Mass Efect

Wśród wielu pozycji zapowiedzianych na najnowszą konsolę Microsoftu kryje się niejedna perełka.

Szef studia Bioware Ray Muzyka określa ten tytuł krótkim zdaniem „To jest gra od BioWare, ale na sterydach”. Czy jest tak faktycznie? Przekonamy się o tym już wkrótce. Zobaczmy jednak czym tak bardzo chwalą się autorzy tego tytułu jeszcze przed jego premierą. Sama gra inspiracje czerpie z malowideł takich artystów jak Syd Mead i John Harris. Silny wpływa mają na nią także filmy science-fiction z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych (takie jak Obcy czy Łowca Androidów).

Reklama

W kosmosie nikt nie usłyszy Twojego Xboxa

Historia opowiedziana w tym tytule przeniesie nas w daleką przyszłość. Ludzkość opanowała technologię pozwalającą jej latać z prędkością ponadświetlną i w szaleńczym tempie rozprzestrzenia się po całym kosmosie. Ziemianie pozostają jednak nieświadomi nadchodzącego, wielkiego zła. Co 50 tysięcy lat, na nieświadomą niczego galaktykę niczym jastrząb polujący na swą ofiarę, spadają krwiożerczy obcy. W zasadzie są oni zaprogramowanymi dawno dawno temu przez nieznaną rasę cybernetycznymi eksterminatorami. Ich celem jest zniszczenie wszystkich rozwiniętych, organicznych form życia. Do tej pory sztuka ta udawała im się w 100%. Do tej pory nie poznali jednak heroicznego Commandera Shepparda. W niego, jak łatwo się domyślić wcielasz się właśnie Ty.


Od zera do bohatera

Kierowana przez Ciebie postać jest jedną z niewielu żyjących istot, które nie dość, że wiedzą o grożącym galaktyce niebezpieczeństwie, ale i w nie wierzą. Kilku „uświadomionych” nie jest w stanie zaufać przepowiedni o pojawiających się co 50 tysięcy lat zabójcach. Wystarczy jednak, że na scenie pojawiasz się Ty. Jak można się domyślać, Shepard nie jest małym kalekim synem rolnika mieszkającym na jakiejś pustynnej planecie o dziwnej nazwie Tatuin czy podobnej. Zamiast tego jest pierwszym przedstawicielem rasy ludzkiej, który ma szansę trafić do oddziału Spectre. To tajna jednostka policji w skład której wchodzą najwięksi twardziele kosmosu (takie kosmiczne Rainbow Six zmieszane ze szpiegami). Od pierwszej misji zawartej w grze zależy przyszłość naszego bohatera. Można się jednak łatwo domyślić, że raczej dołączy on do elitarnej jednostki.


Nasz komandir jest kobietą?!

Sama gra naturalnie rozpocznie się od tworzenia naszej postaci. Możemy tu wybrać „domyślnego” Commandera Sheparda jak i trochę pobawić się dostępnymi opcjami. Zmienić możemy jego wygląd zewnętrzny, głos, klasę postaci (sześć dostępnych, pisaliśmy o nich tutu) a nawet zmienić jego pochodzenie. Wiemy, że dostępne mają tu być takie opcje jak kolonista, rodowity ziemianin i „urodzony w kosmosie”. Ich wybór zwiększy bądź zmniejszy naszą reputację i sposób w jaki postrzegać będą nas niektóre postacie napotkane w grze. Ciekawostką jest fakt, iż wszystkie rozmowy w których weźmie udział Shepard nagrane są zarówno w wersji męskiej jak i damskiej. Powróci również lubiana przez graczy opcja romansowania. Mężczyzna Shepard będzie mógł oczarować przynajmniej część napotkanych w grze kobiet i dzięki temu spędzić z nimi upojną noc. Podobnie z dowódcą kobietą. Tą będą chcieli zapewne poderwać zafascynowani jej heroizmem mężczyźni. Wybór płci wpłynie również na dostępność/niedostępność niektórych misji.

Posiadacze najnowszych konsol Microsoftu mogą spodziewać się hitu.
Umiejętnie rozdzielaj punkty umiejętności

Nasza postać opisana jest kilkoma statystykami (których jeszcze nie znamy) i grupą umiejętności. W zależności od profesji jaką wybierzemy, mocniejsi będziemy w którejś z dostępnych dziedzin np. walce, biotyce czy zdolnościach technicznych. Każda klasa postaci będzie miała dwanaście umiejętności, które będzie można ulepszać wraz z rozwojem prowadzonego bohatera.

Część wspomnianych zdolności przełoży się na udostępnione w grze opcje dialogowe. To właśnie walka i rozmowy (nie licząc grafiki) mają być najsilniejszą i najważniejszą stroną Mass Effect.

Nie dziwi więc decyzja o uproszczeniu samego sposobu przeprowadzania rozmowy. W chwili jej rozpoczęcia zobaczymy małe „drzewko” pozwalające nam w dowolnym momencie wtrącić swoje trzy grosze. Nie musimy nawet czekać aż nasz rozmówca zakończy swoją wypowiedź. Piękna grafika i prowadzenie kamery (w trakcie rozmowy widzimy najazd na twarze dyskutujących osób a całe tło delikatnie się rozmywa) sprawić mają, że poczujemy się jak w interaktywnym filmie. Na demonstracjach wygląda to zresztą cudnie. Same odpowiedzi jakich możemy udzielić też są dość łatwe do „odczytania”. Każda z nich zabarwiona jest innymi emocjami. I tak dzięki jednemu ruchowi gałką na padzie będziemy albo mili, albo niemili albo bardziej dociekliwi – odpowiednie dzięki wybraniu górnej, dolnej i środkowej opcji z dostępnych w trakcie rozmowy. Proste i przyjemne rozwiązanie. Takie właśnie lubimy. Oczywiście dzięki odpowiedniemu prowadzeniu rozmowy będziemy mogli uniknąć walki albo ją sprowokować. Sprawni oratorzy odblokują nawet część misji tylko i wyłącznie dzięki swoim umiejętnościom.


Wszechświat jest Twój

O zdobywanie umiejętności nie musicie się martwić. Gra będzie na tyle długa, że starczy wam czasu żeby rozwinąć większość z nich. Autorzy obiecują nam, że jej rozmiar odpowiada mniej więcej temu, który znamy z Knights of the Old Republic. Będzie jednak zupełnie inaczej podzielony. Cel podróży wybierzemy na olbrzymiej galaktycznej mapie, która poda nam trochę szczegółów na temat każdego znajdującego się w grze obiektu. Tych będzie ponad trzysta! Mogą to być bazy orbitalne, wraki potężnych statków, planety czy tajne kompleksy badawcze.

Jednym z najważniejszych elementów w grze będzie walka.

Możemy się przemieszczać między nimi dzięki możliwościom naszego statku kosmicznego nazwanego Normandy. Autorzy określają go mianem krzyżówki bombowca stealth z okrętem podwodnym. Okręt jest dość duży, ma swoją załogę, która będzie reagowała na nasze poczynania a na jego pokładzie znajduje się „łazik” o nazwie Mako. To z niego będziemy wyprowadzali nasze rajdy na pozycje wroga. Sześciokołowy potwór uzbrojony jest w działo i karabiny maszynowe, dzięki czemu powinien dowieźć swą załogę w całości nawet w najbardziej niebezpieczne miejsca. Sam pojazd będziemy mogli ulepszać tak jak ekwipunek naszych postaci.


Gra bez wojny? Być nie może

Jak już wspominałem jednym z najważniejszych elementów w grze będzie walka. Ta przypominać ma rozwiązania znane z Ghost Recon Advanced Warfighter. Jako Shepard pokierujesz trzyosobowym oddziałem uzupełniających się specjalistów. Naturalnie wcielić możesz się w każdego z nich. Boje toczone będą w czasie rzeczywistym z jednym małym „ale”. W dowolnej chwili będziemy mieli możliwość włączenia pauzy. W trakcie przerwy możemy złapać oddech, przeanalizować sytuację na polu bitwy i wydać odpowiednie rozkazy członkom drużyny. Warto przy okazji wspomnieć, iż wszystkie elementy uzbrojenia, wyposażenia będą miały wpływ na wygląd naszych postaci. Przedmiotów „zaśmiecających” inwentarz ma być mnóstwo. Od różnych zbroi, przez broń, nakładki na nią (nazwane w grze X Mods) czy różne rodzaje amunicji do naszych giwer. Smuci jedynie fakt, iż autorzy zakładają, że najważniejsza będzie walka na dystans. Broni białej i walki w zwarciu będzie w Mass Effect jak na lekarstwo.


Moc jest z Xboxem 360?

Wedle zapowiedzi Mass Effect ma być trylogią. Pod koniec gry zobaczymy, więc dość irytujący napis „To be continued”. Nie będziemy jednak narzekali, szczególnie że kolejne części przygód Commandera Sheparda mają trafiać do nas częściej niż co trzy lata. Właśnie tyle powstaje już ten tytuł. A skąd pewność, ze nadejdą? Dodajemy tu do siebie wiele składników. Umiejętności Bioware, niesamowitą grafikę, sposób prowadzenia rozmów, olbrzymi świat do zwiedzenia i wszystkie ciekawe rozwiązania, o których wspomniałem w tekście i te o których jeszcze nie wiemy. Zdaniem Valhalli posiadacze najnowszych konsol Microsoftu mogą spodziewać się hitu. Czy tak będzie? Przekonamy się już latem. My wierzymy, że tak.

Valhalla.pl
Dowiedz się więcej na temat: umiejętności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy