Kokomando

Producent: LK Avalon
Wydawca: LK Avalon
Dystrybutor PL: LK Avalon
Gatunek: zręcznościowa
Data wydania PL: 3 stycznia 2004
Wymagania sprzętowe: CPU 600 MHz, 128 MB RAM (256 MB dla Windows XP), karta graficzna 64 MB RAM, Windows 98/ME/XP, DirectX 8.1
Cena: 49,90 PLN
Ocena: 7/10

To się naszej rodzimej firmie udało zrobić biznes. Niejeden dystrybutor pragnąłby, aby jego produkcje masowo przedostawały się za granicę, do Iraku, do Chin itd. Chłopaki z "małego" LKA wygrali międzynarodowy przetarg i być może dzięki temu jakość wydawanych przez nich gier znacznie się polepszy, bo - nie licząc "Schizm" - ciekawej oferty raczej nie posiadają. Teraz jednak interesuje nas "Kokomando", którego główny bohater, kurczak, mimo małych skrzydeł poleciał aż na Bliski i Daleki Wschód, zatrzasnąć tamtejszą branżą (w Chinach pewnie nic nie zdziała, ale w Iraku - kto wie?). Nie muszę chyba dodawać, że "Kokomando" narodził się w Polsce, jako dzieło rzeszowskich programistów. Jednak Polakom kurczaki prawdopodobnie już się przejadły, czy zatem kolejny opierzony bohater dla dzieci znajdzie siłę przebicia?

Wykluł się z jajka
Jak na dobre zręcznościówki dla dzieci przystało, "Kokomando" opatrzony został w prostą, bajkową fabułę, której kryzys nakłania nas do przejścia gry. Otóż jajorodny ród kur przez długie lata żył sobie w cieplutkim, wyłożonym siankiem kurniku. Dni mijały miło i miodnie, nasz bohater znalazł sobie nawet piękną i ukochaną ptaszynę. Niestety, sielankowe życie przerwał nagle atak lisów - porywaczy, które, pojawiwszy się w kurniku, zabrały wszystkie kury! Został tylko nasz dzielny Kokomando. Postanowił on uwolnić biedne ptactwo po tym, jak spotkał żyjącego w lesie Kaczora - pustelnika i znalazł zgubioną przez lisów mapę z zaznaczonymi ich kryjówkami, do których musimy się udać w trakcie gry. Pomoże nam w tym Kaczor, trenując i szkoląc bohatera "Kokomando" oraz wyposażając go w broń itp.

Z jajek tylko jajecznicy nie zrobisz
LK Avalon podkreśla, że ich produkcja pozbawiona jest jakichkolwiek objawów przemocy. I faktycznie - broń, którą posiada Kokomando, strzela np. świeżymi jajami, które nie zabijają późniejszych wrogów, lecz po prostu na jakiś czas ich paraliżują. Uzbrojenie naszego kurczaka obejmuje jeszcze inne wymyślne zabawki, jak np. kusza na zapałki czy pistolet na wodę. Mając takie wynalazki, nie musimy obawiać się konfrontacji z wieloma przeciwnikami, charakterystycznymi dla danego etapu. Oprócz nich po każdej planszy czeka nas jeszcze walka z bossem - wybitnie uzdolnionym i trudniejszym do pokonania wrogiem.

"Kokomando" umożliwia nam grę na 20 poziomach, zatem swoje pióra zostawić on może w lesie, w górach, na wysypisku śmieci, w mieście, a nawet na Antarktydzie, w egipskiej piramidzie czy podczas wyścigów gokartów. Pokonywanie wszystkich etapów wygląda tak samo - zbieramy różnego typu gadżety, przechodzimy przez pułapki, skaczemy po latających schodkach, mostach, strumykach itd.

Ale jaja!
Przygody głównego bohatera "Kokomando" cały czas śledzimy w środowisku 3D z perspektywy trzeciej osoby. W tym wypadku programiści z LKA niestety mnie zawiedli pod względem technicznej oprawy gry. Głównie tyczy się to kamer i ich standardowej udręki - niewłaściwego ustawiania np. podczas przeskakiwania płynącej lawy. Ileż to razy musiałem powtarzać etap tylko dlatego, bo jakiś głaz zasłaniał mi przepaść! Tutaj rodzi się kolejna wada gry - zbyt rzadkie automatyczne zapisywanie stanu gry. Rozumiem, że gry z wyższym poziomem trudności przechodzi się dłużej, ale bez przesady - "Kokomando" to w końcu produkt dla dzieci!

Jaja jako pisanki
Jeżeli chodzi o głównego bohatera gry, jego wygląd z pewnością się dzieciom spodoba. Gorzej wypadają animacje - kurczak rusza się, jakby dopiero przed chwilą wyszedł z jajka: chodzi bardzo sztywno, o skokach już nie wspomnę. Najtrudniejszym manewrem w "Kokomando" jest właśnie próba przeskakiwania schodków - potrzeba wiele czasu, aby się do tego przyzwyczaić. Samo sterowanie mimo wszystko nie jest skomplikowane - kilka standardowych klawiszy odpowiednio spełnia swoje role. Menu i wszelkie informacje na ekranie nie prezentują wiele danych, zatem z ich odczytaniem nie powinno być większych problemu.

Jednym z pozytywnych aspektów gry jest jej oprawa graficzna. Dużo tutaj kolorów, wymyślnych kształtów i wiele sympatycznych obiektów. Każda plansza prezentuje się inaczej, chociaż zawsze dominują tutaj jasne i bajkowe barwy. Do kwestii udźwiękowienia również nie powinienem się przyczepiać - odgłosy piejącego kurczaka, przyrody i naszych wrogów prezentują się, jak na grę dla dzieci, dość przyzwoicie. Każda plansza zawiera jeszcze swój podkład muzyczny - taka zabawna, prosta i typowo zręcznościowa muzyczka. Swoją pracę dobrze wykonali polscy lektorzy (ciekawe, jak sprawa prezentuje się w Chinach czy w Iraku ;)) - wszystkie mówione kwestie zrozumiałem doskonale.

To serwujemy jaja?
"Kokomando" stał się raczej chwilowym hitem polskich mediów, aniżeli branży gier komputerowych. Czy to dobrze? Z pewnością, po produkt sięgnie znacznie szersza grupa osób, ale czy będzie ona zadowolona? Myślę, że tak. Pomimo usterek technicznych i niedopracowanych ruchach naszego bohatera, "Kokomando" prezentuje się dobrze. Od gry dla dzieci zbyt wielu rzeczy raczej się nie wymaga, zatem uważajcie na ten produkt, bo Dzień Dziecka zbliża się wielkimi krokami i to od Was zależy, czy Wasze pociechy poczują się jak ich rówieśnicy w Iraku i w Chinach i już każdemu pieczonemu kurczakowi organizować będą drogę ewakuacyjną z piekarnika za pomocą jajek i wiedzy, że mamy nigdzie w pobliżu nie ma, bo gdyby była... syneczka wnet by udusiła. A synkowi zrzednie mina - "Mamo, ja tylko w "Koko" pocinam!"

Plusy: różnorodność poziomów, ciekawy pomysł, kolorowa grafika
Minusy: trochę maczków technicznych, słaba kamera, miejscami brakuje save'owania

baseM@N

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bohater | jaja | wydawca | dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy