Grand Theft Auto: San Andreas

Producent: Rockstar Games

Wydawca: Take 2 Interactive

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Rodzaj gry: gra akcji / TPP

Data wydania PL: 10 czerwca 2005

Wymagania sprzętowe: PIII 1.1 GHz, 256 MB RAM, karta grafiki 64 MB, 3.6 GB HDD

Cena detaliczna: 129,90 PLN

Ocena: 9.5/10



Któż nie pamięta nieśmiertelnego "Grand Theft Auto"? Pierwszą część gry męczyłem bardzo długo? potem zająłem się "GTA London", by następnie przejść "GTA 2". To były czasy! Potem nastąpiła rewolucja? "GTA 3" w pełnym trójwymiarze - wydawało się nie do pomyślenia. A jednak zostało okrzyknięte hitem, tak samo zresztą jak następca - "GTA Vice City". Tutaj nastąpiła dłuższa przerwa, podczas to której wszyscy zaczęli oczekiwać na zapowiadane "San Andreas". Im bliżej premiery, tym bardziej wrzało. Na każdym rogu ulicy spotykałem już znajomych pytających o boskie "GTA: SA". Wreszcie nadszedł ten dzień? Wszyscy rzucili się do sklepu, tratując jeden drugiego, by tylko chwycić ostatnie pudełko gry z półki. Może trochę przesadzam, ale oddaje to w pełni zainteresowanie, jakim cieszyła się oczekiwana do niedawna gra. Teraz, kiedy mamy w swych dłoniach gotowy produkt, możemy śmiało powiedzieć, czy jest on lepszy, gorszy czy też zupełnie podobny do poprzednich. Moim skromnym zdaniem gra jest znacznie lepsza i rozwinęła się (choć na pierwszy rzut oka nie widać tego) nie do poznania.

Reklama



Długo można by tutaj porównywać, co było w poprzednich wersjach, a co mamy dzisiaj i na odwrót. Myślę jednak, że wszyscy doskonale wiedzą, czym charakteryzowały się dotychczasowe produkcje. Postaram się więc przedstawić jak najwięcej ciekawych i tych mniej zabawnych aspektów gry. Na początku poznajemy głównego bohatera - Carla Johnsona, którego przyjaciele zwykli nazywać CJ. Mogłoby to dziwić, gdyby nie to, że nasz CJ jest najzwyczajniej w świecie? murzynem. Do Los Santos sprowadza go śmierć matki, a dokładniej zabójstwo. Już na lotnisku zatrzymują go "znajomi" - skorumpowani policjanci - zabierają mu wszystkie pieniądze i wyrzucają z samochodu. Tak trafia do swego brata - Sweeta. To właśnie on jest przywódcą jednego z miejskich gangów. CJ postanawia odnaleźć mordercę matki, lecz w tym celu musi on rozkręcić gangsterski biznes i zająć terytorium gangu. W ten oto sposób rozpoczynają się pierwsze misje Carla, mające na celu sprawdzenie jego predyspozycji. Tak przedstawia się wstępna fabuła, na której poprzestanę. Żeby poznać jej więcej, trzeba zagrać osobiście. Wątki fabularne są naprawdę ciekawe, a zwroty akcji dość dynamiczne. Zdrada, ucieczka, kłopoty i? kobiety. Historia rzeczywiście jest bardzo rozbudowana.



Rozpoczynając grę towarzyszą nam samouczki. W górnym lewym rogu ekranu pojawiają się podpowiedzi typu "co i jak", w zależności od zadania, jakie wykonujemy i pojazdu, jakim poruszamy się. W ten skromny sposób uczymy się prowadzić rower, motor, strzelać, celować i wiele innych ciekawych rzeczy, o których nieco później. Najważniejszą częścią gry jest przecież nasz bohater - skromny murzyn w białym podkoszulku na ramiączkach. Otóż rozwój postaci stał się nieodłącznym elementem gry. Aby odnowić straconą energię, trzeba coś jeść, a mamy w czym wybierać: pizza, hamburgery, zestawy typu Happy Meal itd. Na pozór to samo, a tak naprawdę każde z nich różni się np. zawartością tłuszczu. Jedząc dużo tłustych posiłków, zwiększamy wskaźnik pulchności naszej postaci. Aby spalać zbędny tłuszcz, wystarczy troszeczkę pobiegać. Bieganie wpływa również na naszą kondycję. Im więcej biegamy, tym wyższy wskaźnik kondycji. Pozwala to na dłuższy sprint, a naszą postać trudniej zmęczyć. Jeśli przez dłuższy czas nie biegamy, to zwinność zmniejsza się. Dodatkowo warto wspomnieć o tym, że Carl potrafi wreszcie pływać i nurkować pod wodą, czego bardzo brakowało w poprzednich częściach gry. Ma to również wpływ na liczbę punktów życia. Istnieje również wskaźnik umięśnienia. Możemy rozwijać muskulaturę CJ-a podczas treningu na siłowni. Do wyboru mamy wówczas sztangę, rowerek, taśmę do biegania itd. Na nich ćwiczymy kondycję i siłę oraz spalamy tłuszcz. Trening polega na wyborze jego poziomu i zręcznym wciskaniu spacji, bądź też na przemian spacji i LMB. Po kilkunastu sekundach udanych ćwiczeń wzrasta poziom odpowiedniego wskaźnika. Liczba ćwiczeń jest ograniczona. By wytrenować się dość dobrze, trzeba odwiedzać siłownię co parę dni. Jeśli osiągniemy wysoki poziom umięśnienia, wówczas Carl będzie zadawał całkiem spore obrażenia podczas walki wręcz. Dodatkowo, w takich miejscach jak siłownia, można poznać nowe sztuki walki, takie jak boks, karate czy styl walki ulicznej. Pozwala to na zadawanie efektywniejszych i bardziej zróżnicowanych ciosów.



Poza wspomnianą siłownią odwiedzać możemy również inne lokale. W barach można zakupywać jedzenie lub zwyczajnie je okradać. Możemy wybierać interesujące nas dania, jedne droższe, drugie tańsze. Ich ceny odzwierciedlają liczbę punktów życia, jakie regenerują. Jeśli przez dłuższy czas nie jemy, stan naszej muskulatury dość szybko ulega pogorszeniu. Dodatkowo zajrzeć możemy do salonu tatuażu, gdzie będziemy mogli wybrać jeden z proponowanych szablonów. Wybieramy wówczas wzór tatuażu i miejsce, w którym chcemy go mieć. Jeśli efekt jest zadowalający, to płacimy i gotowe! Jest również możliwość usunięcia wcześniej stworzonego tatuażu. Podobnie sprawa ma się z fryzjerem. Tam możemy zmieniać swoje uczesanie na np. afro. Zmieniać możemy również ubranko naszej postaci. Kiedy wpadniemy do sklepu z ciuchami, możemy przymierzać zegarki, łańcuchy, czapeczki, spodnie buty itd. Kupujemy, co się nam podoba, i możemy biegać po ulicach w nowiutkim wdzianku. Wszystkie te atrakcje pozwalają stworzyć każdemu z nas postać indywidualną. Jeden ubierze garnitur i zrobi sobie afro, inny krótkie spodenki, a trzeci wybierze bojówki i zgoli głowę całkiem. Różnorodność jest o tyle większa, że każdy ze sklepów oferuje nam inny asortyment. W jednym sklepie mamy ubrania sportowe, w innym bardziej w stylu army-shopu, a jeszcze gdzie indziej typowe skate-shopy. To samo dotyczy fryzur - każdy fryzjer potrafi tworzyć inne fryzury itd.



Innym rodzajem budynków są miejsca szkoleniowe. Z tego co wiem, jest ich kilka. Możemy w nich uczyć się prowadzenia samochodu, latania samolotem itd. Wszystko to polega na zaliczaniu poszczególnych zadań, których jest kilkanaście. Za najlepsze wyniki otrzymujemy medale. By móc wykonywać kolejny test, bieżący należy zaliczyć minimum z brązowym medalem. Jeśli poziom kierowania samochodem jest zbyt niski, nie możemy brać udziału w wyścigach, jeśli nie potrafimy latać, nie wsiądziemy do samolotu, a brak umiejętności pływackich sprawia, że nie jesteśmy w stanie wykonać niektórych misji. Tak samo jak prowadzenia, pilotowania i pływania, uczymy się również strzelać. Można to robić w niektórych strzelnicach, a także podczas misji, gdy używamy broni palnej. Im lepiej używamy broni, tym celniej nasza postać strzela. Chodzi tu głównie o to, iż po każdym strzale zwiększa się chwilowo prawdopodobieństwo pudła. Ręka po kilku sekundach stabilizuje się. Jeśli wytrenujemy broń do poziomu np. Hitman, wówczas problem ten przestanie nam już tak doskwierać. Niedogodność tę eliminować można także przez strzelanie "z kolanka", które okazuje się najbardziej celne, lecz uniemożliwia szybką ucieczkę.



Następną sprawą, drugą w kolejności po głównej postaci są samochody. Nadal nie posiadają nazw realnych aut, lecz chyba wcale to nikomu nie przeszkadza. Model sterowania jest całkiem ciekawy, nie jest on sztuczny, auta prowadzi się bardzo przyjemnie. Każde z nich jest jednak inne. Jedne są szybsze, inne zwrotniejsze itd. Ich różnorodność jest ogromna. Poza standardowymi samochodami osobowymi mamy jeszcze traktory, kombajny, rowery, betoniarki, tiry, przyczepy campingowe, wózki widłowe i cały szereg innych ciekawych pojazdów. Istotne jest również to, iż w różnych dzielnicach miast spotykamy różne samochody. W bogatych dzielnicach spotykamy wersje sportowe i kabriolety, w biedniejszych taksówki, a w portach samochody dostawcze. Wreszcie możemy zastrzelić kogoś przez szybę, a zupełną nowością jest możliwość wysadzenia auta poprzez strzał w bak. Bardzo dobrze odwzorowane został także rodzaj terenu pod kołami. Na trawie widać strzępy zieleni pod kołami, na asfalcie ślady palonej gumy, a na podłożach ziemistych zza kół unoszą się tumany kurzu. Ponadto lepiej wyjeżdża się pod górę po asfalcie niż po np. trawie, a czasem wyjazd po trawie jest wręcz niemożliwy - koła obracają się w miejscu, a samochód stacza się na dół. Jak już zapewne wiecie, w poprzednich częściach gry można było pozostawiać sobie samochód w garażu. Teraz także mamy taką możliwość, lecz przydaje się ona tym bardziej, że schować w nim możemy tuningowane autko. W specjalnych warsztatach możemy zmieniać zadaszenie, kolor, felgi, a nawet montować hydraulikę i nitro. To ostatnie sprawuje się znakomicie, a i efekt jest ciekawy. Kolorowe płomienie z rur wydechowych i rozmazujące się otoczenie dają wrażenie niewyobrażalnej prędkości. Model zniszczeń pojazdów również jest zadowalający. Pajęczynki na szybach, wgniecenia, odpadające maski, dziurawe koła, zza których pomykają iskierki - wszystko dopracowane w najmniejszym szczególe. Standardem jest już przemalowywanie samochodów, lecz nowością okazują się samochodowe myjnie. Jeśli autko wybrudzi się nam nieco, możemy nadać mu blask na nowo. Ciekawa jest również SI. Kierowca potrąconej taksówki rozwścieczony będzie pędził za nami, by zniszczyć i nasz wóz, a nerwowy gangster wyskoczy na nas i obije nam samochód kijem baseballowym. Istnieją również miejsca szczególnie ciekawe - drogi szybkiego ruchu łączące miasta. Jeśli zatrzymamy tam samochód, wówczas powstanie gigantyczny karambol, ludzie będą wysiadać z aut i wymierzać sobie sprawiedliwość. Wystarczy jeden palący się samochód, by taki karambol zamienić w noworoczne fajerwerki. Na koniec tej sekcji warto wspomnieć o tym, że samochody nie znikają już tak łatwo za naszymi plecami, jak miało to miejsce niegdyś.



Przejdźmy wreszcie do samego świata gry - San Andreas. Nasza mapa składa się z czterech ogromnych miast, kilku małych miasteczek, wsi i łąk. Na wsi spotkamy kombajny i traktory, w górach samochody terenowe i motocykle itd. Podobnie rzecz ma się z ludźmi. W bogatych dzielnicach chodzą przystojniaczki pod krawatem i smukłe laseczki w krótkich mini. W slumsach zaś spotykamy samych gangsterów i dealerów (nie samochodowych). W nocy zaś napotkać można ogólnodostępne prostytutki. Kiedy wieczorem znajdziemy odpowiedni samochód, możemy wybrać się do bogatej dzielnicy rabować jakiś domek. Jak nietrudno się domyślić, różne grupy społeczne posiadają różną ilość pieniędzy. Zarabiać można na robotach, lecz początkowo jest to słabe źródło dochodu. Opłacalne jest likwidowanie dealerów lub wykonywanie pracy w ambulansie, taksówce czy też jako alfons. Nie dostajemy już pieniędzy za spektakularne zabijanie i rozwalanie wszystkiego, co popadnie. Nikt nam za to nie zapłaci. Ciekawą opcją jest również walka o terytorium gangu. Miasto, w którym zaczynamy grę, podzielone jest na rewiry. Każdy z nich możemy przyłączyć do naszego gangu, lecz w tym celu należy sprowokować tam wojnę gangów. Aby to zrobić, trzeba zastrzelić trzech przedstawicieli wrogiego gangu i przetrwać trzy fale natarcia przeciwników, wówczas część wroga przechodzi na naszą stronę. Im większe terytorium, tym więcej pieniędzy za haracze możemy zbierać pod naszym domkiem. Dodatkowo zwiększa się również respekt wobec naszego gangu. Im wyższy ten wskaźnik, tym więcej ludzi możemy wziąć ze sobą na akcję (ostatecznie do 7). Poprzez dwa klawisze wydawać możemy im komendy - czekaj i podążaj. Wprowadzone zostało więc sterowanie grupą. Warto również wspomnieć o dziewczynach, które zawsze pojawiają się tam, gdzie nie trzeba. Na początku gry ratujemy pewną kobietę z płonącego budynku, i rozpoczyna się miłosna strona zabawy. Co wieczór trzeba przyjeżdżać po dziewczynę i zabierać ją na randkę w miejsce, które jej się spodoba. Na koniec trzeba odwieźć ją do domu. Pojawia się wówczas wskaźnik postępu. Kiedy zwiększa się nieco, możemy dziewczynę pocałować, a później to kto wie, co panowie z Rock Star wymyślili. Ja osobiście tym się nie zajmowałem.



"GTA: San Andreas" nie jest grą nudną. Twórcy wcisnęli w nią całą masę zręcznościowych misji, które poprawiają jakość zabawy. Dzięki temu spotykamy zadania, w których ostrzeliwujemy ścigające nas radiowozy, motory itd. Albo zrzucamy z tira paczki na jadące za nami samochody. Są także misje np. ze sterowanymi samolocikami i wojny na makiecie. Takie misje pozwalają się trochę odprężyć podczas wielu godzin siedzenia przed monitorem.



Nieodłączną częścią "GTA" zawsze była policja. Teraz sprawa ma się podobnie. Im bardziej jesteśmy poszukiwani, tym większe środki ostrożności są podejmowane. Na początek radiowozy i motory. Później FBI i helikoptery, które z broni maszynowej próbują nas zestrzelić. Następnie pojawiają się blokady i kolczatki na drogach, a na końcu zapewne wojsko. W związku z wprowadzeniem samolotów, do walki z nami wysłane zostaną migi. Wówczas w ruch idą karabinki i rakiety. Z zestrzelonego samolotu ratować możemy się dzięki spadochronowi. Możemy wyskoczyć z płonącej maszyny i po wykonaniu paru ewolucji w powietrzu otworzyć spadochron. Pozwoli nam to delikatnie wylądować i kontynuować naszą wędrówkę. Bardzo często podróżując po mieście możemy spostrzec policjanta goniącego bandytę, strzelaniny lub pościgi policyjne bez naszego udziału. Wreszcie można odnieść wrażenie, że nie tylko my jesteśmy tą czarną owcą w społeczeństwie.



Tak wygląda gra od tej lepszej strony. Zawsze jest jednak kilka wad, którym poświęcę ten jeden akapit. Są to rzeczy drobne, lecz momentami śmieszne. Jeżeli model zniszczeń samochodów jest tak dobry, to czemu nie uwzględniono w nim możliwości urwania drzwi? Po uderzeniu w coś bokiem drzwi czasem otwierają się i swobodnie bujają, lecz dają wrażenie niematerialnych. Można tak tłuc o drzewa, domy, a one nawet nie drgną. Nie mają żadnej interakcji z otoczeniem. Ponadto, jak już wspomniałem, nasz CJ może wreszcie pływać. Bardzo fajnie, tylko dlaczego nikt inny tego nie potrafi? Każda inna postać, kiedy wpadnie do wody ginie od razu. Podczas przebierania i zmieniania fryzury za każdym razem trzeba czekać parę sekund? nasz bohater wchodzi do przebieralni i wychodzi. Może na początku wydaje się to ciekawe, ale z czasem zaczyna drażnić, aż w końcu nie chce się nawet zmieniać ciuchów. Ich przeglądanie trwa zdecydowanie za długo. W grze wprowadzono możliwość pominięcia dłuższej trasy np. autem, jeśli już to zadanie wykonywaliśmy wcześniej z niepowodzeniem. Szkoda tylko, że spotkałem się z czymś takim tylko dwa razy w ciągu dwóch tygodni gry. Na koniec przyczepię się jeszcze do zajmowania terenu. Choć wydaje się to ciekawe, to jest to mało realistyczne. Bardziej przypomina walkę Rambo niż uliczne porachunki.



W ostatecznym rozrachunku jestem i tak skłonny stwierdzić, że "GTA:SA" należy do jednej z najlepszych gier, w jakie miałem przyjemność kiedykolwiek grać. Jak dla mnie jest ona w ponad 90% perfekcyjna (przy czym bliżej 100% niż 90%). Polecam ją dosłownie każdemu starszemu graczowi! Fascynujący i barwny świat "San Andreas" wart jest odwiedzenia.



OLO

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: misje | dystrybutor | wydawca | samochody | auto | ITD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy