Forbidden Siren 2

Czasami jeden dźwięk, pojedyncze słowo, proste wydarzenie mogą na zawsze zmienić nasze życie. Sam tego doświadczyłem. Wydawać by się mogło niewiele rzeczy może mnie w życiu zmienić. "Forbidden Siren 2" bez problemu tego dokonało...

Czasami jeden dźwięk, pojedyncze słowo, proste wydarzenie mogą na zawsze zmienić nasze życie. Sam tego doświadczyłem. Wydawać by się mogło niewiele rzeczy może mnie w życiu zmienić. "Forbidden Siren 2" bez problemu tego dokonało...

Przekleństwo horroru...

Ilekroć nie spotykam się innymi przyjaciółmi, fanami kina, zawsze poruszymy istotny dla nas problem. Dzisiejsze kino pod względem gatunku, jakim jest horror, praktycznie nie istnieje. Otrzymujemy w zamian żenujące produkcje nie mające zbyt wiele wspólnego ze straszącą klasyką tego gatunku. Można wymienić jedynie godną ekranizację gry "Silent Hill", która o ironię nie straszyła, ale prezentowała wysoki poziom wizualnego kunsztu . Wszystko inne to zbiór kopiowanych, słabych i okraszonych zbyt groteskową formą filmu produkcji. A gdzie napięcie, miejsce na domysły, wyobraźnie, lęk i najważniejsze - szaleństwo? Gry bazują na podobnych mechanizmach. Twórcom brakuje koncepcji, ciekawej fabuły, bardzo istotnego elementu zaskoczenia, świeżego pomysłu, ale przede wszystkim wiarygodności. Jasne, trudno nam uwierzyć, że w jakimś miasteczku straszą duchy, ale musimy przecież zaangażować się w losy bohaterów, tym samym poczuć uwielbiany przez fanów gatunku niepokój oraz strach. Wraz z premierą "Forbidden Siren 2" musiało w końcu coś się zmienić...

Forbidden...

Zapowiada się ciekawie. Lądujesz na tajemniczej wyspie, którą zalała niezwykła fala tsunami. Katastrofa ta na zawsze zmieniła obraz nieszczęsnego lądu i to nie tylko w sposób, jaki mieliśmy okazję oglądać w telewizji... Wielu mieszkańców wpadło w dziwny trans, utraciło wszelkie granice, zmysły, a nawet świadomość. Rozpoczęła się krwawa rzeźnia...

W samej grze wcielamy się w postacie wielu bohaterów. Początkowo wydawało mi się to niezbyt trafionym patentem, ale po zapoznaniu się z całą treścią tego niezwykłego tytułu, zdanie musiałem zmienić. Począwszy od dzieciaka, któremu ojca rozmazano po całej ścianie salonu, poprzez żołnierza, którego zmysły już dawno przestały funkcjonować poprawnie, i młodą szamankę opętaną przez przerażające wizje, kończąc na ślepym gościu i jego psie przewodniku. Każda z tych postaci ma własną osobowość, wątpliwą przeszłość, określony charakter rozgrywki i oczywiście "schizę", w której dzielnie jej towarzyszymy...

Sama rozgrywka niewiele różni się od poprzedniej części. Jak to bywa w grach z tego gatunku, tu trzeba coś przesunąć, tam odnaleźć lub rozwiązać jakąś małą łamigłówkę. Dodatkowo często dochodzi do konfrontacji naszego bohatera z nawiedzonymi mieszkańcami niegościnnej wyspy, a wtedy albo rozmowa jest krótka i treściwa - gaz rurka, parasolka, rzadko broń palna - albo korzystamy ze znanego z pierwszej części "sightjack'ingu", który umożliwia nam uniknięcie kontaktu z przerażającymi monstrami. Oprócz tego bardzo często dzięki tej zdolności możemy doświadczyć porażających wizji wydarzeń mających miejsce przed naszym przyjazdem na wyspę, makabrycznych obrazów zbiorowych mordów na okolicznych wioskach i wszystkiego, czego zdrowy człowiek nie chciałby doświadczyć. I moim zdaniem to właśnie ten patent znacząco podkręca chory i psychopatyczny klimat. Zatęchłe lokacje, demoniczni mieszkańcy i działające na podświadomość wizje. Poczucie strachu, panicznej chęci ucieczki, a dodatkowo stopniowe uleganie temu choremu świata są tu jak najbardziej obecne...

Mówiąc o wadach tej propozycji, na pewno wkurzać może sztuczne podzielenie gry na misje i zadania. Gramy, gramy, a tu nagle pojawia się napis "mission completed". Zdecydowanie rozbija to gęstą atmosferę i wprowadza niepotrzebne przestoje. Druga wtopa programistów to na pewno przymus powracania do wcześniej odwiedzanych lokacji, czyli znany i często nielubiany "backtracking". Chciałoby się poznać więcej tajemnic, makabrycznych wydarzeń i przy okazji zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, a nie powtarzać te same czynności i zwiedzać te same lokacje. Na koniec, podobnie jak w "jedynce", mamy pewne problemy z kamerą. Lubi często zabłądzić lub ustawić się w najgorszym z możliwych miejsc, odcinając nas przy tym od najważniejszych wydarzeń na ekranie telewizora.

...Siren

Muszę przyznać, że przypadły mi do gustu kolejne lokacje tego tytułu. Dla ludzi siedzących w temacie na pewno wyzwoli wiele skojarzeń z genialnym w tej kwestii "Silent Hill". Brudne i zardzewiałe baraki, pełno śladów krwi, wnętrzności wiszące na kablach wysokiego napięcia, zdeformowane i przerażające postaci, ale i atrakcyjna oraz klimatyczna architektura kolejnych lokacji. Równocześnie animacja oraz mimika twarzy bohaterów stoją najwyżej na zadowalającym poziomie - ich gesty oraz zachowanie znacznie odbiegają od wiarygodnych oraz przekonywujących.

Muzyka oraz dźwięk to spory krok w porównaniu z pierwszą częścią powoli tworzącej się serii. Chora i pokręcona aranżacja, ciekawe pomysły i efekt maksymalnie poruszający. Dodatkowo tło, czyli wszelkie dźwięki, zgrzyty oraz jęki, to najwyższa półka światowa. Efekt końcowy jest naprawdę bardzo dobry i jedynie minimalnie odstaje od króla gatunku, serii "Silent Hill".

Uciekniesz?

"Forbidden Siren 2" to specyficzny, mocno nasiąknięty japońską kulturą tytuł. Trudny w odbiorze, często niepotrzebnie przekombinowany i mało wiarygodny. Jeśli nawet po wyłączeniu konsoli lubisz wciąż przeżywać wydarzenia z krwawej wyspy strachu i opętanego szaleństwa, to szczerze polecam Ci ten tytuł.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dźwięk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy