B-Boy

O ile ogarniał mnie niepokój związany z przekonwertowaniem tego tytułu ze stacjonarnej konsoli PlayStation 2 na przenośną Playstation Portable, o tyle jeden aspekt tej breakdance'owej gry zdawał się niepodważalny i musiał wypaść wzorowo zarówno na konsolce Sony, mowa o muzyce.

Na szczęście ludzie odpowiedzialni za stworzenie B-Boy'a spędzili ogrom czasu nad doborem odpowiednich piosenek komponujących się z klimatem ulicznych tańców. Jednym słowem mówiąc, ścieżka dźwiękowa jest bliska perfekcji. Każdy kawałek idealnie pasuje do stylu rozgrywki, nie są to może zupełnie znane przez wszystkich hity z pierwszych dziesięciu miejsc list notowań, ale nie są to również jakieś obskurne piosenki, o których nie słyszelibyśmy w ogóle. Na krążku znalazły się zatem takie gwiazdy, jak Nina Simone, Black Eyed Peas, Kool & The Gang czy DJ Shadow. Śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że jest jeden z bardziej rytmicznych soundtracków w tym wymiarze.

Reklama

B-Boy prezentuje się dość dobrze. Tła nie wywołują specjalnego opadu szczęki, ale też nie są tragiczne. Modele naszych tancerzy wypadają tak dobrze, jak praktycznie żadne inne aktualnie występujące na konsoli PSP, zresztą sama animacja nie ustępuje tej, jaką możemy podziwiać w najlepszych tytułach. Wszystkie taneczne ruchy zostały perfekcyjnie odwzorowane dzięki technice motion-capture, a ilość animacji w przejściach pomiędzy nimi jest wprost zaskakująca. Lekka smuga towarzysząca najlepiej wykonanym krokom w wersji na PS2 już nie znalazła swojego zastosowania w tej wersji, co sprawia że rozgrywka jest bardziej realistyczna. Najważniejsze jednak jest to, że całość jest naprawdę zadowalająco płynna.

W grze znajdziemy kilka trybów. Najważniejszym z nich jest "Livin' Da Life" - tryb kariery, w którym, aby uzyskać miano najlepszego z najlepszych, będziemy musieli pokonać czterdziestu przeciwników sterowanych przez konsolę. Polega to na stałym wpajaniu ruchów, poprawianiu ich, odblokowywaniu nowych i nauce pozwalającej na najlepsze ich wykorzystanie. Oprócz kariery do wyboru mamy jeszcze kilka innych opcji, jak na przykład survival mode, ale tak na prawdę całość opiera się ciągle na tym samym schemacie. Nie zapomniano o rozgrywce wieloosobowej - i tak jeśli twój kolega posiada kopię tej gry, możecie bez problemu zmierzyć się ze sobą poprzez tryb ad-hoc.

Jestem w pełni świadomy, że dotychczasowe informacje mogą nie zainteresować wszystkich graczy. Mimo to B-Boy jest solidną pozycją, w szczególności na uznanie zasługuję ścieżka dźwiękowa. Ze smutkiem jednak należy stwierdzić, że tak na prawdę to uznanie szybko się zmniejsza. Największy problem stanowi system kontrolowania postaci.

W zasadzie cały swój czas spędzamy tu na stukaniu w dwa przyciski w rytm bitów, okazjonalnie wciskając trzeci, by wykonać jeden podstawowy krok i miksując go z przyciskami kierunku, aktywując tym samym specjalne ruchy. Przy pierwszych podejściach miewa się czasami uczucie, iż jest to dość skomplikowane. Zapamiętanie kroków, wykonywanie ich w odpowiednim momencie oraz łączenie w dobrej kolejności może stać się zbyt trudne dla niektórych. W szczególności jeśli bity, do których mamy się ustosunkować, zobrazowane są w postaci małych białych śladów wirujących wokół stóp naszego tancerza. Dodatkowo nie uświadczymy tu patentu znanego z Guitar Hero, który to pozwolił zrozumieć znaczenie wciśnięcia odpowiedniego klawisza w wyznaczonym momencie, a w razie nie wykonania takiej czynności karał nieodegraniem danej nutki, na szczęście można powiedzieć, że tu nie ma to większego znaczenia.

Po pierwszym zetknięciu z grą staje się jasne, że mylenie przycisków nie ma zbytniego związku z rozmieszczeniem ich na konsolce. Opcje, z jakich można skorzystać, są niezwykle ograniczone. Wyobraźcie sobie grę sygnowaną nazwiskiem Tony Hawk z jedną rampą i żadnej większej ilości ruchów, by zwiększyć atrakcyjność rozgrywki, ale mimo to musicie wbijać te przyciski w rytm bitów, by wykonywać ograniczone kombinacje. Wszystko to sprawia, że zabawa szybko się nudzi, a do głowy zaczyna docierać fakt, że nie jest ważne, jak bardzo zaskakujące kombinacje ruchów wykonamy, to i tak nie łączą się one płynnie. Nawet przy najlepszym występie nie czuć tej przyjemności, jaka towarzyszyła zaliczeniu jakiegoś poziomu w innej grze rytmicznej.

Ograniczone i czasami zbyt skomplikowane wykonywanie kombinacji kroków nie są największą bolączką tej pozycji. Najgorszą rzeczą jest uświadomienie sobie, jak wiele czasu spędziliśmy przy tym tytule, przy okazji tak na prawdę nic nie robiąc. Jeden taniec trwa około 45 sekund - przez ten czas wykonujemy swoje triki, a następnie oglądamy wygibasy innego uczestnika. Na początku nie wydaje się to złe, ale po jakimś czasie zaczyna najzwyczajniej w świecie nużyć. Nie mając żadnej możliwości na pominięcie tańca przeciwnika, w najlepszym wypadku, połowę czasu spędzamy nie robiąc absolutnie nic. Jako że jest to tytuł na przenośną konsolkę Sony, nie jest to koniec problemów, z jakimi boryka się ten tytuł - czas ładowania jest niezmiernie długi. Jeśli włączycie pauzę w grze i przejdziecie w swoim PSP w tryb sleep-mode, możecie już teraz przygotować się na 30-sekundowe ładowanie po włączeniu konsolki. Można by powiedzieć, że jest to jeden z najgorszych przykładów ładowania danych w grze w historii konsoli PSP.

B-boy jest grą, którą bardzo ciężko jest zarekomendować. Nawet jeśli przymknąć oko na czas ładowania danych to trudno już nie zauważyć ubogiej grywalności - jak wiele tytułów jesteście w stanie wymienić, w których system kontrolowania postaci jest tak bardzo skomplikowany, a w dodatku praktycznie nie niesie za sobą żadnej porządnej treści? Gra jest za to nieźle wykonana i jeśli tylko dysponujecie odpowiednia dawką zrozumienia, tytuł ten wciągnie was bez reszty. Dla ludzi, którzy mają jakikolwiek związek z tym ulicznym tańcem, może to być niezwykle interesująca pozycja (choćby do podpatrzenia perfekcyjnie animowanych kroków), ale reszta zrobi lepiej, jeśli przeznaczy te pieniądze na zakup samej ścieżki dźwiękowej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation Vita | Sony | szczęście
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy