SBK 09: Superbike World Championship

Wielbicielom dwóch i czterech kółek firmy Milestone z pewnością przedstawiać nie trzeba. To włoskie studio od lat specjalizuje się we wszelkiej maści wyścigach. Dość wspomnieć, że na koncie ma takie produkcje, jak: serie MotoGP, Screamer, Evolution GT czy właśnie recenzowany Superbike World Championship.

Wielbiciele palonej gumy dość regularnie otrzymują kolejne odsłony tej ostatniej ścigałki i głównie do nich jest ona skierowana. Wprawdzie, w odróżnieniu od edycji z numerkiem 08, tym razem po SBK 09: Superbike World Championship mogą bez obaw sięgnąć również całkowici amatorzy, ale z pewnością szaleństwa na dwóch kółkach nie przyjdą im początkowo łatwo.

W boksie bez większych zmian

SBK 09: Superbike World Championship oferuje w zasadzie te same tryby zabawy, co jego poprzednik, z tym, że nieco zmodyfikowane. Jako gra na licencji WSBKT Championship zapewnia dostęp do znanych z telewizyjnych relacji tras (14), klubów (17), zawodników (po 2 na każdy zespół) i motocykli. W odróżnieniu od serii MotoGP, w której ścigają się maszyny niedostępne w seryjnej produkcji, w wyścigach SBK biorą udział poddane wszechstronnemu tuningowi maszyny produkowane seryjnie. Walor ten oczywiście oddano w zabawie, dając nam szerokie pole do popisu w kwestii różnorakich ustawień. W związku z licencją trzeba powiedzieć jeszcze tyle, że obecna wersja gry liczy 13 torów. To i tak o jeden więcej w stosunku do poprzedniej, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że regularny sezon obejmuje 14 tras, nadal nie jest doskonale (wciąż brakuje kultowego Nurburgring).

Jeśli zaś o samą rozgrywkę chodzi, do dyspozycji mamy 5 trybów zabawy single i 3 multi. Rozegrać możemy pojedynczy wyścig (Quick Race), trening (Training), mistrzostwa (Championship), wyzwania (Challenges) oraz Race Weekend. W trybie multiplayer do dyspozycji są: wyścig, mistrzostwa, drużynowe mistrzostwa oraz wyścig z czasem.

Reklama

Race Weekend składa się z jazdy próbnej, kwalifikacji i dwóch wyścigów. W mistrzostwach cały start jest jeszcze bardziej rozbudowany i obejmuje dwie jazdy próbne, dwie kwalifikacje, superpole, rozgrzewkę i dwa wyścigi punktowane. Na uwagę zasługuje również opcja treningu, która przyda się zwłaszcza nowym graczom. Zrealizowano ją o wiele lepiej niż w poprzedniej edycji i teraz faktycznie spełnia swoje funkcje. Również tryb wyzwań został przemyślany i podzielono go na kilka kategorii. Rozegramy w nim wyzwania z zakresu balansowania motorem, śrubowania rekordów czy kaskaderskich popisów. W nagrodę za wykonanie zadań otrzymamy dostęp do nowych fotek i "umbrella girls". W sumie można stwierdzić, że SBK 09: Superbike World Championship oferuje zróżnicowane i zadowalające tryby gry, które pozwolą na zabawę przez długie godziny. Z drugiej jednak strony w stosunku do edycji z numerkiem 08 zmiany są kosmetyczne, momentami wręcz niezauważalne.

Ponieważ SBK 09: Superbike World Championship jest tytułem przede wszystkim dla zaawansowanych wielbicieli tego sportu, warto wspomnieć o elementach tuningowych, na które mamy wpływ. Przed wyścigiem możemy w dość dużym zakresie regulować np. wszelkie niuanse podwozia, przełożenie skrzyni biegów, dobrać odpowiedni rodzaj opon czy przemalować swojego rumaka. Oczywiście możemy wcale sobie tymi ustawieniami głowy nie zawracać i dostosować naszą maszynę do warunków panujących na torze i pogody, zgodnie z sugestią jednego z asystentów (automat).

Prawdziwi maniacy docenią również widok zza owiewki, w którym prowadzi się motor zauważalnie trudniej, ale o niebo bardziej realistycznie. Ogólnie o realizmie można powiedzieć tyle, że im wyższy poziom trudności, tym jazda jest trudniejsza, ale bardziej przypomina tę prawdziwą.Na najniższym poziomie trudności SBK 09: Superbike World Championship jest w zasadzie mocno arcade'owy i można z powodzeniem wykonywać długie ślizgi, odbijając się od innych zawodników jak od batuty. Z kolei na najwyższym bliska jazda przy przeciwniku lub drobne otarcie kończy się na ogół kraksą. Aby do niej nie doszło, trzeba się wykazać niemałymi umiejętnościami i sprawnością w posługiwaniu padem.

Przyjazny interfejs, zbyt długie loadingi

Całe wyścigi, jeśli zdecydujemy się na ich pełne rozgrywanie, trwają bardzo długo - dokładnie zresztą tak jak w rzeczywistości. To oczywiście zaleta dla pewnej części graczy, ale ci, którzy nie będą z tego zadowoleni, również się nie zawiodą. Starty można bowiem skrócić, wybierając mniejszą ilość okrążeń lub rezygnując np. z kwalifikacji czy jazd testowych. W ogólnym rozrachunku interfejs (mamy tu na myśli dostęp do wszystkich niuansów i ustawień gry) został zaprojektowany w sposób logiczny i wszystkie opcje można znaleźć tam, gdzie logika nakazuje ich szukać. To spora zaleta w produkcji tak rozbudowanej. Jest wszakże jeden istotny mankament, który mocno daje się we znaki. Wszelkie przejścia między poszczególnymi ekranami, zapisywanie stanu gry na dysk konsoli czy podejmowanie decyzji to kolejne okienka, które ładują się długi czas. Najwyraźniej optymalizację kodu ktoś sobie odpuścił.

Na zakończenie warto powiedzieć kilka słów oprawie graficznej i udźwiękowieniu. Grę testowaliśmy w wersji na PS3, więc początkowo nie było końca zachwytom. Pieczołowicie odwzorowano wygląd motorów. Zadbano również o drobiazgowy design kierowców. Dzięki opcji zatrzymania wyścigu możemy w zasadzie dowolnie operować kamerą i zobaczyć, co ciekawsze momenty z takiej perspektywy, z jakiej chcemy. Świetnie wyglądają tory w deszczu lub bezpośrednio po deszczu. Na asfalcie tworzą się wówczas kałuże, w których odbijają się sylwetki motocyklistów i ich maszyny. Rozbryzgi kropli na ekranie są przecudnej natury, a zachmurzone niebo wygląda jak to za oknem.

Autorzy chwalą się również, że po raz pierwszy w grze o motocyklach zniszczenia widoczne są na samej maszynie. Z tym jest różnie, bowiem jak wiadomo arcade'owy wydźwięk tytułu nie pozwala na wierne odwzorowanie usterek. Generalnie jednak widać to i owo, a detale z pewnością cieszą oko. Jest jednak na tej całej graficznej ekstazie ziarenko gorczycy.O ile motory i kierowcy, owszem, cieszą oko, o tyle same tory wyglądają już blado. Nie są tak szczegółowe (inna sprawa, że przy osiąganych prędkościach może ciężko by to było zauważyć) i w zasadzie niewiele się na nich dzieje. Ot, mijamy jakieś puste konstrukcje, płaskie jak decha tereny, na których uformowano asfaltowy tor. Niby to też aspekt realizmu, wszak tory oddano wiernie, ale jakoś zauważalnie kontrastuje to z drobiazgowym odwzorowaniem reszty. Publiczność, podobnie jak w poprzedniej części wypada bardzo płasko, mizernie i nijako. Szkoda, że przy tym poziomie technologicznym włoska ekipa nie zawarła w grze jakiś euforycznych, czy spektakularnych zachowań widzów podczas wyścigów.

Na słuch i na oko

Z kolei udźwiękowienie, no cóż, ani nie powala na łopatki, ani nie można mu nic zarzucić. Czegóż chcieć w końcu od ryku silników i dobrze znanego fanom motoryzacji dźwięku przyspieszania. W czasie przejazdów towarzyszą nam również kawałki muzyczne, które jednak nie są jakimiś nadzwyczajnymi hitami i dość szybko zaczynają się nużyć.

W sumie SBK 09: Superbike World Championship to odświeżona wersja poprzedniej edycji z kilkoma kosmetycznymi zmianami. Mamy oczywiście aktualne listy startowe, poprawiony tryb treningów i kilka innych usprawnień, ale w gruncie rzeczy to nadal ta sama gra. Nie znaczy oczywiście, że zła, ale na nasze oko poprawiono zbyt mało. Innymi słowy, jeśli ktoś ma już SBK 08: Superbike World Championship nie ma po co wydawać pieniędzy. Jeśli natomiast nie macie w swojej kolekcji gry z motorami w roli głównej, a chcielibyście mieć taką - warto się SBK 09: Superbike World Championship zainteresować.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: maszyny | wyścig | tory | Superbike
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama