Homeworld

Jak opisać przestrzeń, nie ujętą w żadne ramy, niezmierzoną, nieodgadnioną... ?. Ogrom przestrzeni kosmosu...



Któż z nas maluczkich nie marzył, będąc dzieckiem, o lotach kosmicznych, o odległych gwiazdach, planetach, galaktykach ?. Chyba każdy. Lecz niestety nie dane nam było ujrzeć tych wspaniałości własnymi oczami. No cóż, takie jest życie. Ale od czego są komputery i wyobraźnia twórców gier ?. Zapewne z takiego pragnienia poznania przestrzeni kosmicznej powstał "Homeworld" wydany przez Sierrę.



Wiele gier zostaje poprzedzonych hałaśliwą reklamą, informacjami prasowymi i zachwytami nad tym arcydziełem, które ma się ukazać. Zazwyczaj jednak okazuje się, że produkty, które były najgłośniej reklamowane są potem niewypałami i nie zdobywają uznania graczy. A czasami jest tak, że jakaś gra ukazuje się znienacka, bez uprzedzenia i jest rewelacją. Tak właśnie było w przypadku gry ?Homeworld?. Dopóki nie pokazała się w sklepach, mało kto o niej wiedział. Gdzieś od czasu do czasu pokazał się jakiś screen, a tak poza tym cisza.

Reklama



Gry typu RTS ( tak, tak, ?Homeworld? jest prezentowany przez wydawców jako RTS ) mają swoich zagorzałych zwolenników i równie gorących przeciwników. Ale nawet ci drudzy, obudzeni w nocy, wymienią kilka tytułów tego rodzaju gier, które pozwoliły im spędzić przynajmniej kilkadziesiąt miłych godzin przed ekranem monitora. Któż z nas nie zna takich tytułów, jak ?Red Alert?, ?Age of Empires? czy ?Total Anihilation?. Chyba każdy. Ale RTS w kosmosie ? Jak tu zbierać surowce, by tworzyć armię i zdobywać ziemię przeciwnika, jak rozbudowywać własne miasta, przemierzać lądy i morza. No właśnie, jak ?.



Zazwyczaj w typowych grach typu Real Time Strategy naszym zadaniem było zebranie jakiegoś surowca, dzięki niemu wyprodukowanie lub zakupienie takiej liczby środków i materiałów, które pozwoliłyby nam na wyposażenie odpowiedniej armii i wyruszenie na podbój ziem przeciwnika. Walka stanowiła zazwyczaj podsumowanie i zwieńczenie jakiegoś etapu. Natomiast w ?Homeworld? walka stanowi wartość samą w sobie, spychając wątek ekonomiczny na dalszy, choć równie ważny dla całości gry, plan.



Przepięknie zrealizowane intro szybko wprowadzi nas w niesamowity nastrój i klimat gry.



Od tylu lat cierpieliśmy na tej strasznej planecie Kharak. Jedyne, co nam pozostało to, wykorzystując swoją wiedzę i umiejętności, przemierzać przestrzeń w nadziei znalezienia naszej rodzimej planety, Hiigary. Ale jak ją znaleźć ?.



Kiedy 100 lat temu satelita odkrył na Wielkiej Pustyni zakopany w piasku statek kosmiczny, nie przeczuwaliśmy, że to znalezisko na zawsze zmieni naszą historię. W środku znajdował się kamień naszych przodków z wyrysowaną na nim mapą galaktyczną i napisem ?Hiigara?. Odzyskaliśmy wówczas nadzieję na powrót do domu, do naszego Homeworld. Wiele lat pracy na księżycu Scaffold zajęło konstruowanie statku, który zdołałby nas tam zabrać.



Po wielu trudach i wyrzeczeniach kilku pokoleń powstał Statek-Matka, którego dowództwo objęła Keren-Sjet. Wiedzieliśmy ile ryzykujemy wyruszając w podróż do domu.



Przepowiednia, o której zresztą mało kto już pamiętał, mówiła, że jeśli opuścimy planetę, nastąpi jej całkowita zagłada. Ale wówczas zajęci byliśmy tylko i wyłącznie własnymi marzeniami, napędem hiperprzestrzennym Matki i przygotowaniami do podróży.



Wyruszyliśmy pełni nadziei na lepszą przyszłość i wiary w nasze umiejętności. Lecz niestety, nie dane nam było ujrzeć Hiigarę. Tam, gdzie według kamienia powinna znajdować się nasza ojczysta ziemia, ziała tylko czarna pustka kosmosu. Kiedy po wielu poszukiwaniach postanowiliśmy powrócić na Kharak, okazało się, że starodawna przepowiednia została spełniona. Pozostaliśmy sami, sami w ogromie kosmosu. Cóż nam zostało, poza dalszym przemierzaniem galaktyk w poszukiwaniu spokojnej przystani, w której moglibyśmy zamieszkać. Wygnani, bez domu i nadziei.



Tak, pokrótce oczywiście, przedstawia nam się fabuła "Homeworld". Po uruchomieniu gry, pierwsze, co zobaczymy to menu. Standardowe, proste i łatwe w obsłudze. Możemy ustawić dźwięk, obraz, a nawet język (chociaż polskiego naturalnie nie ma). Jest oczywiście opcja multiplayer (vs. CPU, Lan, internet ? czyli standard) i single.



Ale zanim ruszymy na poszukiwanie Hiigary radzę uruchomić opcję ?Trening?. Zostaniemy tam w bardzo prosty sposób nauczeni, jak do sterowania używać myszki i klawiatury, w jaki sposób budować nowe statki oraz przeprowadzać prace badawcze, jak posługiwać się mapą i sensorami, jak wydawać komendy swojej armadzie. Sterowanie w grze nie jest zbyt łatwe i na początku może stwarzać problemy. Ale po przejściu treningu każdy stwierdzi, że nie można było w prostszy sposób tego wykonać. Zresztą uruchomienie trybu single bez treningu spowoduje wyświetlenie napisu ostrzegającego.



Po wybraniu trybu samotnej walki musimy zdecydować, którą flotą chcemy dowodzić. Do wyboru mamy Kushan lub Taiidan. Różnią się one pomiędzy sobą właściwie tylko kształtem statków kosmicznych oraz ich kolorem (o którym zresztą możemy sami zdecydować). Po podjęciu tej decyzji, ujrzymy znakomite intro wprowadzające w grę, które opisałem powyżej.



I wówczas zaczyna się właściwa gra.



Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to ogrom przestrzeni kosmosu. Należy pamiętać, że ?Homeworld? to gra całkowicie 3D, więc typowe pojęcia ?góra? czy ?dół? tu wręcz tracą swoje znaczenie.



Na tle fantastycznie wykonanego nieba, pełnego barw i odcieni, rysuje się Statek-Matka, wokół którego poruszają się nasze maluteńkie, zdawałoby się, niszczyciele. Wyglądają jak niepozorne kropki. Dopiero, dzięki świetnie pomyślanej metodzie przybliżania, oddalania i obracania, możemy przyjrzeć się z jaką szczegółowością zostały wykonane.



Długo zastanawiałem się w jaki sposób opisać grafikę i muzykę w tej grze i nie umiałem znaleźć słów, które umożliwiłyby mi oddanie ich piękna.



Uruchamiając grę w wysokiej rozdzielczości (o ile ktoś dysponuje odpowiednim sprzętem) będziemy mogli zobaczyć całą przestrzeń kosmosu, mieniącą się wszystkimi kolorami, rozświetloną błyskami strzałów dział jonowych naszych fregat oraz smugami pozostawianymi przez silniki korwet. Na tym wspaniałym tle, w nieustannej walce, uganiają się statki naprawcze, generatory pola siłowego, myśliwce maskujące oraz pojazdy zwiadowcze. W tej gmatwaninie, po bezkresnym niebie, spokojnie, nie zwracając zbytniej uwagi na wrogie ataki, żeglują w poszukiwaniu pasm asteroidów jednostki wydobywcze, nadzorowane w trakcie zbiorów przez jednostki koordynujące. Wokół krzątają się zajęte walką myśliwce eskorty. Statki badawcze w tym czasie usilnie realizują wynalazki, które pozwolą wyprodukować nowe statki kosmiczne, lepsze i skuteczniejsze w walce od tych, którymi do tej pory dysponowaliśmy.



Mieszają się odgłosy komend i potwierdzeń wykonania rozkazów, dramatyczne niekiedy okrzyki pilotów tuż przed śmiercią, pełne obawy relacje zwiadowców, którzy zauważyli przeważające siły wroga nadciągające w naszą stronę. Dookoła słychać huk silników, stukot wystrzałów, dudnienie wybuchów i eksplozji. W ten zgiełk wplatają się komendy ze Statku-Matki o wykonaniu poszczególnych zadań lub gotowości nowych jednostek do działania.



Od czasu do czasu rozlegają się dźwięki muzyki. Wspaniałej, majestatycznej, pełnej przepięknych głosów i brzmień, znakomicie wkomponowanej w wydarzenia rozgrywające się na ekranie. Czasami odnosiłem wrażenie, że spełniały one rolę greckiego chóru komentującego zaistniałe wydarzenia. Naprawdę muzyki można godzinami słuchać także poza grą. Jest doprawdy rewelacyjna.



Wydawałoby się, że niemożliwe jest zapanowanie na tym całym zamieszaniem, ale daję wam słowo, że tu naprawdę każde działanie musi mieć swój sens i cel . Nie można zbyt długo zastanawiać się nad każdym ruchem, przeciwnik nie będzie czekał, aż my się zdecydujemy co robić, on bitwę chce wygrać jeszcze bardziej od nas. A wierzcie mi, wróg potrafi myśleć i zanim nas zaatakuje, naprawdę przygotowany do tego będzie doskonale.



Kiedy walka zakończy się naszym zwycięstwem i wszystkie zadania misji zostaną wykonane, następuje powrót jednostek na Statek-Matkę. Całość armady jest dokowana na jej pokładzie, następuje uruchomienie napędu hiperprzestrzennego i przenosimy się w inne miejsce kosmosu. W ten prosty, a jakże skuteczny i efektowny sposób rozwiązano połączenie poszczególnych misji. Tu nic nie dzieje się od nowa, niczego nie musimy uczyć się od początku, produkować po raz kolejny. W tym czasie kiedy podróżujemy w przestrzeni, nasze oddziały podlegają naprawom i modernizacji, załogi odpoczywają przed następną walką. Po osiągnięciu zamierzonego celu, wszystkie jednostki powoli i w ustalonej kolejności wylatują z doków, zajmując wyznaczone miejsca, natychmiast przygotowane do dalszych działań.

?Homeworld? to gra wspaniała.

To jedno określenie powinno w zasadzie wystarczyć za całość podsumowania wysiłku włożonego przez jej twórców. Nie jest to gra łatwa, ale wysiłek włożony w jej poznanie i opanowanie, naprawdę zostanie nam wynagrodzony wieloma godzinami znakomitej zabawy.



Więc jak, kto wyruszy z nami na poszukiwanie Hiigary ?.



THURMS (thurms@www.kki.net.pl)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: statki | statek | przestrzeń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy