Devil Kings

Capcom po raz kolejny stara się skraść serca graczy nowym i pięknie wyglądającym tytułem. Masowa zadyma, latające ostrza, fruwające iskry i potężne, mocno urozmaicone batalie - to na pewno może wciągnąć każdego, ale z jaką intensywnością? Pożyjemy, zobaczymy...

Jak grzyby po deszczu

Ostatnimi czasy można zauważyć, iż rynek konsolowy przeżywa prawdziwy urodzaj w gatunku bijatyk: "Spartan", "The Warriors", "Devil May Cry 3", "Urban Reign", a teraz "Devil Kings" - to tytuły, które zabierając nas w przeróżnej maści realia, starają się wprowadzić trochę niezdrowej rozgrywki do naszego domu. Czym zachwyci nas tym razem Capcom? Jakimiś nowymi stylami walki, nowatorskim podejściem do tematu czy przepiękną grafiką? Co prawda premiera dopiero za kilka tygodni, ale już teraz widać, że "Devil Kings" zarządzi...

Spora impreza

W grze do dyspozycji oddana nam zostanie całkiem pokaźna liczba grywalnych postaci. Tytułowy Devil King to potężny władca, śmiertelnie niebezpieczny, którego orężem jest mistyczne ostrze oraz szybkostrzelny shotgun. Powiewający, czerwony płaszcz, lśniąca zbroja i posępny hełm przypominający otwartą paszczę jakiegoś stwora idealnie pasują do tego bohatera. Następnie pojawia się Azure Dragon - samuraj-awanturnik, miotający na raz sześcioma mieczami! Przy takiej dynamice, takim potencjale i rozróbie, jaką oferuje ta postać, nawet Dante zaczyna zastanawiać się nad szybszą emeryturką... Kolejny bohater to Scorpio. Swoim ubiorem i temperamentem idealnie oddaje charakter śmiertelnego skorpiona, włada dwoma włóczniami, a prawo grawitacji i jakichkolwiek ciążeń ma w glębokim poważaniu. Następnie mamy Red Minotaura, czyli wielką górę mięśni i potężny topór. Venus to z kolei piękna i uwodzicielska kobieta, której ulubionym orężem jest swoisty wynalazek - koło zakończone kolcami, a wszystko to na długiej włóczni. Na koniec pozostaje "pani pracująca", czyli japońska gejsza. Uwodzicielska kiecka, modny róż na policzkach i dwa rewolwery w dłoni mają uczynić tą panią wartościowym wojownikiem.

"Devil Kings" nie będzie grą taktyczną. To od razu trzeba zaznaczyć. Fani "Kingdom Under Fire" od razu mogą kręcić nosami, ale równocześnie gra ta nie będzie posiadać elementów przygodowych - maniacy "Spartana" obejdą się ze smakiem. To w takim razie co jest w tej grze takiego, aby zainteresować wszystkich graczy na całym świecie? Czysta, nieskrępowana zadyma. Żadnych wybijających z rytmu zadań, żadnych taktycznych ceregieli. Po prostu wybierasz postać, potyczkę i "jazdę na całego". A muszę powiedzieć, że mimo takich uproszczeń, widok szalejącej na ekranie bohaterki czy bohatera to uczta dla każdego widza: rozbłyski, bloki, ciosy, parady, uniki, specjale, eksplozje, magia plus dodatkowe patenty - mimo pewnej liniowości oferują bardzo dynamiczną i przepełnioną miodem zabawę. Serie uderzeń, odpalanych technik czy znanych i lubianych combosów charakteryzują tę grę jako hybrydę "Devil May Cry" oraz "Dynasty Warriors". Dla mnie bomba.

Najnowsza gra Capcomu to nie tylko szansa na toczenie nadludzkich potyczek i oglądanie dynamicznych sekwencji, To również możliwość rozwijania swojej postaci nie tylko za pomocą zdobytego doświadczenia, ale również za pomocą znalezionych przedmiotów na swojej drodze. Zwiększenie siły, długości combosów, zręczności czy nadanie magicznych elementów naszemu uzbrojeniu to dobry patent, aby uatrakcyjnić rozgrywkę "Devil Kings". Być może nie będzie to złożony i najważniejszy element rozgrywki, ale na pewno ciekawy i wart poświęcenia większej uwagi.

Na koniec warto przedstawić samą prezentację nadchodzącego "hiciora". Otóż graficznie "Devil Kings" to na pewno profesjonalna i bardzo fachowa robota. Wszelkie efekty, rozbłyski, blury, utraty ostrości czy animacja postaci mają zapewnić najwyższych lotów imprezę. Ponadto wykonanie poszczególnych lokacji lub jednostek automatycznie poszerza uśmiech na twarzy. Szaleni kamikadze, biegnący na nas z bombą na plecach, wielcy i posępni wojownicy, którzy dzierżąc wielkie ostrze w dłoniach, powoli i miarowo zbliżają się w naszą stronę - ich prezentacja i zachowany klimat genialnie oddają realia tamtych czasów, a kiedy kierowana przez nas postać zaczyna "balecik" z samymi przeciwnikami, wtedy świat ma nas z głowy na kilka dobrych godzin...

Czekać, czy nie?

"Devil King" z pewnością nie będzie przełomem, ale rozkocha w sobie niejednego gracza. Bardzo dobra grafika, rewelacyjne i pełne polotu pojedynki, masa świetnie przygotowanych jednostek do pokonania i klimat wciągający w całości na pewno zapewnią temu produktowi spory sukces i rzeszę fanów.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy