"Głosy w głowie kazały mi ją zabić" - znów głośno o GTA

Kolejny nastoletni morderca obwinia grę autorstwa Rockstar za swoje czyny. To, że był nałogowym palaczem marihuany, biorącym leki psychotropowe, miało nieznaczny wpływ na jego postępowanie. Jasne.

To już kolejny przypadek tego typu w Wielkiej Brytanii. Jakiś czas temu, osiemnastoletni Thomas Palmer zabił dwójkę swoich przyjaciół wielkim nożem myśliwskim. Skazany na dożywocie młodzieniec regularnie palił marihuanę. Od tej samej używki uzależniony był Ezekiel Maxwell. Jego zdaniem to właśnie „gangsterska przemoc” zaprezentowana w Grand Theft Auto spowodowała, iż wyruszył na ulicę swego miasta w poszukiwaniu czarnoskórej kobiety, którą musiał zadźgać nożem.

Narkotyki najwyraźniej mają mniejszy wpływ na jego psychikę niż gry komputerowe. Maxwell uwierzył, że jest bohaterem ostatniej części GTA, Carlem Johnsonem. Spotkaną na ulicy kobietę, pchnął siedem razy nożem. W wyniku licznych obrażeń, zmarła ona na miejscu. Oskarżyciel w sprawie przeciwko zabójcy stwierdził „Maxwell planował to zabójstwo od siedmiu dni. Musiała to być czarnoskóra kobieta, pochodząca z Karaibów. Młody człowiek nie wie czemu ją zamordował, jego zdaniem po prostu musiał to zrobić. Opisuje jednak głosy w głowie, które przejęły kontrolę nad jego myślami i ciałem. To właśnie one zmuszały go do nadania sobie bardziej gangsterskiego wyglądu. Na kilka miesięcy przed popełnieniem morderstwa Maxwella tak bardzo pochłonęła kontrowersyjna gra, iż w zasadzie nie robił nic poza graniem w ten tytuł”.

Nastoletniemu idiocie życzymy długiego (najlepiej dożywotniego) pobytu w więzieniu. Całej reszty nie komentujemy. Dziwi nas jedynie, że za jego czyny obwinia się grę a nie narkotyk. Informację podajemy za serwisem internetowym This is London.

Reklama
Valhalla.pl
Dowiedz się więcej na temat: zabójstwo | głosy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy