GTA na srebrny ekran?

Na łamach serwisu Ain't It Cool News pojawiła się informacja, że znaleźli się chętni na stworzenie filmu na podstawie serii gier "Grand Theft Auto". Wiadomość jak na razie okazuje się jedynie krążącą plotką i całkiem możliwe, że nie znajdzie potwierdzenia w rzeczywistości.

Przy takich okazjach zawsze rodzi się pytanie: dlaczego Hollywood wciąż jest zainteresowany kręceniem filmów na podstawie gier komputerowych? W zasadzie wszystko przemawia przeciwko takim akcjom, nad czym debatowaliście w komentarzach do tego artykułu.

Po pierwsze gry rzadko posiadają taki wątek fabularny, który można bez problemów streścić w 2-godzinnym filmie, rzadko mają postać, której struktura nadaje się w celu zaadaptowania do scenariusza filmowego w roli głównego bohatera, a poza tym na palcach jednej ręki można policzyć produkcje filmowe, stworzone na podstawie gier, które zarobiły poważne pieniądze.

Czyżby te fakty w ogóle nie znięchęcały filmowców? Czy tym razem pragnienie nakręcenia filmu skierowało się w stronę "Grand Theft Auto"?

Pozostaje mieć tylko nadzieje, że za pracę nad kinową wersją "GTA" nie zabiera się Uwe Boll, który zaliczył już sporo filmów tego typu, przy czym każdy z nich okazywał się bolesną porażką zarówno pod względem przyniesionych zysków, jak i w przypadku jakości reżyserskiego kunsztu.

Plotka głosi, że tym razem film w oparciu o grę nakręci porządny reżyser - Michael DeLuca, który ma na koncie takie filmy, jak "Body Shots", "Town & Country" oraz "Lost in Space".

Według Ain't It Cool News, filmowa wersja "Grand Theft Auto" będzie pastiszem scen znanych z popularnych filmów pomieszanych z akcjami wyjętymi z gry.

Reklama



Zespół Rockstar Games, twórca serii, nie potwierdził tych doniesień i zasygnalizował, że wciąż jest jedynym podmiotem posiadającym prawa do powielania pomysłów z "GTA" i wcale nie zamierza się ich pozbywać.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wiadomość | cool | chętni | auto | ekran
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy