Dark Souls

Nie da się ukryć, że gry wideo z upływem czasu stają się coraz łatwiejsze. Są jednak pewne wyjątki od tego trendu. Rzadkie, bo rzadkie, ale są. Przed nami jeden z nich. Uwaga: tylko dla wytrwałych!

Dark Souls to niepisany sequel Demon's Souls, szalenie trudnego erpega, który jednych zraził (przez szalenie wysoki poziom trudności właśnie), a innych rozkochał (z tegoż samego powodu). Jego duchową spuściznę dostrzega się tutaj już z pierwszym ruchem gałki na padzie. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Dark Souls to jedna z najtrudniejszych gier, w jakie kiedykolwiek grałem. Pot perlił mi się przy niej na skroniach jak podczas egzaminu maturalnego. Z tym, że teraz, po bliższym spotkaniu z Dark Souls, wiem już, że matura to była pestka.

Reklama

Jak na RPG-a (choć nie klasycznego, bo pełnego akcji) przystało, Dark Souls daje nam na samym wstępie możliwość wykreowania swojej postaci. Wybieramy płeć, nadajemy imię, decydujemy się na jedną z dziesięciu klas postaci, a także kształtujemy budowę ciała naszego bohatera. Po zakończeniu procesu twórczego przenosimy się do świata gry, który od samego początku jawi się jako mroczny i mało przyjazny. Chwilę po tym, jak się zorientujesz, co to za miejsce, zginiesz po raz pierwszy. A później drugi, trzeci, czwarty i tak dalej. Radzę się przyzwyczaić. Jeśli tego nie zrobisz, prędzej czy później dasz sobie spokój. Ale jeżeli pogodzisz się z tym, że Dark Souls wymaga od ciebie o wiele więcej niż konkurencja i zostaniesz przed konsolą na dłużej, gra wynagrodzi ci to z nawiązką.

Czym? Przede wszystkim fantastycznym, ogromnym i klimatycznym światem. Po kilkunastu eksplorowania go nie odkryjesz nawet połowy lokacji. Tutaj każde miejsce, które widzisz gdzieś na horyzoncie, możesz odwiedzić. Niekoniecznie będzie ono łatwo dostępne, ale zawsze możesz próbować. Poza tym uniwersum Dark Souls jest niebywale różnorodne - znajdziesz tu jaskinie, zamczyska, mroczne lasy, a nawet do samego piekła. Kolejność zwiedzania nie została z góry ustalona. To od ciebie zależy, gdzie i kiedy pójdziesz. A jeśli okaże się, że jest zbyt wcześnie, byś trafił do danej lokacji, przekonasz się o tym, gdy strzegące jej potwory pokażą ci twoje miejsce w szeregu.

Na każdym kroku czyhają na ciebie niebezpieczeństwa w postaci ohydnych kreatur z piekła rodem. Walki to największe wyzwanie w Dark Souls. Do niektórych potworów trzeba podchodzić po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy, aby w końcu powalić je na ziemię na amen. To dużo, ale daje niesamowitą satysfakcję, gdy wreszcie ci się uda (a uda się, bo znajdziesz właściwe rozwiązanie bądź schemat i wdrożysz je umiejętnie w życie), a także czas na podziwianie projektów maszkar. Przygotowany przez projektantów ze studia From Software bestiariusz zawiera wiele prawdziwych perełek. Acz częstokroć wybitnie obrzydliwych, trzeba przyznać.

Jednym z niewielu przyjaznych miejsc w świecie Dark Souls są ogniska, przy których odradzamy się zawsze po śmierci. Możemy przy nich poprawić swój stan zdrowia, ale ma to swoją cenę - podczas gdy my grzejemy się przy palenisku, dookoła nas odradzają się ubite wcześniej potwory. Dzieje się to także wtedy, gdy zechcemy przy ognisku zapamiętać czary bądź ulepszyć statystyki swojej postaci. A możemy to zrobić tylko tutaj. Podczas wizyty przy ognisku mamy też chwilę na to, by przejrzeć zdobyte ostatnio przedmioty i zrobić porządek w ekwipunku. A jest co porządkować - podczas podróży znajdujemy naprawdę wiele broni i gadżetów, które nigdy nie wiadomo, kiedy nam się przydadzą.

Bardzo ważną rolę w Dark Souls odgrywa aspekt społecznościowy. Podobnie jak w Demon's Souls, pozwolono nam na łączenie się z innymi graczami i pomaganie sobie nawzajem. W trudnych chwilach możemy przyzwać kompana, a także samemu udać się na pomoc, gdy ktoś będzie jej potrzebował. Po połączeniu się z internetem da się także rzucać innym użytkownikom wyzwania czy czytać pozostawione przez nich w świecie gry wiadomości. From Software zrealizowało ten element równie dobrze, jak w Demon's Souls. Czyli doskonale.

Z technicznego punktu widzenia Dark Souls to niemal arcydzieło. Zaprojektowane przez twórców lokacje mieszczą się w kategorii "pięknie pomyślane i zrealizowane", główny bohater i napotykane przez niego potwory poruszają się płynnie i widowiskowo, a efekty specjalne sprawiają, że czasem mamy wrażenie, że to przygotowana wcześniej animacja, a nie renderowany na żywo obraz. Nie obyło się bez drobnych błędów - czy to w zachowaniu wrogów (ci potrafią na przykład sami skoczyć w przepaść), czy w optymalizacji (liczba klatek na sekundę czasem spada do drastycznie niskiego pułapu) - ale te akurat można wybaczyć. Przy takiej gamie zalet nie mają one większego znaczenia.

Dark Souls to wymarzona gra dla tych graczy, którzy tęsknią za produkcjami z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Tych, które wymagały od nas nadludzkiej zręczności i cierpliwości. Dzieło From Software jest genialne, ale żeby ten geniusz dostrzec i docenić, potrzeba wytrwałości. Entuzjaści szybkiej rozrywki w stylu Call of Duty czy Mass Effecta mogą z tej formy zabawy szybko zrezygnować. I nawet nie zobaczą, co stracili.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy