HP Jornada 680E

Mały, przenośny, oferujący bardzo dużo możliwości jak na swoje parametry, komputerek - nazywany już nawet

nie palmtop, ale "handheld". To właśnie HP Jornada. My przetestowaliśmy specjalnie z myślą o Was wersję 680E.

Zapraszam do lektury.



HP Jornada 680E to mały, przenośny, w pełni funkcjonalny komputer. Już samo wyposażenie "daje do myślenia". Procesor

Hitachi SH3 o prędkości 133 MHz, działający w technologii RISC, 16 MB pamięci ROM oraz 16 MB rozszerzalnej pamięci RAM,

matryca kolorowa 640x240 pikseli, klasyczna klawiatura QWERTY, wejście na karty PC Card lub Compact Flash,

Reklama

a co najważniejsze - wbudowany modem 56k V90m, umożliwiający połączenie się z Internetem.

Sprzęt ma bardzo małe wymiary - 18.9 x 9.5 x 3.4 cm - dzięki temu mieści się w np. kieszeni marynarki. Masa - 510g.

Zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym, którego pełne naładowanie wystarcza na 6-7 godzin pracy.



Jornadę obsługujemy za pośrednictwem systemu Windows CE. Jest to bardzo zubożona wersja klasycznego Windowsa,

natomiast wiele w funkcjonalności nie odbiegająca od stoich "poważniejszych" braci. Oprócz samego systemu mamy

także dostęp do aplikacji Pocket Office - czyli znana wszystkim grupa Word/Excel/Access/Power Point/Outlook. Palmtopik

nie ma touchpada ani innego klasycznego urządzenia wskazującego - do "poruszania" się po ekranie służy albo klawiatura

i znane wszystkim skróty klawiaturowe, albo rysik... którym dotykamy ekranu. Nie napisałem że matryca jest dotykowa?

No to teraz już wiecie, że tak. Rozwiązanie jest genialne w swojej prostocie i ogromnie ułatwia pracę. Poruszanie się

za pomocą touchpada albo trackpointa po tak małym ekranie byłoby strasznie trudne, poza tym zwiększyłoby to niepotrzebnie

wymiary naszego mini-komputerka. A tak wystarczy rysikiem "podotykać" ekranu i wszystko gotowe.



Do komunikacji z PC-tem służy albo złącze komunikacyjne, albo też podczerwień (szczególnie w przypadku komunikacji z

notebookami). Ponieważ sam HP nie ma żadnych napędów jest to jedyna droga, którą można przesłać mu jakieś dane, ew. pobrać

z handhelda opracowane teksty czy też przeprowadzone w arkuszu obliczenia.



Tyle teorii a jak sprzęt biega w praktyce? Zdecowanie za mała do szybkiego pisania klawiatura. Bardzo wygodna obsługa

dotykowej matrycy. Rewelacyjne oprogramowanie - żeby na 16 MB w dzisiejszych czasach komuś chciało się upychać

cały Windows + Office... Wersja obcięta bo obcięta, ale działa i robi wszystko, co potrzeba w takim urządzeniu.

Wbudowana funkcja dyktafonu, modem, program do obsługi poczty i przeglądarka internetowa - wszystko to sprawia, że

nawet najwięksi malkontenci i przeciwnicy miniaturyzacji wywalają taaaaaakie oczy, jak widzą, co potrafi taka mała

zabaweczka.



Na koniec do tego miodu dodam trochę goryczy. Cena. Nowy HP Jornada to ok. 4500 zł. Za niewiele więcej można

kupić notebook. Co prawda z pasywną matrycą i nierewelacyjnymi parametrami, ale jednak. z drugiej strony mini-notebooki

o zbliżonych wymiarach do Jornady ( np. Sony Vaio Picturebook ) to cena odrobinę wyższa ( tak jakoś ze 3 razy wyższa ).

Znowu jeśli ktoś poszuka używanego Vaio Picturebooka - który jest już pełnosprawnym pecetem - to wyda w granicach

4500-5500 zł. Tak więc wybór jest naprawdę trudny. JA Jornadę polecam - to jeden z lepszych na rynku mini-notebooków,

nazywanych (nie zapomnijcie) handheldami. Niewymagający użytkownicy będą długo cieszyli się z posiadania tego

maleństwa o ogromnych możliwościach.



Tomasz Jarnot

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy