dominować nad całym światem. Teatrem zmagań jest fikcyjny świat, a naprzeciwko siebie stają gotowe na wszystko armie Unii Wolnych Narodów i Ligi Widmo.



Gra ma wszystko, co potrzebne, aby przyciągnąć rządnych turowej rozgrywki fanatyków. Są tu ciekawie pomyślane scenariusze, wiele jednostek, intuicyjny interfejs, znakomita oprawa graficzna i doskonała atmosfera. Zaraz postaram się to rozebrać na części, więc jeśli czujecie się zainteresowani zapraszam niżej...



To, co przykuło mnie do komputera już po pierwszym odpaleniu "Massive Assault" to wielka przystępność gry. Nie zrozumcie mnie źle - nie to, że jest banalnie łatwa, bo to nie jest prawdą, ale to, że gra się w nią naprawdę komfortowo. Interfejs jest uproszczony do maksimum, dzięki czemu nie musimy brnąć w niekończące się opcje i ustawienia. Szybko "wskakujemy" w grę i bawimy się w wojnę. Komenderowanie jednostkami jest równie proste, ale co ciekawe sytuacja na polu walki już taka nie jest i potrafi zaskoczyć czymś ciekawym. Misje polegają na zdobywaniu przyczółków i wgryzaniu się w terytorium wroga, likwidowaniu jednostek przeciwnika i zdobywaniu przewagi liczebnej. Jednak nic na hura i na tempo. Rozgrywka musi być przemyślana i zaplanowana jak przesuwanie figur po szachownicy. Gra odbywa się w turach, więc nie ma możliwości szybkiego wycofania zagrożonych jednostek. Jeśli wpakujecie je w kłopoty, zapłacą za Waszą lekkomyślność. Każda jednostka w jednej turze wykonuje ruch oraz ostrzał. Pola, na które może się przemieścić oraz zasięg ostrzału jednostki są oznaczane w widoczny dla gracza sposób, więc nic nie dzieje się w ciemno. Jedynym wyjątkiem od reguły są tajni sojusznicy, których nie znamy przystępując do wojny, więc linia frontu zmienia się z tury na turę.

Teren rozgrywki został podzielony na terytoria poszczególnych państw. Próba wkroczenia na teren przeciwnika jest sygnalizowana odpowiednim komunikatem i po klikniecie przycisku "inwazja" zaczyna się wojna. Pozostałe państwa są albo neutralne, albo sojusznicze (są też sojusznicy utajnieni, którzy ujawniają się w każdej turze). Oczywiście nie można zapomnieć o trosce o zaplecze dla armii, którym jest dochód czerpany z posiadanych terytoriów. Im więcej terenu należy do naszego państwa, tym więcej pieniążków wpływa do kasy. Dochody nie wpływają tylko z terytorium, na którym akurat toczy się wojna.



Każda strona konfliktu ma praktycznie identyczny zestaw jednostek. Fakt - różnią się nazwami i wyglądem, ale możliwości mają takie same. Prowadzi to do powstania wyrównanego układu sił, a uzyskanie przewagi zależy tylko od umiejętności strategicznych gracza. A w tym temacie należy wykazać się sporymi umiejętnościami, gdyż walka toczy się na lądzie, w powietrzu i na morzu. Zróżnicowane środowisko, warunki terenowe i odmienne zestawy jednostek wymuszają na graczu stosowanie zróżnicowanych taktyk. Bardzo dobrze odwzorowano ruch jednostek w różnych warunkach terenowych. Najsprawniej przemieścimy siły, gdy skierujemy je dostępnymi drogami bądź po w miarę płaskim terenie. Wszelkie pochyłości, lasy itp. działają przeciwnie i spowalniają ruch jednostek.



Opisywane wyżej równe szanse są także bardzo istotne w przypadku rozgrywek z żywym przeciwnikiem. Oczywiście "Massive Assault" oferuje także i taką opcję. Możemy grać na tym samym komputerze na zmianę lub za pośrednictwem e-maila albo bezpośrednio online. We wszystkich trzech przypadkach zabawa jest doskonała. Na plus bije przede wszystkim fakt, że gra staje się zdecydowanie trudniejsza.



Na koniec pozostawiłem sobie oprawę audio-wizualną i inne związane z tym tematy. Grafika, jaką oferuje nam "Massive Assault", nie ma nic wspólnego z ogólnie przyjętym wyobrażeniem o siermiężnym wyglądzie strategii turowych. Wszystkie elementy gry są wykonane w doskonałej jakości - poczynając od intra, poprzez interfejs, menu, a na grafice samej gry kończąc. W trakcie rozgrywki mamy wrażenie jakbyśmy obcowali z najlepszymi RTS-ami, jakie ostatnio gościły na rynku gier. Wszystkie jednostki wykonano z wielką troską o szczegóły, a plansze, po których się przemieszczają, są znakomicie przygotowane i zróżnicowane pod względem ukształtowania terenu, roślinności, zabudowań i tym podobnych elementów. Na uwagę zasługują bardzo płynne animacje oraz znakomite efekty świetlne towarzyszące walce, jak choćby rozbłyski eksplozji i wygląd wody. Grafika wręcz tryska kolorami, rozbłyskującym raz po raz światłem i rozmaitymi fajerwerkami. Wszystko to sprawia, że gra się wyśmienicie. Na podobnie dobrym poziomie jest utrzymana oprawa dźwiękowa. Zarówno odgłosy dochodzące z pola walki, jak i fragmenty muzyki doskonale sprawdzają się w swoich rolach.



W sumie jedyną rzeczą, do której powinienem się przyczepić jest lokalizacja. Nie jest ona wybitnie dramatyczna, ale na pewno nie najszczęśliwsza i obfituje w kilka niedoróbek. Cóż, pozostaje mieć życzenie, że tłumacze wyciągną wnioski na przyszłość i będzie to pierwszy, a zarazem ostatni raz, gdy przytrafia im się takie potknięcie. Jednak atmosfera rozgrywki jest tak gorąca, że po chwili obcowania z "Massive Assault" zapominamy o błędach i oddajemy się podbojowi świata. Jest co robić, bo przed nami cztery rozległe kampanie i 26 scenariuszy. Wszystkie pełne są dynamicznej akcji, wciągających pojedynków i zaskakujących zmian sytuacji na froncie. Temperatura nie opada ani na moment! Aż trudno uwierzyć, że ta gra kosztuje jedynie 19 złotych!



MadMan

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: luty | dystrybutor | rozgrywki | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy