The Elder Scrolls IV: Oblivion

Migocząca tafla jeziora, elfy tańczące przy ognisku i śpiew towarzyszący wielkiemu zwycięstwu - dzięki "The Elder Scrolls IV: Oblivion" na reszcie możemy powrócić do fantastycznych i zapomnianych krain...

Obgryzając paznokcie

Na całym świecie prawdziwych wyznawców i fanów fantastyki oraz gatunku RPG są miliony. Wymagających, wrażliwych oraz pełnych pasji. Mam ogromny zaszczyt należeć do tego znamienitego grona osób, które ponad zimne piwko, piękną kobietę i szybki samochód stawiają złożoną, piękną i poruszającą przygodę. Niezależnie od tego, czy ma to miejsce na sesji "Paper and Pen", czy grając w dany tytuł na danej platformie, liczą się przede wszystkim klimat oraz uczucie pełnej swobody. Niestety, rzadko możemy doświadczyć tak ogromnego "przywileju" ze strony programistów, w zamian otrzymując ograniczone, płytkie i często nie wiele mające wspólnego z prawdziwym zamysłem "Role Playing Game". Załamani? Ja też do szczęśliwych nie należałem, ale na szczęście los uśmiechnął się do każdego z nas. Pojawił się "Oblivion" i po raz pierwszy mogłem skutecznie zapomnieć o wielogodzinnych sesjach RPG oraz ciekawych książkach fantasy. "Nadszedł czas wiekopomnej przygody, moment chwały dla nas wszystkich...".

Reklama

Oblivion

Ponownie wracamy do przepięknych krain Tamtriel - świata zamieszkanego przez fantastyczne istoty, bogów żyjących pomiędzy zwykłymi śmiertelnikami, bestii zdolnych rozszarpać najdzielniejszego herosa i magii pełnej starożytnych zaklęć oraz potężnych przywołań. Tym razem jednak przyjrzymy się dokładniej prowincji o nazwie Cyrodiil, będącej imperialną stolicą, gdzie władze sprawował starożytny ród Septimów. I to właśnie w rękach tejże rodziny znajdował się potężny artefakt mogący utrzymać świat w należytym porządku, tym samym chroniąc go przed najazdem piekielnych bestii. Teraz, kiedy ostatni z prawowitych członków rodziny został zamordowany, bramy otchłani ponownie zostały otwarte. Losy ludzi zostały przesądzone...

...nie był bym tego tak do końca pewien. Świat czeka ogromny sprawdzian i wyzwanie, co do tego nie miejmy wątpliwości. Same losy naszego bohatera już po kilku minutach gry okazują się bardzo złożone i odpowiedzialne. Oto, bowiem zamordowany Cesarz, prowadząc mocno rozrywkowe życie, doczekał się prawdopodobnie dziecka z nieprawego łoża. Jak wiadome, jedynym sposobem na uratowanie świata przed zagładą jest użycie artefaktu, którego moc może wykorzystać jedynie osoba, w której żyłach płynie krew rodu Septimów. Pomożesz odnaleźć niewinne dziecko i zapobiec końcu świata? Mam nadzieję...

Czas wielkiej przygody

Tworzenie postaci to przepiękny przykład na to, jak powinno się przygotowywać tego typu produkcje. Zaczynamy od złożonego edytora twarzy, następnie wybór jednej z dziesięciu ras, a na koniec podejmujemy decyzję, jaką chcemy prezentować profesję oraz umiejętności. Oczywiście możemy stworzyć własną klasę, jeśli zależy nam na indywidualnej charakterystyce, ale równocześnie programiści gry dali nam możliwość wygenerowania bohatera przez komputer. Rozwiązanie przyjemne i ciekawe...

Rozwój bohatera to kolejny mocny punkt czwartej części "The Elder Scrolls". Wszystko odbywa się w naturalny, logiczny i zbalansowany sposób, bez sztucznego i czasochłonnego szperania w statystykach. Jeśli dużo handlujemy, a w czasie zakupów umiejętnie się targujemy, umiejętność ta zdobywa doświadczenie. Natomiast jeśli często tworzymy własne mikstury, wędrujemy po świecie w poszukiwaniach rzadkich roślin potrzebnych do określonego zaklęcia, zdolności magiczne również w naturalny sposób znacznie się poprawiają. Z jednej strony dość prosty system, z drugiej bardzo klimatyczny i realistyczny pomysł.

Na pewno już od dłuższego czasu zadajecie sobie pytanie, czy najnowsze dzieło Bethesda Softworks naprawdę jest tak potężne, rozbudowane i wciągające, jak głosiły o tym różne reklamy oraz specjaliści. Twórcy gry mocno wzięli sobie do serca krytykę pod adresem poprzedniej części, tym razem oferując nam bardzo ciekawy i wciągający scenariusz. Niczym z książek lub filmów fantasy: czekają nas szturmy na osady rozbójników, walka na śmierć i życie z potężnym gollumem, poszukiwania zaginionej dziewczynki czy usilne starania, aby dostać się do okolicznej gildii magów. Tak więc aby pokonać główny i iście perfekcyjny wątek fabularny, potrzebnych nam będzie około 25 godzin zabawy. Oczywiście "Oblivion" proponuje nam znacznie więcej. Przynajmniej setkę kolejnych zadań dodatkowych, NPC-ów i ukrytych lokacji. Zapewnia to jedną z najlepszych i najbardziej wymagających rozgrywek w historii gier na wszelkie platformy.

Chwalony i mocno reklamowany system sztucznej inteligencji "Radiant" to dość ciekawy i nowatorski krok w kierunku tworzenia gier nie tylko RPG. Wszelkie NPC nie są już kierowane za pomocą znanych i "lubianych" skryptów, ale systemu potrzeb i dróg do ich zaspokojenia. Mieszkańcy miasta odpoczywają, jedzą, przesiadują na ławeczkach, ale także doprowadzają do bójek, kradzieży i napaści na stróżów prawa. Wszystko to za przyczyną głodu, strachu, bądź chorej rozrywki. Ciekawe, prawda? Po każdej z napotkanych postaci możecie się spodziewać wszystkiego, co zależne jest od jej nastroju lub celu jaki sobie obrała. Niestety, ale czasami tak "wyluzowany" system S.I. doprowadza do dziwnych i śmiesznych momentów. Wspomnę tu o sytuacji, kiedy jakaś kobieta zabiła kurę w celu przygotowania obiadu, wywołując tym gniew ze strony małżonka. Ten podbiegł do niej i wymierzył jej cios z pięści, na co odpowiednio zareagował pobliski strażnik. Bo zupa była za słona? Musielibyście sami zobaczyć tę krwawą jatkę, z której nawet sąsiad nie wyszedł żywy...

Na koniec kwestia potknięć autorów i notorycznych błędów, które - niestety - po raz kolejny zagościły w produkcji Bethesda Softworks. Przede wszystkim znikające przedmioty, latające ciała, zacinające się w przejściach NPC czy wszystko słyszący strażnicy. Czasami na prawdę potrafią zirytować i popsuć tak atrakcyjną rozgrywkę...

Powalająca na kolana

"Oblivion" potrafi zachwycić. Wszelkie lokacje, przedmioty, postacie posiadające własną, indywidualną konstrukcję, pełne detali i bardzo dopracowanych tekstur stawiają czwartą część "The Elder Scrolls" bardzo wysoko w dziedzinie grafiki. Animacja naszego wierzchowca, dzięki któremu podróżujemy, gdzieś w oddali majaczące ruiny "opuszczonego" zamczyska, drzewa delikatnie uginające się pod wpływem wiatru czy karawana, którą właśnie mijamy na górskiej drodze - to naprawdę potrafi wzruszyć oraz skutecznie zaprosić nas do bogatego i fantastycznego świata "The Elder Scrolls IV: Oblivion". Dodatkowo silnik gry wsparty bibliotekami Havoc zapewnia nam realistyczną i opierającą się na prawdziwych założeniach fizykę. Szkoda, że od czasu "Half-Life 2" bardziej ich nie dopracowano, niemniej jednak przyczyniają się do poruszającego i bardzo klimatycznego obrazu pięknej gry z gatunku RPG.

Droga do sławy

"The Elder Scrolls IV: Oblivion" to na dziś dzień biblia każdego fana gatunku RPG. Głęboka, złożona, pełna genialnego klimatu zapewnia każdemu dziesiątki godzin niezapomnianych wrażeń. Ciekawa fabuła, piękna grafika i przeogromny świat, nawet z kilkoma wpadkami, nigdy nie opuszczą czołowego miejsca ma mej półce. Ta gra po prostu rządzi i z pewnością do czasu pojawienia się jej kontynuacji nie będzie miała sobie równych...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Guardian | świat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy