Sony nigdy nie pozna szczegółów włamania do PSN

Japoński koncern do tej pory nie wie, jakie dane użytkowników zostały skradzione przez hakerów podczas ich ataku na usługę PSN w marcu tego roku.

Być może nigdy tego nie będą wiedzieć. Tak uważa szef Sony, czyli Kazuo Hirai w wywiadzie udzielonym dla telewizji BBC. Takie stwierdzenie z pewnością nie napawa optymizmem użytkowników usługi PSN i Qriocity, którzy padli ofiarą ataku hakerów.

Hirai stwierdził więc, że hakerzy "dostali się do danych" ponad 100 mln użytkowników wymienionych wyżej usług Sony. Nie można jednak według niego "sprecyzować, które z danych zostały skradzione z serwerów". Jest więc na przykład szansa na to, że dane kart kredytowych pozostały nietknięte.

"Ludzie, którzy się włamali do naszego systemu są bardzo dobrzy w zacieraniu śladów po tym jak opuścili serwery. W związku z tym przez długi czas możemy nie wiedzieć, albo nigdy się nie dowiedzieć co ukradli" - dodaje.

Reklama

Hirai twierdzi, że hakerzy mogli wykraść wszystkie dane użytkowników, albo na przykład tylko jakąś ich część jak na przykład same imiona, nazwiska, czy numery telefonów. Jednakże ze względów bezpieczeństwa poinformowali swoich użytkowników o tym, że mogły zostać skradzione także dane kart kredytowych. W związku z tym Sony zaleciło zablokowanie kart i dokładne sprawdzenie wyciągów przez ich posiadaczy.

Tłumaczenie Hirai

Kazuo Hirai stwierdził ponadto w wywiadzie dla BBC, że "to z pewnością nie jest tylko problem Sony, ale także innych korporacji. Jak zapewne wiecie w ostatnich tygodniach wiele organizacji i firm padło ofiarą bezprawnych wtargnięć do ich systemów" - tłumaczy się Kazuo Hirai.

Dla potwierdzenia jego tezy ostatnio informowaliśmy o tym, że grupka hakerów wtargnęła do serwerów Nintendo. Jednak w tym przypadku nie wykradli oni danych użytkowników, a jeden mało znaczący plik. Hakerzy Ci twierdzą, że w przypadku Nintendo chcieli tylko zwrócić uwagę na to, że koncern ma słabe zabezpieczenia. Więcej o tej sprawie możecie przeczytać tutaj.

Sony w ramach dodatkowego zabezpieczenia sieci PSN wdrożyło nowe systemy, które mają pomóc w wykrywaniu i ostrzeganiu o wtargnięciu do serwerów osób trzecich. Niestety pakiet tych zabezpieczeń ma działać za darmo tylko przez rok. Później użytkownicy wymienionej usługi będą musieli zapłacić miesięczny abonament, aby z niego skorzystać.

O lukach w zabezpieczeniach w usłudze Sony i nie tylko wypowiedział się także niedawno Gregory Evans, jeden z najlepszych hakerów na świecie.

Przeczytaj wypowiedź jednego z najlepszych hakerów na świecie w sprawie zabezpieczeń w usługach Sony

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy