Dyplomacja

Producent: Paradox Entertainment
Wydawca: ATARI / Infogrames
Dystrybutor PL: Cenega Poland
Rodzaj gry: strategia
Data wydania: 18 listopada 2005
Wymagania sprzętowe: Pentium III, 800 MHz,  256 MB RAM, karta graficzna 32MB, Windows 2000/XP, CD-ROM 8x
Cena detaliczna: 29,90 PLN
Ocena: 7/10

Gdy po raz pierwszy przeczytałem informacje prasowe dotyczące "Dyplomacji", prawie zawyłem z zachwytu. Nie dość, że lubię gry osadzone w klimatach historycznych, to na dodatek najnowszy produkt firmy znanej z produkcji m.in. serii "Europa Universalis" polega przede wszystkim na: umiejętnym prowadzeniu negocjacji, zdobywaniu sojuszów, spiskowaniu i wielu innych intrygach. Zatem decydującym czynnikiem tej gry nie jest walka zbrojna, ale odpowiednie zachowanie się przy zielonym stoliku. Nie ma sensu przecież mobilizować kilkanaście tysięcy żołdaków na wojnę z nieprzyjaznym państwem, skoro można udanie podjudzić inne kraje przeciwko naszemu wrogowi. Takie możliwości były dla mnie pobudzające i gdy udało mi się dorwać "Dyplomację", nie zwlekałem ani chwili dłużej z instalacją, by po pewnym czasie móc rozkoszować się zabawą.

Na sam przód warto wiedzieć, że "Dyplomacja" nie jest autorskim wymysłem twórców niniejszej gry. Zapewne część z Was mogła zetknąć się z tą grą przy pomocy planszy. Tak, tak - "Dyplomacja" to znana gra planszowa, którą zdecydowano się przenieść na komputery stacjonarne. Oczywiście wszystko odbywa się w turach, a udział w grze bierze siedem mocarstw końca XIX wieku: Rosja, Anglia, Francja, Niemcy, Włochy, Austro-Węgry oraz Turcja. Siłę mocarstwa mierzy się na podstawie ilości posiadanych źródeł zasobów. Każdy, który takie zasoby utraci, automatycznie kończy grę porażką, a reszta nadal toczy bój o zwycięstwo. Często dochodzi do remisów, gdy nikt nie ma zdecydowanej przewagi i wszyscy dochodzą do wniosku, że pora zakończyć zmagania. Wystarczy jednak, że jedna osoba odrzuci taką propozycję i gra musi trwać do wyłonienia ostatecznego zwycięzcy.

W tym miejscu należy wyjaśnić sobie dostępne tryby gry. Na sam początek zalecam zapoznać się ze samouczkiem. Uważam, że został on przygotowany w sposób bardzo dobry, ponieważ pozwala w niedługim czasie zapoznać się opcjami rządzącymi grą. Poznamy sposób prowadzenia negocjacji, poruszania się po mapie, wydawania poleceń czy prowadzenia walk. Świetnym uzupełnieniem misji treningowych jest instrukcja. Znajdziemy w niej wiele dodatkowych informacji pozwalających poznać najgłębsze szczegóły gry. W trybie jednoosobowym zaczynamy od wyboru jednego z dostępnych mocarstw oraz avataru. Następnie rozpoczyna się zabawa nieograniczona żadnymi misjami itp. Mamy do czynienia z czymś pokroju wolnej gry. Działa ona na takiej zasadzie, że podzielona została na tury oraz fazy. Otóż każdy rok składa się z dwóch tur: wiosny i jesieni. Następnie tury zostały podzielone na fazy. Pierwsza z nich dotyczy aspektu dyplomatycznego oraz wydawania decyzji, kolejna natomiast przedstawia nam wprowadzanie wcześniej podjętych decyzji w życie. Pozostaje jeszcze tryb oferujący całkowitą dowolność, który służy nam głównie do sprawdzania różnych wariantów taktycznych. Wobec tego cała mapa jest nasza i jednostki ustawiamy sobie tam gdzie chcemy, a następnie przeprowadzamy własną symulację.

Ekran gry złożony jest z mapy oraz menu z flagami mocarstw i aktualną turą wraz z rokiem. Na mapie zapadają najważniejsze decyzje. Na niej to przyjdzie nam obserwować ruch wojsk oraz zmieniające się granice państw. Każde państwo zostało podzielone na prowincje posiadające specyficzne dla siebie własności. W nich też powstają jednostki wojskowe. Zaś widoczne flagi wywołują okno negocjacji z wybranym państwem.

Kilka słów chciałbym poświęcić na temat bitew. Ich schemat jest prosty jak drut. Armia składa się z floty morskiej oraz piechoty. I to byłoby tyle w zasadzie, bowiem nie ma żadnego rozróżnienia na poszczególne rodzaje jednostek. O wyniku bitwy decyduje zatem liczebność wojsk biorących udział w starciu. Jeżeli w danej chwili posiadamy więcej wojaków - bitwę mamy wygraną. Wbrew pozorom ta prostota jest należytym rozwiązaniem, ponieważ gracz nie skupia się wówczas na rozmyślaniu o tym, jaką jednostkę wyprodukować, tylko zastanawia się nad działaniami dyplomatycznymi.

Bardzo istotnym składnikiem "Dyplomacji" jest tryb multiplayer. Wiadomo oczywiście, że komputerowy przeciwnik nigdy nie dorówna człowiekowi, zatem gra nabiera najlepszego smaku wtedy, gdy naprzeciw nam staną dowódcy z krwi i kości. Pojedynkować można się po LAN-ie oraz w internecie, od dwóch do siedmiu osób.

Od strony audiowizualnej "Dyplomacja" prezentuje się przyzwoicie. Grafika jest trójwymiarowa, z kamerą można zrobić dosłownie wszystko, ale wiadomo - ogólny wystrój nie powala, bowiem koncepcja gry nie pozwalała na użycie bajerów graficznych. W sumie wygląda to schludnie i przejrzyście. Muzyka też jest, ale przez większość gry mamy wrażenie, gdyby jej w ogóle nie było. Motyw podobny co w przypadku innych produkcji firmy Paradox. Słowem: nie ma za co chwalić, ale nie ma też za co ganić.

Wydaniem gry na terenie naszego kraju zajęła się firma Cenega Poland. W tłumaczeniu nie było mi dane zauważyć błędów, za co dystrybutorowi należą się pochwały. Pochwały zaś kieruję za cenę. Dyplomacja objęta została "Rewolucja cenową", dzięki czemu jej cena wynosi niecałe 30 złotych.

Słowem zakończenia pragnę zauważyć, iż nie jest to gra skierowana dla każdego. Odbiorców upatrywałbym raczej w osobach lubiących nieco pointrygować czy w spokoju wyczekiwać efektów podejmowanych przez siebie decyzji. Ogólnie rzecz biorąc gra mnie wciągnęła (choć bywa, że szybko się nudzi i wtedy ląduje na półce przez pewien czas), ale z nóg nie zwaliła. Ocena więc przyzwoita, tak jak produkcja zespołu Paradox Entertainment.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | Atari | wydawca | dyplomacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy