Red Faction: Guerilla

Jak powstrzymać okrutną organizację, bezlitośnie wykorzystującą niewinnych pracowników? Cóż, to pytanie marsjańscy koloniści zadają sobie każdego dnia. Odpowiedź jednak jest bardzo prosta - wysadzić wszystko w powietrze! Jeśli zaliczacie się do grona osób, którym podoba się idea poruszania się po otwartym środowisku i demolowania wszystkiego co popadnie...

...to najnowsza produkcja Volition Inc. - Red Faction: Guerilla - jest dedykowana właśnie wam.

To już trzecia odsłona serii, w której dla odmiany, autorzy zastosowali widok z perspektywy trzeciej osoby. Dzięki temu zwiększa się zakres obejmowanego okiem terenu, a więc możemy podziwiać eksplozje z jeszcze lepszej perspektywy. Jako że demolowanie stanowi główny aspekt tej gry, wprowadzone przez autorów zmiany moim zdaniem są jak najbardziej na miejscu. Poza demolowaniem, demolowaniem i jeszcze raz demolowaniem, Red Faction: Guerilla oferuje także dosyć długą kampanię, solidny tryb dla wielu graczy i wystarczająco dużą dawkę eksplozji, które powinny zaspokoić apetyt każdego gracza.

Akcja gry ma miejsce w 2125 roku, kiedy to organizacja Earth Defense Force (EDF) zmusiła zamieszkujących planetę Mars obywateli do wykonywania pracy pod przymusem. W konsekwencji nałożenia się represyjnych działań EDF, mieszkańcy tworzą ruch oporu o nazwie Red Faction, którego głównymi założeniami ma jest bunt przeciwko siłom EDF, wypędzenie wroga z planety oraz wynegocjowanie mniej despotycznych rządów.

W trakcie gry wcielamy się w rolę Aleca Mansona. Przybywa on na Marsa, aby spotkać się ze swoim bratem Danielem i jednocześnie podjąć pracę w kopalni. Zaraz po przyjeździe brat rekrutuje Aleca do ruchu oporu. Pomimo początkowej niechęci do wstąpienia w szeregi Red Faction, nagła śmierć brata, rozstrzelanego przez uderzeniową grupę EDF, ostatecznie rozwiewa jego wszelkie wątpliwości. Mason poprzysięga zemstę na żołnierzach EDF i przyłącza się do "Czerwonej Frakcji".

Rozgrywka w Guerilla nie różni się specjalnie od reszty sandboxowych tytułów. Nasza postać potrafi skakać, biegać, używać rozmaitych broni i kraść pojazdy. W trybie dla jednego gracza mapa podzielona jest na sześć stref, które muszą zostać wyzwolone z pod okrutnej władzy tyrana. W obrębie każdej strefy czekają na nas różni przeciwnicy oraz misje, które trzeba ukończyć, aby uratować zamieszkującą czerwoną planetę ludzi i zredukować poziom kontroli ze strony EDF. Naturalnie nie od razu otrzymujemy dostęp do całej mapy. Zanim to się stanie, musimy trochę popracować i oswobodzić kilka wyznaczonych obszarów. W celu wyzwolenia danej części Marsa, gracze muszą wpłynąć na zmniejszenie współczynnika kontroli przez siły EDF nad danym terenie. Osiągnąć ten cel można na kilka sposobów, m.in. poprzez wykonywanie misji fabularnych oraz niszczenie mienia należącego do EDF. Aby ułatwić nam życie, wszystkie te zadania zaznaczone są odpowiednio na mapie.

Styl rozgrywki został bardzo dobrze pomyślany, a to za sprawą tego, że żadna z misji pobocznych nie jest przymusowa. Dla przykładu: wykonywanie zadań, których celem jest odebranie kontroli frakcji EDF, nie wpływa tylko na odkrywanie kolejnych połaci terenu, ale także na podnoszenie morale okolicznych oddziałów. A większa odwaga u pozostałych kolonistów powoduje, że ci z chęcią przyłączą się do walki przeciwko siłom EDF. Przekłada się to nie tylko na łatwiejszy żywot głównego bohatera, ale także na więcej profitów po wykonaniu danego zlecenia. Większość zadań fabularnych oparta jest na odpieraniu ataków ze strony EDF, oswobadzania jeńców, niszczeniu obiektów i uciekaniu skradzionym pojazdem. Nie jest to zbyt wielkie urozmaicenie. W szczególności biorąc pod uwagę fakt, że cele poboczne polegają głównie na pokonaniu określonej ilości przeciwników. W zasadzie dostępne są jeszcze działania polegające na demolowaniu otoczenia w ograniczonym czasie i z limitem amunicji, ale w żaden sposób nie pomaga to w zróżnicowaniu rozgrywki. Po pomyślnym zaliczeniu większości zadań związanych z fabułą gry w danej strefie, odblokowana zostanie misja finałowa dla tego terenu. Po jej wykonaniu dostaniemy dostęp do następnego obszaru. Tryb dla pojedynczego gracza jest bardzo przyjemny, ale po zaliczeniu pierwszych kilku stref zaczyna wiać nudą spowodowaną powtarzalnością poszczególnych elementów rozgrywki.

Reklama

Złom stanowi walutę wymienną w tej grze. Główny bohater może używać żelastwo do wykupywania broni, ulepszeń i pancerza. W świecie Red Faction znajdziemy spory wachlarz rozmaitych typów uzbrojenia, takich jak: rakietnice, miny, kilofy czy nawet jet packi, które później można poddawać odpowiedniemu "tuningowi". Najlepszym sposobem na pozyskiwanie "surowca" jest zrównanie z ziemią wszelkiej maści obiektów.

Najlepszym elementem gry jest w pełni destrukcyjne środowisko. Praktycznie każdy obiekt i budynek mieszczący się na powierzchni Marsa może zostać zredukowany do sypkiego gruzu. Dokonać tego można rozbijając się o niego pojazdem, częstując pociskiem z rakietnicy, podkładając minę czy najzwyczajniej w świecie okładając kilofem. Bardziej kreatywni gracze mogą zainstalować minę w samochodzie, następnie wjechać nim w budynek, wyskoczyć w ostatnim momencie i podziwiać piękny wybuch. Możliwość zniszczenia prawie każdego elementu w otaczającym nas świecie to naprawdę przyjemny aspekty tej gry i wierzcie lub nie, ale motyw ten uzależnia już od pierwszych chwil.

Kontrolowanie postaci w Red Faction jest bardzo naturalne i przejrzyste: bronie przypisane zostały do przycisków kółko, krzyżyk, trójkąt i kwadrat; poruszanie następuje po odchyleniu lewej gałki analogowej; z kolei kamera obraca się po odpowiednim manewrze prawym analogiem. Prawy spust odpowiada za strzał, natomiast lewy służy do zadawania ataków ręką. Przycisk L1 pozwala naszemu bohaterowi na sprint i używanie przedmiotów specjalnych, takich jak jetpack. Znajdujący się po prawej stronie przycisk R1 używany jest w połączeniu z przyciskami krzyżyka, kółka, trójkąt i kwadratu i pozwala i służy do wyboru konkretnej broni. Dzięki przyciskowi Select możemy swobodnie doglądać sytuacje na mapie. Cały schemat jest bardzo łatwy w obsłudze i powinien przypaść do gustu wszystkim graczom.

Tryb gry wieloosobowej został świetnie zaprojektowany. Do dyspozycji oddane zostało sześć trybów: Anarchy (Deathmatch), Team Anarchy (Team Deathmatch), Capture the Flaf, Siege (atakowanie i obrona kluczowych obiektów), Damage Control (walka o kontrole nad wyznaczonymi celami) oraz Demolition (jedna z postaci staje się tzw. destroyerem, a reszta ma za zadanie go zniszczyć). Każdy z trybów można w znacznym stopniu modyfikować, włączając w to takie opcje, jak czas respawnu, regenerację, energię, tempo poruszania i wiele innych. Co prawda większość z tych trybów nie różni specjalnie od tego, co znaleźć moglibyście w innych strzelankach, ale jest jedna rzecz, która odróżnia Red Faction od wszystkich pozostałych. To totalna destrukcja terenu!

To właśnie destrukcja wprowadza nowy wymiar rozgrywki, którego próżno szukać w innych tego typu produkcjach. Dzięki tej totalnej demolce możemy opracowywać całkiem nowe metody ataków oraz sposoby ucieczek z kryzysowych sytuacji (jeśli natrafimy na jakąś ścianę, która blokuje nam przejście, nie trzeba jej omijać, lecz w najprostszy sposób wysadzić i przejść dalej). Kolejną miłą niespodzianką są plecaki, rozrzucone po całej mapie. Niektóre z nich zawierają jetpacki, a inne broń emitująca fale naddźwiękowe, które potrafią w kilka sekund zmieść w pył cały budynek. To właśnie te dodatki odróżniają wieloosobową rozgrywkę w Red Faction od podobnych trybów w takich seriach, jak Call of Duty czy Halo. Producentowi udało się stworzyć świeży i ekscytujący rodzaj gry dla wielu osób, który dzięki wniesieniu drobnych dodatków pozwala na małą odskocznie od standardowych rozwiązań.

Sfera audiowizualna w Red Faction wywołuje mieszane uczucia. Eksplozje oraz same budowle prezentują się rewelacyjnie, jednak widoczny brak bardziej obszernego zagospodarowania terenu daje się we znaki. Podróżując z punktu A do punktu B często trudno oprzeć się wrażeniu, że tutaj nikt nie żyje. Sam styl otoczenia jest raczej nudny i bogaty w tekstury niskiej rozdzielczości. Modele postaci nie zapadają w pamięć, w czym triumfują jednostki EDF, które nie zostały zaprojektowane zbyt dobrze. Muzyka w tle jest znośna, a same rozmowy kolonistów zabawne i dobrze wykonane. Tematy konwersacji często zmieniają się wraz z morale, dlatego jeśli zniszczymy budynek należący do EDF, prowadzone rozmowy będą bardziej optymistyczne. Z kolei w momencie naszej śmierci, wymawiane teksty będą utrzymane w bardziej rozpaczliwym tonie, co łatwo zauważyć w dialogach.

Red Faction: Guerilla jest bardzo dobrą grą. Tytuł w wielu aspektach zaskakuje i naprawdę szkoda, że producent nie poradził sobie z zaprojektowaniem bardziej rozbudowanej fabuły, większych terenów, obiektów o większej liczbie detali i postaci, z którymi moglibyśmy się utożsamiać. Pomimo licznych wad większość z nich ginie, rzucona w otchłań niepamięci, kiedy tylko zanurzamy się w rozgrywkę dla pojedynczego lub wielu graczy. Wakacje dla przemysłu growego oznaczają "sezon ogórkowy", ale raz na jakiś czas zdarza się, że ktoś w tym czasie wypuści na rynek dobry tytuł. Red Faction: Guerilla jest właśnie jednym z nich, dlatego nie czekaj ani chwili, tylko koniecznie przetestuj ten produkt.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rozgrywki | budynek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy