Nabywcy Xboksa 360 wybaczyli MS-owi RRoD-a?

"Miłość". Właśnie takim słowem określa Robbie Bach uczucie, jakim gracze darzą swoje Xboksy 360.

Twierdzi on, że klienci Microsoftu świadomie akceptują "Red Ring of Death" i po prostu godzą się z tą wadą urządzenia.

Bezsprzecznie największą bolączką Xboksa 360 jest (nie)sławny "Red Ring of Death". W skrócie "RRoD", objawia się zapaleniem 3 czerwonych diod wokół przycisku włączającego konsolę. Diagnoza? Zgon. Jedyny sposób na pozbycie się? Wysyłka do centrum serwisowego (chyba, że ktoś chce próbować triku z ręcznikami i waleniem w bok urządzenia...), oczywiście cała operacja jest bezpłatna. Teraz, 2,5 roku od premiery Xboksa 360, w wywiadzie dla serwisu Venture Beat Robbie Bach stwierdza, że osoby kupujące tę konsolę wybaczają jej to niedociągnięcie konstrukcyjne.

Reklama

"W takiej sytuacji można oczekiwać, że efekt tego będzie widoczny w danych dotyczących reakcji klientów. My tego po prostu nie zarejestrowaliśmy. To oznacza, że oni kochają gry i Xbox Live. Czy to ich frustruje? Tak. Ale z drugiej strony wiedzą, że dbamy o nich. Ludzie darzą nas za to szacunkiem. Gdyby to przytrafiło się produktowi, który wywołuje mniej satysfakcji u klienta, to miałoby większy wpływ. My naprawdę czegoś takiego nie zanotowaliśmy (...) Przez cały ten czas nie mieliśmy spadku w sprzedaży lub obniżenia stosunku ilości sprzedanych gier do ilości sprzedanych konsol. Ludzie analizują. Widzą, co zrobiliśmy źle. My sobie z tym radzimy. Jednak wciąż kochają nasz produkt i go używają" - powiedział prezes działu urządzeń i rozrywki w Microsofcie.

I musi coś w tym być. Wszak "kocha się mimo, a nie za"... a jeżeli ktoś ma już piątego Xboksa 360 z wymiany w serwisie, to sprawa jest raczej oczywista.

(gram.pl)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: xbox 360
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy