Need for Speed: Undercover

Ostatnimi czasy seria Need for Speed z roku na rok zmieniała dość znacznie swoje oblicze. Między innymi kręciła się już na nielegalnych nocnych wyścigach tuningowanymi samochodami, następnie kładła nacisk na policyjne pościgi i walkę ze stróżami prawa

, by rok temu - ku zdziwieniu wszystkich - zająć się legalnymi zawodami wychodząc z podziemia na oficjalne imprezy dla tunnerów. Twórcy pokusili się nawet o zaimplementowanie do gry modelu zniszczeń, co było dla zagorzałych fanów serii szokiem, bowiem ostatni raz takie coś miało miejsce w części poświęconej całkowicie marce Porsche. Takie postępowanie, czyli tematyczne skakanie z kwiatka na kwiatek, sprawiło, że NFS tak naprawdę pozbawiony jest zupełnie swojego własnego i charakterystycznego modelu rozgrywki, bowiem każda z ostatnio wydanych części prezentowała coś zgoła innego. Co gorsza, każda także trafiła w gusta pewnej części graczy, jednocześnie więc niezależnie na co by tegoroczna wersja nie została nakierowana - ktoś i tak będzie rozczarowany...

Reklama

Rok rocznie szczegóły na temat najnowszej odsłony ukazywały się w mediach jeszcze przed wakacjami, a twórcy nie szczędzili detali, filmików oraz screenów, więc wszyscy zainteresowani wiedzieli, czego się po nowej części spodziewać już na kilka miesięcy przed datą jej debiutu. Tym razem jest jednak inaczej. Nie dość, że pierwsze skąpe informacje pojawiły się dopiero pod koniec wakacji, to na dodatek dobre trzy miesiące przed premierą jedyne, co twórcy mają do zaprezentowania, to wersja alfa, którą widzieliśmy na Games Convention, parę ogólnikowych zdań oraz kilka promujących grę teaserów, skupiających się głównie na fabule. Z tego wszystkiego wyłania się obraz najnowszego NFS, zatytułowanego Undercover... Obraz dość mglisty i pozostawiający sporą dawkę niedomówień i obaw...

Welcome to Hollywood

Jedną z najważniejszych innowacji na jaką zdecydowali się twórcy jest podejście do procesu produkcji gry, jak gdyby pracowano nad wysokobudżetowym amerykańskim filmem akcji. Nic dziwnego, w końcu budżety co ważniejszych tytułów już dawno wyrównały się z kosztami produkcji kinowych hitów. Jednak zatrudnienie do prac nad - bądź co bądź - ścigałką hollywoodzkich specjalistów, jest rzeczą niecodzienną. A tak właśnie wygląda proces tworzenia Need for Speed: Undercover, nad którym w sporej części w pocie czoła trudzą się zawodowcy z branży filmowej, w tym aktorzy, scenarzysta czy reżyserzy. A wszystko dlatego, że Undercover będzie tak naprawdę wyścigową grą akcji w iście hollywoodzkiej oprawie. Pomiędzy poszczególnymi misjami fabułę prezentować nam będą filmowe przerywniki, w których zobaczymy m.in. takie gwiazdy kina jak Maggie Q (znaną np. ze Szklanej Pułapki 4 czy Mission Impossible 3) oraz Christine Milian (Torque).

Jako że za scenariusz także odpowiada człowiek związany z filmowym przemysłem, to przywodzi on na myśl najlepsze filmy akcji, a konkretniej - ma co nieco wspólnego z kultowym już dla fanów przerabiania samochodów obrazem Szybcy i Wściekli. Oto wcielamy się w postać tajnego agenta, który działając pod przykrywką, stara się dostać w szeregi przestępczej organizacji, by móc zinfiltrować ją od środka. W tym celu ścigamy się oraz bierzemy udział w szeregu misji, dzięki czemu możemy poznać ten półświatek oraz rządzących nimi ludzi. Miasto, w którym to wszystko się dzieje, nosi nazwę Tri-City, a to dlatego, że składa się jakby z trzech części głównych oraz biegnących naokoło autostrad.

Zadania związane z fabułą mają być najciekawsze, a przy tym i bardzo zróżnicowane. Czasem będziemy kogoś gonić, czasem ukradniemy jakieś auto, by dostarczyć je w ustalone miejsce lub będziemy zmuszeni do ucieczki przed siedzącą na naszym ogonie policją. Jedna z misji, którą dane nam było obejrzeć, rozpoczynała się zupełnie niczym początek filmu 60 Sekund, wyjechaliśmy bowiem Porsche przez przednią witrynę sklepu, a następnie uważając na policję, musieliśmy dotrzeć w wyznaczone miejsce. Jednak tak naprawdę gra wcale nie skupia się wokół fabuły, a raczej - jak wyraził się Bill Harrison, producent NFS:U - wokół motywu pościgu, czyli ścigania i bycia ściganym. Dodatkowo twórcy wcale nie zapomnieli o zwykłych wyścigach. Ze znanych nam już trybów rozgrywki jak zawsze występują m.in. Sprint, Curcuit, a dodatkowo pojawia się jeden nowy, noszący nazwę Highway Battles. Jest to pościg pomiędzy dwoma kierowcami, mający miejsce na zatłoczonej autostradzie. Zasady przypominają znany nam z Underground 2 Outrun, bowiem wygrywa ten kierowca, który odstawi przeciwnika na żądaną odległość. Pomóc mu w zwycięstwie ma szybkie podejmowanie decyzji i działanie, czyli np. utrudnianie pościgu poprzez powodowanie wypadków na drodze.

Most Wanted 2?

Sama rozgrywka zapowiada się dość podobnie do tej znanej nam z Most Wanted. Wszystko dlatego, że podobnie jak tam po ulicach miasta krąży policja, gotowa w każdym momencie ruszyć za nami w pościg. Do tego, gdy uciekamy przed stróżami prawa, możemy ułatwić sobie zadanie, używając speedbreaker'a (czyli swego rodzaju zwolnienia czasu) lub uszkadzając oznaczone elementy otoczenia, które zawalając się, zatrzymają część ścigających nas radiowozów. Po takiej akcji możemy schować się w kryjówkach, by czas poszukiwania nas przez "niebieskich" zleciał szybciej. Więcej? Rozgrywka, podobnie jak w MW, ma miejsce tylko i wyłącznie w dzień. O tym, że nasze fury można przerabiać w ogóle nie wspominamy, bo to chyba jest zupełnie jasne. Z kolei pomysłem jakby zaczerpniętym z Underground 2 jest zminimalizowanie czasu, jaki musimy spędzić w menu gry. Zaraz po starcie przenosimy się na ulice Tri-City, a praktycznie jedynym typowym menu, jakie będziemy oglądać, będzie mapa miasta, z której to wybiera się wyścigi lub misje. Ciekawą informacją jest to, iż otwarty obszar, po którym możemy się poruszać, wynosi ponad 100km dróg... Choć to i tak szesnaście razy mniej niż w TDU.

Wachlarz aut, za których kółkiem możemy zasiąść, wydaje się być bardzo szeroki. Obejmuje on wiele marek, co jednak jest już tradycją w serii. Na screenach mozna zauważyć takie samochody jak Audi A8 i RS4, BMW M6, Lexus IS-F, Lamborghini Gallardo, Mitsubishi Lancer Evolution X, czy Porsche 911GT2, a ponadto co dociekliwsi dojrzeli na nich widniejące gdzieś na bilbordach auto marki Ferrari, przez co spekuluje się, że i wozy tej marki będą w grze dostępne. Jeśli chodzi o tuning, to kłania się nam tutaj znana już technologia Autosculpt, która debiutowała w Carbonie. Z kolei z następnej części - ProStreet - pochodzi natomiast system zniszczeń, który oczywiście został mocno ulepszony.

Zresztą, z PS pochodzi także podstawa modelu sterowania, który następnie został poddany modyfikacji. W obecnej wersji nazywa się on Heroic Driving Engine (HDE) i jednym z jego zadań jest ułatwianie wykonywania nam manewrów, takich jak np. obroty o 180 czy 360 stopni. System ten ma rozpoznać, co konkretnie chcemy wykonać, by następnie lekko nam w tym pomóc - robi więc trochę za swego rodzaju wspomaganie. Jednocześnie jest to ponoć najbardziej zaawansowany model jazdy z NFS'ów, bowiem bierze pod uwagę aż 400 różnych parametrów, w tym rodzaj nawierzchni, wagę pojazdu, prędkość i wiele innych. Oczywiście jednak nie dajmy sobie zamydlić oczu pięknymi słowami, Undercover będzie produkcją jak najbardziej nastawioną na akcję oraz zręczność.

Need for Speed: All In One?

Nie da się nie zauważyć, że Undercover stanowi jakby zbieraninę pomysłów z wszystkich wydanych ostatnio części serii - autorzy połączyli pod sztandarem wyścigowej gry akcji wszystkie te elementy, dzięki którym będziemy się czuć niczym w kinie na porządnym hollywoodzkim filmie. Można więc teoretycznie powiedzieć, że wycisną esencję z ostatnio wydanych NFS'ów i zrobią z niej pyszną herbatę... Na ile jednak taka konwencja się sprawdzi - w tym momencie przewidzieć się nie da. Mamy trochę obawy, że tegoroczna część może okazać się po prostu siódmą wodą po kisielu, ale z weryfikacją tej opinii musimy wstrzymać się aż do listopada, kiedy to tytuł będzie miał swoją premierę na wszystkie możliwe platformy... no, może oprócz lodówki oraz Amigi.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: porsche
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama