Delta Force: Helikopter w Ogniu: Team Sabre

Producent: Novalogic
Wydawca: Ritual Entertainment
Dystrybutor PL: Cenega Poland
Gatunek: FPP
Data wydania PL: 2 marca 2004
Wymagania sprzętowe: PIII 733, 256 MB RAM, karta graficzna 32 MB, 800 MB HDD
Cena detaliczna: 79.90 PLN
Ocena: 7.5/10

W momencie, kiedy na rynku gier komputerowych pojawiła się kolejna gra z serii "Delta Force", z podtytułem "Black Hawk Down", pomyślałem, iż użyczono sobie tytuł popularnego filmu Ridley'a Scott'a do zarobienia niezłych pieniędzy w łatwy i szybki sposób. Jakież błędne było moje myślenie. Pierwsze chwile z grą wykonaną przez chłopaków z firmy Ritual Entertainment rozwiały wszelkie wątpliwości. Gra odniosła niewątpliwie wielki sukces i tylko kwestią czasu było stworzenie dla niej dodatku. "Delta Force: Black Hawk Down: Team Sabre" jest tym dodatkiem. Czy spełnił pokładane w nim nadzieje?

Żebyśmy się zbytnio nie nudzili, autorzy przygotowali nam dwie kampanie w trybie gry przeznaczonym do rozgrywki solowej, które razem wzięte dają 11 misji do wykonania. Napiszę tak: nie jest to wiele, nawet jak na dodatek. Owszem, spotkałem się ze zdecydowanie uboższymi produkcjami tego typu w swoim życiu, tym niemniej na pierwszy rzut pozostaje mały niedosyt. Humor ulega zdecydowanej poprawie, gdy zapoznajemy się, iż przyjdzie nam toczyć boje w Kolumbii oraz Iranie. Dwa zapalne punkty świata. W Kolumbii musimy rozprawić się z mafią narkotykową, natomiast w Iranie czeka nas zadanie obalenia rebeliantów, którzy zawładnęli tym państwem. Niby to już było i wydawałoby się, że wszystko w tym temacie zostało wyczerpane. Ale z drugiej jednak strony zapowiada się ciekawie. Gęstwiny kolumbijskiej puszczy i atak pod osłoną nocy, czy też gorący piach irańskich pustyń, pot spływający z czoła pod wpływem wysokiej temperatury... To zdecydowanie wywarło na mnie większy wpływ niż myśl o tym, że autorzy już mnie niczym nie zaskoczą.

W trakcie działań przyjdzie nam udać się z odsieczą zestrzelonemu Black Hawk'owi, uratować zakładników z platformy wiertniczej i wykonać wiele innych, różnorodnych zadań. Dodam tylko, że fabuła pierwszej części "DFBHD" opierała się na faktach autentycznych. Wielu osobom bardzo przypadło to do gustu. W tym wypadku autorzy postawili na fikcyjną fabułę, ale skłamałbym pisząc, że jest ona nieciekawa. Wręcz przeciwnie - nawet pomimo tego, iż gra praktycznie utraciła charakter taktyczny. Rozgrywka jest nastawiona głównie na masową eksterminację wroga, aniżeli na zabawy w chowanego czy podchody. Trudno orzec, czy twórcy postąpili dobrze, ale jest ciekawie. Podczas wykonywania misji adrenalina osiąga naprawdę wysoki poziom. Na ekranie non stop coś się dzieje. Liczne eksplozje, strzelaniny w zaułkach, marsz wrogiej piechoty, strzępy pojazdów i ciał, paniczna konwersacja między członkami zespołu - wszystko to sprawia, że mamy do czynienia z uczuciem dużego realizmu rozgrywki. Nie pamiętam nawet, kiedy miałem styczność z czymś równie podobnym, dlatego godziny przy tej grze upływały jak z bata strzelił.

Wykonanie misji zajmuje dosyć sporo czasu, bo ponad pół godziny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że autorzy zdecydowali się na limitowaną ilość save'ów - nad grą możemy spędzić ładne kilka dni, a nawet i więcej. Cóż - osobiście czegoś takiego, jak ograniczona ilość miejsc przeznaczonych do zapisu stanu gry, nie popieram, bowiem jest to celowe utrudnianie graczom życia. Zamiast popracować nad lepszą sztuczną inteligencją wrogich jednostek, twórcy woleli ułatwić sobie pracę pozbawiając nas opcji dowolnego zapisu. A co gorsza - "DFBHD:TS" jest bardzo liniowa. Ten aspekt też mógł być zrealizowany inaczej, lepiej... Przechodząc kolejny raz tę samą misję będziemy wiedzieć, których miejsc się szczególnie wystrzegać. A to zdecydowanie nie wpływa na atrakcyjność rozgrywki. Poza tym - niektóre misje będzie trzeba wykonać w pewnym okresie czasu. Jeśli nie zmieścimy się w wyznaczonym przedziale, to otrzymamy przysłowiową kulę w łeb i po grze. Fajny motyw? Mnie się bardzo nie podoba. Trochę sytuację ratuje fakt, iż po dobrym i sprytnym wykonaniu operacji taktycznych zostaniemy nagrodzeni dodatkową możliwością zapisania gry. Ale tak jak napisałem, trzeba wykazać się pewnymi umiejętnościami. Na domiar złego poruszać można się jedynie drogą obraną przez zwierzchników. Jeśli zboczymy z nakreślonego kursu, wtedy zostaniemy przywołani do powrotu. Jeśli się nie przyporządkujemy, to cała misja spali na panewce. Wszystkie powyższe niedopracowania powodują, że gra nie należy do najłatwiejszych. O ile w Iranie wszystko idzie w miarę prosto i racjonalnie, tak w Kolumbii dzieją się czasami rzeczy niesamowite i wiele napracujemy się myszką, aż uda się nam wyjść z opresji obronną ręką. Pomimo swojej pełnej liniowości, autorzy zawarli w swoim produkcie możliwość alternatywnego wykonania misji. Wtenczas także będziemy podążać z góry obraną drogą, ale już zawsze istnieje możliwość innego dojścia do celu misji.

"Black Hawk Down: Team Sabre" to oprócz 11 nowych misji, także trzy nowe bronie (G3A3, G36E, PSG1), helikopter (MH-53M PaveLow IV), łódź niezatapialna (RHIB) oraz lekki opancerzony pojazd zwiadowczy (VBL). Ponadto autorzy chwalili się, iż udostępnili możliwość poprowadzenia oddziałów brytyjskiej grupy antyterrorystycznej SAS. I w gruncie rzeczy możliwość taka istnieje, szkoda tylko, że w jednej misji. Niedobór ten rekompensuje nieco tryb gry wieloosobowej, bowiem tam możemy wcielić się w żołnierza SAS w każdej chwili i na dłuższą metę. Ale też znowu nie każdy ma możliwość gry po sieci. Jeśli już mowa o trybie multiplayer to szczerze dodam, iż dopiero przy tego typu rozgrywce gra nabiera rumieńców. Nie ma żadnej liniowości, save'ów i innych utrudnień - jesteś zdany tylko na siebie i członków drużyny. A w szranki stanąć może nawet 50 osób! Przy takiej ilości nie sposób się nudzić! Mapy są ciekawie wykonane, dużych rozmiarów, więc jest gdzie poszaleć!

Oprawa techniczna produktu nie zaznała większych zmian względem podstawowej wersji. Patrząc na stronę graficzną muszę napisać, iż wypada bardzo dobrze. Autorzy przyłożyli się do tekstur, animacji, stworzyli ładny świat pełen szczegółów - niewątpliwy plus dla nich. Od strony audio również jest bardzo dobrze. Firma Cenega, która jest odpowiedzialna za lokalizację tego produktu, podstawiła polskie głosy w miejsce angielskich. Cudzoziemskich lektorów nie słyszałem, ale polscy spisali się doskonale. Nie będę rozpływał się i słodził, powiem tylko, iż w stu procentach poczujecie się jak na prawdziwym polu bitwy. Nic dodać, nic ująć. Jakby nie patrzeć, grywalność jest duża. Ciągłe ładowanie tych samych save'ów może znudzić i doprowadzić do wyłączenia gry, ale po jakimś czasie zacznie nas prześladować nieodparta pokusa ponownego uruchomienia "DFBHW:TS". Wymagania sprzętowe gry nie są wysokie (jak na dzisiejsze czasy są wręcz niskie -może poza RAM-em, ale 256 MB pamięci RAM-u to dzisiaj standard). Dlatego większość z Was nie powinna mieć problemów z płynnym działaniem gry.

Na zakończenie chciałbym polecić ten produkt wszystkim entuzjastom strzelanin. Częstych wymian amunicji na pewno nie zabraknie. Ubolewam jednak nad tym, iż producenci nie przyłożyli się nieco bardziej i nie oddali nam do użytku programu pozbawionego znaczących wad. A takich w "Delta Force Black Hawk Down: Team Sabre" z pewnością nie brakuje.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rozgrywki | dystrybutor | Down | wydawca | helikopter | delta | team
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama