Full Spectrum Warrior

Producent: Pandemic Studios
Wydawca: THQ Inc.
Dystrybutor PL: CD Projekt
Gatunek: taktyczna gra akcji
Data wydania PL: 28 października 2004
Wymagania sprzętowe: Pentium III 1 GHz, 256 MB RAM, karta graficzna 64 MB, CD-ROM 24x, 1.5 GB na HDD, Windows 98/ME/2000/XP, DirectX 9.0c
Wymagania wiekowe: 16+
Cena detaliczna: 99,90 PLN
Ocena: 8/10

Jeszcze nie tak dawno dziwiliśmy się, że na rynku gier komputerowych brakuje pozycji traktujących o konfliktach zbrojnych na Bliskim Wschodzie. Otrzymywaliśmy wyłącznie wyimaginowane polityczne historie bądź też kolejne próby odwzorowania II wojny światowej i amerykańskich bitew w Wietnamie. Jednak doczekaliśmy się zmiany i o to firma Pandemic Studios (znana m.in. z serii gier "Battlezone" czy "Star Wars: Battlefront") zabrała się za przeniesienie najgłośniejszego konfliktu ostatnich miesięcy na nasze maszynki. Co ciekawe, do sklepów produkt trafił właśnie teraz, gdy w Iraku sprawy z powrotem zaczynają nabierać tempa (akcje w Faludży, uzupełnienie jednostek amerykańskich do rekordowej ilości 150 tys. żołnierzy), co wiąże się z większym zainteresowaniem graczy produktem "Full Spectrum Warrior".

PoBushujmy trochę

"Full Spectrum Warrior" co prawda przenosi nas na tereny Bliskiego Wschodu, lecz wcale nie są to miasta Irakijczyków. Mamy bowiem do czynienia z czysto fikcyjnym państwem, aczkolwiek do złudzenia przypominającym regiony Bagdadu i podobnych, objętych wojną miejsc. Jest to jakby kontynuacja znanych nam wydarzeń z 2001 r. i późniejszej amerykańskiej ofensywy na Irak. Zwolennicy Saddama Husajna uciekli do Zekistanu, w którym główne rządy sprawuje dyktator Al-Afad. Tam też NATO zaplanowało swoje uderzenie, w którym naturalnie to my bierzemy udział jako oddział MOUT (Operacje Wojskowe w Terenie Miejskim).

"Full Spectrum Warrior" jest nietypową grą akcji, ponieważ nie bierzemy tutaj bezpośredniego udziału w rozgrywce. Owszem, cały czas znajdujemy się wśród żołnierzy, mamy wpływ na ich działanie, lecz wcale nie utożsamiamy się z konkretną osobą. Okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem, pozwalającym podkreślić ważną rolę taktyki w grze. Naszym zadaniem jest wydawanie rozkazów wojakom, głównie za pomocą myszy, ale nie bójcie się - nie jest to żaden RTS osadzony na izometrycznych mapach. Obecność gracza w "FSW" jest cały czas wyczuwalna - podczas zabawy wydaje się nam, że jesteśmy jednym z żołnierzy, głównie za sprawą niezłych animacji, kamery reagującej niemal na każdy nasz ruch.

Kompania amerykańskich "brothers"

Spore wrażenie wywołało na mnie intro gry. Naszym oczom ukazuje się amerykański konwój - kilka maszyn i sporo żołnierzy, a każdy z nich ku mojemu zdziwieniu okazał się wielkim indywidualistą: posiadał własny charakter, życiorys, oczywiście różnił się wyglądem od pozostałych wojaków i głosem. Już po pierwszych minutach mogliśmy usłyszeć zabawne rozmowy między chłopakami, nieocenzurowane okrzyki i pierwsze rozkazy od przełożonych. Do tego dochodziła niezła muzyka, niesamowita wizualizacja terenu na wzór irackich miast i bardzo dobre przemieszczanie się kamery. Klimat wydawał się niemalże perfekcyjny, dlatego po tych kilku chwilach spędzonych przed intro czułem się naprawdę jak chłopak z amerykańskich Marines i byłem gotów do odwalenia swojej roboty w gorącym Zekistanie.

Pod nasze skrzydła oddane zostały dwie sekcje - Alfa i Bravo, każda po czterech załogantów o odmiennej profesji: dowódca odpowiedzialny za kontakt radiowy z bazą, strzelec, operator rkm i grenadier. "FSW" w żadnym wypadku nie upodabnia się do produkcji pokroju "Medal of Honor" czy "Call of Duty" ze względu na sposób prowadzenia walki. Mamy tutaj do czynienia z wzorowo wykwalifikowanymi żołnierzami, nowymi technologiami. Oglądaliście "Helikopter w Ogniu", graliście w "Rainbow Six"? Ba! Na pewno każdy z Was widział zdjęcia z akcji Marines w Faludży, więc powinniście wiedzieć, co mam na myśli. Nasze działania odbywają się w terenach zabudowanych, winny być należycie zaplanowane i przeprowadzone z jak największą precyzją. Każda drobna pomyłka może skończyć się niepowodzeniem misji. Gra jednak została tak zaprojektowana, abyśmy nie mieli problemu z jej ukończeniem na najniższym poziomie trudności.

Dodatkowe ułatwienie stanowi także kilka wyczerpujących zadań treningowych. Uczymy się dosłownie wszystkiego - począwszy od sterowania kamerą aż po umiejętne operowanie sprzętem i skuteczne poruszanie się po mapie. Cała rozgrywka polega na wykonywaniu rozkazów od przełożonych i umiejętnym dotarciu do celów na mapie, czyszcząc kolejne uliczki z terrorystów i ochraniając swój tyłek za przeróżnymi osłonami.

Cast Away

Po rozpoczęciu misji zdajemy się już tylko i wyłącznie na samych siebie, trafiamy przecież na obcy obszar i tylko odbiornik radiowy pozwala nam komunikować się z bazą, chociaż i on czasami zawodzi. Do wykorzystania mamy określoną liczbę amunicji do M4, po 3 granaty dymne i odłamkowe oraz 3 pociski do granatnika M203 na sekcję. To w zupełności wystarczy, aby bez problemu zakończyć misję powodzeniem, chociaż nie powiem - czasami, po nieudanym manewrze wpakowałem się w gorącą sytuację, w której amunicji najzwyczajniej w świecie mi zabrakło. Co wtedy? Na ulicy jej nie znajdziemy, terroryści również nie są skorzy do dzielenia się nią. Musimy zlokalizować na mapie punkt opatrunkowy, gdzie można uzupełnić ilość amunicji, aczkolwiek tyczy się to tylko M4. Tutaj również transportujemy rannych członków naszej załogi, nieszczęśliwie postrzelonych przez napastnika. Wystarczy bowiem śmierć jednego z załogantów, a rozgrywkę będziemy rozpoczynać od początku. Co ciekawe, a zarazem irytujące, żołnierze w "FSW", jeśli giną, to tylko z naszej winy. Dlaczego? Po prostu w ogóle nie ma takiej możliwości, aby terroryści śmiertelnie postrzelili naszych Marines. Jeśli któryś z chłopaków bliżej zaprzyjaźni się z kawałkiem ołowiu, to przeżyje, jeśli w wyznaczonym czasie podbiegniemy do rannego wojaka i zaniesieniem biedaka do punktu opatrunkowego. Nierzadko tracimy na tym sporo czasu, ale czego się nie robi dla kumpli z wojska?

Dwie strony konfliktu

Podczas prowadzenia misji w zekistańskich miasteczkach głównie swoją koncentrację skupiamy nad sposobem likwidowania kolejnych "tangos". Jako, że nasza drużyna jest porządnie wykwalifikowanym teamem, stosować możemy wiele sposobów neutralizacji przeciwnika. Ogień zaporowy, punktowy, osłanianie swoich kumpli, otocznie wroga, zaskoczenie strzelaniem zza winkla itp. Wcześniej powinniśmy nawet korzystać z odbiorników GPS, na które nanoszone są miejsca zajmowane przez oponentów. Tego typu manewry dają do zrozumienia, że "FSW" nie jest bezmyślną strzelaną. Tutaj trzeba wykazywać się szybkim myśleniem - zręczność przydaje się tylko do operowania widokiem kamery. Po skończeniu zadania czujemy ogromną satysfakcję z naszych poczynań, z faktu, że udało się przechytrzyć wroga i zlikwidować go bez żadnych strat.

Niestety, dość często w trakcie rozgrywki nasze ciekawie zaplanowane sposoby na likwidację terrorystów nie mogą być zrealizowane, gdyż gra posiada niby drobne, ale jednak znacząco wpływające na jakość gry błędy techniczne, a konkretnie te związane z celowaniem i z sztuczną inteligencją. Otóż kiedy zbliżamy się do wroga stojącego na czystej pozycji zaledwie kilka metrów od naszej sekcji, nasi chłopcy nie potrafią go ustrzelić! Dziwne, bo np. z dużo większymi dystansami nie mają żadnego problemu. Jeżeli chodzi o maczki w SI, są one dość spore i dotyczą one zarówno naszych oddziałów jak i terrorystów. Standard: brak reakcji na strzały przeciwnika, wbieganie pod jego lufę itp.

Słońce zachodzi na Wschodzie

Wygląd całej rozgrywki prezentuje się wyśmienicie. Krajobraz do złudzenia przypomina rejony Bagdadu, opuszczone budynki w Faludży, a terroryści pochowani za różnymi samochodami, ścianami dodają pikanterii całemu otoczeniu. Misje wydają się być podobne do siebie, lecz tak naprawdę sposób ich realizacji i wygląd map sprawia, że się nie nudzimy. Owszem, może całej gry nikomu się za jednym zamachem nie będzie chciało przechodzić, ale do "FSW" z przyjemnością się wraca i na tym chyba zależało producentom. W trakcie zabawy z grą będziemy musieli wspomagać inne oddziały (pojawia się np. Delta Force), lokalizować ładunki wroga, czyścić drogi dla konwoju artyleryjskiego, wezwać atak powietrzny na czołg itd. Zabawy jest sporo, emocji jeszcze więcej. Gdyby nie rewelacyjna oprawa audiowizualna, produkt okazałby się zwykła klapą. A tak mamy grę wyjątkową z znakomitym klimatem. Nasi podopieczni poddają się emocjom jak każdy normalny człowiek, po ulicach od czasu do czasu przebiegają wystraszeni cywile, a obok jakiegoś domostwa spacerują sobie kury. Nad piaskowym miastem unosi się piękne niebo i niesamowicie świecące słońce. Gdzieniegdzie palą się jakieś beczki, samochody, powodując drgania powietrza, z okien wychylają się czasami terroryści i próbują nas likwidować. Gdy któryś z żołnierzy oberwie, widzimy ładną animację padającego wojaka, przez którą robi się nam go żal i czujemy się zobowiązani do przetransportowania go do najbliższego medyka. Muzyka również należycie dba o nasze ciśnienie, a okrzyki Marines i zdenerwowanych Zekistańczyków powodują, że w świecie "FSW" po prostu chce się być.

Mam drobną uwagę odnośnie lokalizacji. W pierwszych misjach wszystko prezentowało się profesjonalnie - tłumaczono każdą kwestię wypowiadaną przez wojaków, lecz po pewnym czasie zabawy z grą na ekranie zabrakło tłumaczeń. Na dzień dzisiejszy nie ukazał się żaden patch pod "FSW", być może problem pojawia się w sporadycznych przypadkach, ale jednak. W każdym bądź razie brak spolszczenia nie wpływa znacząco na jakość zabawy - wszelkie dialogi wypowiadane są nieskomplikowanym angielskim językiem, a nasze zadania na bieżąco zapisywane są po polsku do odbiornika GPS.

Wracamy do bazy

"Full Spectrum Warrior" bezapelacyjnie jest jednym z najbardziej nowatorskich produktów tego roku. Niby gier akcji w środowisku wojennym na rynku pojawia się od groma, ale tylko w "FSW" zauważalne jest całkowite odejście od konwencji, zmiana w sposobie prowadzenia rozgrywki. Dzięki dość długim misjom produkt powinien wystarczyć Wam na wiele wieczorów, również za sprawą zróżnicowania poziomów trudności. Szkoda, że producenci nie zdołali dopracować SI i drobnych problemów technicznych. Wówczas "FSW" byłby grą niemalże idealną. Nie ma jednak na co narzekać, panowie z Pandemic Studios odwalili kawał dobrej roboty. Święta się zbliżają, zatem w ramach pokojowej atmosfery polecam, aby również na Bliskim Wschodzie zaprowadzić pokój. Oczywiście tylko za sprawą "Full Spectrum Warrior", bo w rzeczywistości wątpię, aby ktoś mógłby zatrzymać realizację "wspaniałych" planów G. Busha.

Plusy: innowacyjna i bardzo grywana rozgrywka, porządna grafika, niezły klimat
Minusy: niedociągnięcia techniczne związane z celowaniem, maczki w polonizacji, SI

Base

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rozgrywki | kamery | dystrybutor | marines | terroryści | wydawca | zabawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy