Hearts of Iron II

Producent: Paradox

Wydawca: Paradox

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Rodzaj gry: strategiczna / turowa

Data wydania PL: 28 stycznia 2005

Wymagania sprzętowe: PIII 800 MHz, 128 MB RAM, karta grafiki 4 MB

Cena detaliczna: 99,90 PLN

Ocena: 9/10



Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach tylko gra z rewelacyjną oprawą graficzną może mieć szanse na zaistnienie na rynku. Tymczasem parę ładnych lat temu pojawiła się nieco dziwna produkcja. Grafika do bani, dźwięk do bani, strasznie skomplikowane zasady; a mimo tego wszystkiego ludzie w to non stop grali! Co więcej, "Europa Universalis" - bo o nią tu chodzi - szybko uzyskała status produkcji kultowej. Firma Paradox błyskawicznie "wyniuchała" poważne zyski i niezwłocznie wydała sequel - dla wielu najlepszą strategię wszech czasów. Gra stała się tak niesamowicie popularna, że szybko zaczęły pojawiać się różne jej mutacje. Co jednak ciekawsze - mimo iż były one w końcu tylko zwykłymi wyciskaczami portfeli, to jednak każda z nich okazała się naprawdę wyśmienita i można było w nią grać z przyjemnością całymi godzinami...

Reklama



Mieliśmy więc "Crousader Kings", czyli "EU" w średniowieczu, mieliśmy też "Hearts of Iron" - "EU" w czasach drugiej wojny światowej. Nie słyszeliście o niej? Nic dziwnego, bowiem w naszym kraju wydana była jako "Europa Universalis: Druga Wojna Światowa". Prosty i skuteczny chwyt marketingowy, nie sądzicie? Nieco więc zdziwiło mnie, gdy część druga tej wspaniałej gry została wydana już pod oryginalną nazwą.



Początek "Hearts of Iron II" jest dokładnie taki sam, jak we wszystkich grach EU-podobnych. Wybiera się jedną z kilku kampanii i nację do prowadzenia. Standardowa gra rozgrywa się w latach 1936-47 i jest to naprawdę bardzo mało czasu. Dla graczy lubiących szybszą rozgrywkę zarezerwowano też możliwość rozpoczęcia gry w innym roku (np. wrzesień '39). Dostępnych też jest szereg mini kampanii, w których gracz wciela się wyłącznie w postać wodza na danym odcinku frontu (np. zimowa kontrofensywa w Ardenach). Nie trzeba wtedy zupełnie przejmować się wielką polityką i gospodarką, a można się skupić na samym prowadzeniu działań zbrojnych...



Istotą rozgrywki jest jednak przede wszystkim wspomniana już wcześniej Wielka Kampania, pozwalająca graczowi zmienić bieg historii. Trwa ona niestety tylko 11 lat. A jest to naprawdę bardzo mało czasu. W przeciwieństwie do chociażby "Europy Universalis", opisywany przeze mnie tytuł koncentruje się głównie na prowadzeniu wojny. Ekonomia czy nawet polityka mają tu tylko drugorzędne znaczenie. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest właśnie krótki okres, jaki obejmuje akcja gry. W ciągu jedenastu lat, nawet inwestując wszystkie środki w rozwój gospodarczy, trudno jest doprowadzić swoje państwo do naprawdę dobrej kondycji. Jest na to po prostu za mało czasu. Jedynym wyjściem staje się więc wojna, do której zresztą zawsze i tak dochodzi. Wszystko jest tu bowiem ustawione przez wszechobecne skrypty. To właśnie różne "historyczne wydarzenia" sterują tu polityką. Niezależnie od wysiłków nie jest możliwe na przykład niedopuszczenie do zawłaszczenia Austrii przez Niemcy. Nawet najstaranniej prowadzone działania dyplomatyczne mogą zostać zniweczone przez właśnie jedno z takich "wydarzeń". Drugą rzeczą powodującą, iż dyplomacja nie ma tu większego znaczenia, są bardzo sztywne historyczne relacje między poszczególnymi państwami. Jeżeli w rzeczywistości dwie nacje w tym okresie nie były połączone żadnym sojuszem lub traktatem, to pomysł jego stworzenia można sobie wybić z głowy. Jedynym, co gra pozwala robić zupełnie dowolnie, to wypowiadać wojny i podpisywać układy handlowe.



Rozwój ekonomiczny państwa został tu nieco uproszczony, ale mimo tak bardzo prostego modelu sprawuje się wyśmienicie. W poszczególnych prowincjach w zasadzie można budować tylko trzy typy ulepszeń. Dostępne są kompleksy fabryk, można rozbudować infrastrukturę transportową oraz fortyfikować dany teren. Najważniejsze są tu oczywiście fabryki. Każda z nich wytwarza pewną ilość punktów potencjału przemysłowego, aby zaś wybudować cokolwiek (łącznie z jednostkami) potrzebna jest ich stała, określona ilość. Na przykład aby wystawić nową dywizję czołgów, trzeba przez dajmy na to osiem miesięcy przeznaczać na ten cel 40 punktów produkcji. Wszystko wygląda wprawdzie prosto, ale tutaj właśnie okazuje się, że "HoI II" jest nieodrodnym krewnym serii "EU". To, co z początku wydaje się proste i nieskomplikowane, zaczyna wraz z poznawaniem gry przerażać swą złożonością. Okazuje się bowiem, że wpływ na produkcję mają takie czynniki, jak chociażby niezadowolenie w kraju, działania partyzantów czy polityka rządu. Tak, tak - wielkie znaczenie w opisywanej przeze mnie grze ma właśnie odpowiedni dobór ludzi piastujących najważniejsze stanowiska w państwie. W zależności od wyboru osoby ministra spraw wewnętrznych, produkcja może się wahać nawet o15 %! Tutaj budzi zdumienie ogrom wiedzy historycznej twórców gry. Każde państwo (a jest ich w końcu kilkadziesiąt) ma dokładnie takich polityków, jacy w rzeczywistości działali na ówczesnej arenie politycznej. Co więcej, większość z nich została nawet przedstawiona za pomocą zdjęć!



Każdy element rozgrywki wygląda początkowo na nieskomplikowany, prosty, łatwy, ale przy dłuższym kontakcie z grą okazuje się, że jest wprost przeciwnie. Najlepiej widać to w przypadku samych właśnie działań zbrojnych, będących w końcu istotą tejże gry. Do gracza należy wprawdzie tylko określenie kierunków uderzeń i dobranie dowódców do poszczególnych dywizji czy całych armii. To jednak tylko pozory; aby wygrać wojnę, należy naprawdę pamiętać o wielu, wielu rzeczach. Podstawą jest odpowiednie używanie poszczególnych rodzajów wojsk. Dywizje pancerne mogą się z łatwością przebić przez linię frontu i dzięki temu utorować drogę wolniejszej piechocie. Po wejściu na tyły wroga można próbować oskrzydlać i okrążać nieprzyjacielskie oddziały. Tymczasem bombowce niszczą infrastrukturę transportową, komplikując przesyłanie posiłków i zaopatrzenia, a dywizjony samolotów szturmowych dziesiątkują uciekające formacje. Ufff... to tylko malutka część możliwości, jakie oferuje gra. Nie wspominam już o działaniach komandosów na tyłach wroga, bitwach morskich, bombardowaniach strategicznych czy takich detalach, jak różnica w walce prowadzonej dniem lub nocą. Aha - oczywiście na wszystko ma też wpływ pogoda. Nie można też zapominać o wyszkoleniu dywizji, ich morale, zmęczeniu, stanach zaopatrzenia czy terenie, na jakim się znajdują... Proste, nie sądzicie?

Na bezpośredni wynik walki mają jednak wpływ głównie dowódcy i ich wyszkolenie. Do kolejnego obowiązku gracza należy właśnie ich mianowanie. Każdy z nich ma swoje nazwisko, zdjęcie (wszystko zgodne z rzeczywistością historyczną) i specjalne umiejętności. Pod względem złożoności metod prowadzenia wojny żadna z gier nie może się chyba równać z "HoI II".



Ogromny wpływ na rozgrywkę ma także rozwój technologii. Tutaj wybieramy po prostu dane odkrycie, wyznaczamy zakład lub samodzielnego geniusza, który ma się zająć opracowywaniem konkretnego "patentu", przeznaczamy odpowiednie fundusze i czekamy... Nie można jednak narzekać na nudę - odkryć jest bardzo dużo (grubo ponad 100 i są ogromnie różnorodne). Począwszy od technologii jądrowych aż po nowoczesne maszyny rolnicze. Często gracz staje przed dylematem: co się bardziej przyda - nowy typ krążownika, nowy myśliwiec czy może próbować odkryć bombę atomową?



Największe podobieństwa do "EU II" widzimy jednak patrząc na grafikę opisywanej przeze mnie gry. Tutaj nic się w zasadzie nie zmieniło od ładnych paru lat. Dalej mamy "klasyczną" planszową mapę, podzieloną na prowincje i mrowie różnych okienek. W przeciwieństwie jednak do poprzednich produkcji, tutaj interfejs jest znacznie bardziej przyjazny użytkownikowi. Do wszystkich wiadomości można się łatwo dostać. Wszystkie dane zostały przedstawione w wyjątkowo prosty i wygodny sposób. Mimo archaicznej grafiki zabawa jest naprawdę przednia!!



Podsumowując, "Hearts of Iron II" jest godnym następcą poprzednich produktów Paradoxu. Ma ich wszystkie zalety, a po drodze pozbył się także wielu ich wad. Znacznie bardziej przejrzysty i wygodny interfejs powoduje, iż w "HoI II" gra się naprawdę komfortowo. Znacznie prostsze zasady powodują, iż gracz widzący to cudo po raz pierwszy, raczej nie dostanie zawału przestraszony skomplikowaniem i złożonością gry. Mimo tego okazuje się ona równie, a może i nawet bardziej skomplikowana od swoich poprzedników! Wady? Krótka - i tylko tyle... Mocna "dziewiątka", Panie i Panowie! Powiem tylko jedno: dawno nie grałem w tak dobrą strategię, jak "Hearts of Iron II".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy