Ciemna strona gier

Na początku bieżącego roku Midway wzbudził zainteresowanie i jednocześnie wielkie kontrowersje, gdy podał do wiadomości, że rozpoczyna prace nad grą "NARC".



Bohaterami gry mają być członkowie specjalnej grupy DEA, działającej w utajnieniu i penetrującej rynek narkotykowy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nasi agenci nie używali... części skonfiskowanego towaru.



Właśnie ten aspekt gry spowodował wielki protest przeciwników tego typu zagrywek i demoralizowania graczy. "NARC" stała się sztandarowym przykładem na grę, która nie mając nic do zaoferowania, stara się zdobyć poklask publiczności zawierając kontrowersyjne sceny bądź propagując niemoralne zachowania.

Początkowo Midway podtrzymywał uparcie stanowisko, że mimo niezadowolenia opinii publicznej wyda swą grę i uczyni to jeszcze w tym roku. Nie zważał nawet na opinie analityków obserwujących rynek gier, którzy twierdzili zgodnie, że taki produkt nie ma szans na wielkie powodzenie, gdyż ani nie jest wybitnie oryginalna, a do tego jeszcze przed premierą ma fatalną opinię. Poza tym zachodziła obawa, że wiele państw zastosuje wobec niej cenzurę i nie dopuści do premiery na swoim terytorium. Mimo to Midway nie dawał za wygraną.

W opublikowanym ostatnio raporcie finansowym za pierwszy kwartał bieżącego roku i zapowiedziach na najbliższe miesiące "NARC" się nie pojawia. Oczywiście padły pytania skąd tak diametralna zmiana zdania i usunięcie "NARC" z kalendarza, na co przedstawiciele firmy odrzekli, że to jedynie opóźnienie prac i gra ukaże się w 2005 roku.

Reklama

Jak twierdzą analitycy, prawda jest trochę inna. Midway obawia się, że faktycznie wywoła burzę krytyki, a poza tym gra może nie sprostać bardzo mocnej konkurencji w postaci "Grand Theft Auto: San Andreas".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zainteresowanie | kontrowersje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy