Gry za dolara szkodzą całej branży

Producenci gier nie są zadowoleni ze strategii Apple. Szef Epic Games twierdzi, że gry w cenie jednego dolara mogą zaszkodzić branży.

W AppStore wiele osób korzysta z gier w bardzo niskiej cenie. Jakościowo są one zbliżone do produkcji, które często oferują więksi wydawcy. Przez taką strategię straciło przede wszystkim Sony, ze swoim PSP oraz Nintendo, więc w obronie wartości produktów zaczynają stawać producenci tworzący gry na te platformy. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał Mike Capps, szef Epic Games.

Trzeba czegoś niesamowitego

- Jak sprzedać komuś grę za $60, skoro osoba ta twierdzi, że powinna ona kosztować $0,99? - wypowiada się Capps w wywiadzie dla "IndustryGamers" i zwraca uwagę jeszcze na kilka innych ważnych kwestii. - Jesteśmy w pewnym punkcie przegięcia. Czy fizyczna dystrybucja utrzyma się w ciągu 10 lat, a może nawet 5? Czy ktoś w ogóle będzie się przejmować następną generacją konsol? Co się stanie z komputerami, jeśli nie będą one połączone z grami? Co się stanie z telefonami komórkowymi? - zastanawia się.

Reklama

Capps ma pewne wątpliwości co do przyszłości branży. Nie wie, czy przy obecnej sytuacji, kiedy konkurencja w postaci Apple i Google jest ogromna i wymaga obniżenia ceny gier, uda się wprowadzić z sukcesem nową generację konsol. Według niego, PS3 dobrze się sprzedaje, ale to ze względu na renomę i popularność dwóch poprzednich platform (PSOne i PS2).

- Czy możemy powiedzieć, że wszyscy przeskoczą na nową generację? Mam nadzieję, że tak. Będzie trzeba wymyślić coś naprawdę niesamowitego, żeby przyciągnąć ludzi. Wizja jest jednak przerażająca - podsumowuje szef Epic Games.

Panosząca się konkurencja

Podobnego zdania są też inni producenci, jak na przykład Satoru Iwata z Nintendo. Podczas swojego przemówienia na Games Developers Conference stanowczo wypowiedział się o polityce Apple i Google.

Stwierdził, że obie wymienione firmy nie mają motywacji, aby utrzymać obecną cenę gier (gry są jedynie dodatkiem do telefonów z systemem operacyjnym iOS i Android), przez co mamy sytuację, w której sprzedaż gier w cenie około $50 zaczyna spadać.

Wiadomo, że każdy na tym rynku chce zarobić i prezentuje różny model biznesowy. Apple zarabia przede wszystkim na sprzedaży swoich urządzeń, a gry traktuje jako dodatek, więc może sobie pozwolić na obecną politykę cenową.

Co jednak z Microsoftem i Sony? Ci z kolei podchodzą do swojego interesu zupełnie inaczej - tania konsola, drogie gry. Nic więc dziwnego, że nie podoba im się obecna sytuacja, bo konkurencja ostro zaczyna panoszyć się na zarezerwowanym przez gigantów od lat terenie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy