Jet Set Radio - DC

Producent: Sega

Wydawca: AM6

Rodzaj gry:akcji

Data wydania : 11 lipiec 2001

Platforma : Dreamcast

Hiya !

Cały czas gramy w wyścigi, mordoklepy, fpp, tpp, rts, abs. No dobra, może nie cały czas, ale chyba wszyscy już oczekują na powiew 'świeżości' ze strony full-of-new-pomysłów developerów. Ci, którzy mieli styczność jakiś czas temu z Parrapa the Rapperem (PSX) kumają o czym mowa. Według mnie ta pozycja naprawdę namieszała, mimo iż tak naprawdę to żadna z niej giera.

Reklama

Ladies and gentleducks: oto nadzieja przemysłu gier video - JET SET RADIO !!!!

Yo!

Japończycy potrafią zaskakiwać. Sega wypuściła na swoim rodzinnym podwóreczku coś co być może lekko zrewolucjonizuje (i tak zrobiło) spojrzenie jeśli nie na samą rozgrywkę, to przynajmniej na grafikę. Ale o tym później. Zajmijmy się najpierw samą fabułą. Jesteśmy w Tokyo. Piracka stacja Jet Set Radio, za którą stoi bardzo kwaśny dj Profesor K i walczy o teren z innymi harcerskimi rozgłośniami. A na czym polega walka? Otóż należy jeździć na rolkach jednym z ekipy naszych bladersów i wrzucać. Znaczy, dla mniej kumatych, "malować graffiti" z logosami Jet Set Radio. Miejsca są zaznaczone na mapce oraz w ciągu samej rozgrywki czerwonymi strzałkami. Wrzucanie to jednak nie czysta sielanka, kaźdy kto to robił w świecie anty-virtualnym wie, że zawsze trzeba sie rozglądać za panami wąskobarkowcami w niebieskich poldkach z mopową rejestracją. Tutaj również jest policja (jakby się jeszcze ktoś nie skapnął o czym pisze), ale jest o wiele bardziej weselsza niż nasza. W Tokyo mopowcy biegają w grupie podnosząc kolana przed siebie krzycząc równomiernie - oj,oj,oj,oj! (kolejny powód aby sie tam przeprowadzić). Tak więc uciekanie przed nimi jest w przeciwieństwie do 'real worldu' bardzo wesołe. Całe Tokyo podzielone jest na trzy strefy wpływów, każda strefa to zupełnie inna pora dnia, no i zupełnie inne lokacje. Z levelu na level policja staje się coraz mniej wesoła, ale coraz bardziej efektywna (na końcu np. jacyś men in black/grey w jet-pack'ach lutują z karabinów !). Gdy wykończymy wszystkie gangi, musimy stanąć do walki z prawdziwym potentatem rynku radiowego - Radio Zet i Dj Zetka, który gra fajną muzę z vinyli.

Right On !

Dobra - tyle tytułem wstępu - czas na to co wszystkie misie lubią najbardziej (pora na dobranoc). Grafika w JSR to czyste szaleństwo - segowcy wpadli na iście szatański pomysł - do fajnych postaci i innych obiektów, wykonanych of coz polygonalnie dorzucono realtime'owy out line. Cóż to takiego? Krawędzie obiektów są po prostu specjalnie pogrubione czarnym kolorem. Daje to taki efekt, że sama gra wygląda po prostu jak kreskówka ! Wydaję mi się, że dopiero w tej grze profesja 'grafik' nabrała głębszego znaczenia. Zaczynam nareszcie odczuwać, ze kończy się 'wyścig polygonów'. Do tej pory jak mówi się o grafice, że w jakiejś tam pozycji jest wypas, to samo przez się rzuca sie stwierdzenie 'ile rusza polygonów '?. W JSR tak nie jest. Od razu zastrzegam, że ci którzy nie lubią komiksów i kreskówek nie polubią też tej gierki. Ona aż śmierdzi komiksem, że tak brzydko napisze. Aha - nie dajcie się nabrać - na PSX wyszła giera "Fear Effect" - z efektem zerżniętym właśnie z Jet Set Radio (a poza tym na dece mamy jeszcze Wacky Racers gdzie również zastosowano out line'y - ehh, pamiętajcie tylko, że to JSR było pierwsze). Warto jeszcze wspomnieć o desingu postaci i samego Tokyo. Jedno słowo... nie... nie znajdę takiego słowa, bo ze słowem "wypas" to bym sie wygłupił. To trzeba zobaczyć. Postacie co jakiś czas same się zgłaszają do naszego kru. Trzeba powtórzyć po nich jakieś triki, albo wygrać, że tak powiem, wyścig (bo wyścig to to do końca nie jest). Wszystkich jest około dycha, niektórzy lepsi, niektórzy słabsi, mi do gustu najbardziej przypadła dwójka niggasów - jeden przypomina takiego neo 2pac'a, z wykręconymi gałkami ocznymi, a drugi to czysty old skoolowy LL Cool J w nowym skoolowym wydaniu, z getto blasterem na barku (tak, tak - koleś jeździ na rolkach, czesze triki i wrzuca trzymając cały czas na barku radio !).

A Tokio... ehh... napiszę tylko, że to chyba pierwsza giera, w ktorej naprawdę zaczyna czuć się prawdziwe miasto.

Hooo !

Dźwięk jest już od dawna traktowany przez wszystkich po macoszemu - po prostu ma być - byleby nie przeszkadzał (jest of coz kilka wyjątków na czele z Tony Hawkiem, Roolcage'm (psx) no i the best WipEout'em 2097 (psx), ale to one potwierdzają regułę). Do tego grona niewątpliwie dołącza Jet Set Radio, ale co to by było za radio bez dobrej muzy. Powiem szczerze, że mnie zaskoczyla. Spodziewałem się fajnych numerów, ale tutaj wszystko przerosło moje oczekiwania. No może przesadziłem, ale jest bardzo miło. Ogólnie to mamy tutaj mix niespotykany - od hip hopu, przez róźne funky big beaty, kończąc na housie i różnych rockowych jazdach. Żaden numer nie jest jednak, że tak powiem, czysty nurtowo.

Wszystkie mają to coś co sprawia, że wszystkie łączą się w jedną calość. Jest tu bardzo dużo ciekawego brzmienia i pare zupełnie świeżych patentów tworzących miły bałagan (szczególnie numer z profesor keyem). Ogólnie bardzo różnorodnie.

Hi !

Rozwala, ta gierka rozwala. Jak pewien pan powiedział dla niektórych to nowa religia, myślę, że ja również wstępuję do tej sekty. Ta gra to był prawdziwy powiew świeżości, a do tego jak przyjemnie się pyka !

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Platforma Obywatelska | wyścigi | wyścig | wydawca | radio
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy