Battlefield 2: Modern Combat

Konwersje świetnych tytułów wprost z komputerów osobistych na domowe konsole zawsze dostarczały programistom szeregu wyzwań. Jak zoptymalizować kod, jak zachować poziom szaty graficznej, jak poradzić sobie z wymaganiami sprzętowymi?

Nie inaczej było w przypadku kultowej gry "Battlefield", która nie dość, że doczekała się kontynuacji, to wylądowała również na nasze Sprawdźmy...

Modern Combat

Najnowszy "Battlefield 2" to gra z gatunku FPP, gdzie oglądając świat "z oczu" bohatera walczymy z siłami przeciwnika. Dziesiątki żołnierzy, jednostek jeżdżących i latających, ogromne tereny walki i świetne misje wieloosobowe. Tak było na komputerach PC - mocna i wciągająca gra typu multiplayer z rewelacyjną oprawą graficzna, dopracowanymi elementami składowymi i o wielkim potencjale. Powstaje pytanie, czy również konsolowa wersja tegoż tytułu sprosta naszym wymaganiom? Ba, czy jest równie dobra jak "blaszakowa" siostra? Doświadczenie zapewne podpowiada Wam, iż z konsolowymi konwersjami bywa różnie, ale jak się zaraz okaże, kwestia "Battlefield 2" jest jeszcze bardziej złożona...

Samotny wilk...

Kazachstan, ten biedny i obarczony skomplikowaną i złożoną historią kraj, po raz kolejny zagościł na naszych ekranach. Teraz stało się to przy okazji drugiej części gry "Battlefield". Zbrojne ataki, eksplozje, jeżdżące po ulicach miasta czołgi, snajperzy czający się w każdym oknie, głód, śmierć i brak nadziei. Prawdopodobnie tak wygląda tam codzienne życie...

"Battlefield 2" zabiera nas w sam środek tego piekła. Dostępne misje charakteryzują się dość złożonym systemem zadań i poleceń. Wysadzić jakiś budynek, wcześniej przedostając się przez miasto pełne bojowo nastawionych żołnierzy, schwytać określone persony itd. Na pierwszy rzut oka klimat wydaje się być żywcem wyjętym z "Helikoptera w ogniu". Niestety, mimo szczerych chęci, stwierdzić tak nie mogę. Fakt, zadania są często skomplikowane, interesujące, ale w większości są one chaotyczne, bez widocznego sensu i co najważniejsze - polotu. Zapewne znacie to uczucie - niby wszystko gra, ale czegoś brakuje. I tak jest w przypadku najnowszego "Battlefield". Brakuje pomysłu, świeżego na dodatek...

Kolejnym i nie ostatnim zarzutem są tak bardzo reklamowane pojazdy dostępne w grze. Czołgi, jeepy, opancerzone fury - do wszystkiego można wsiąść, a nawet poprowadzić. W takim razie w czym problem? Otóż model jazdy zaimplementowany w grze to bardzo niedopracowany i nie przemyślany do końca aspekt tego tytułu. Mało intuicyjny, mocno uproszczony i bez, tu się powtórzę, polotu. Szkoda, bo takie beztroskie śmiganie czołgiem po planszy to interesująca sprawa - "Halo" w realistycznej konwencji - ale zrealizowana bez charakteru i umiejętności. Najzwyczajniej w świecie żadna z tego radocha... Zatem mogłoby się wydawać, że gra prezentuje średni i mało spójny charakter? W rzeczy samej. Dodatkowo towarzyszy nam ciągle nieodłączne uczucie w trybie "single player", iż gra jest wyłącznie stworzona z myślą o grze wieloosobowej, a pojedynczy scenariusz jest tu wciśnięty tylko na siłę. Pojawiający się "znikąd" przeciwnicy (respawn), przestrzenne, ale równocześnie puste tereny, uproszczenia w konstrukcji poziomów i fatalna inteligencja przeciwników. Poważnie - czasami kucałem obok nich, a oni mnie nie widzieli. A może to gra o jakiejś "karate ninja"?..

To może oprawa A/V pozostała wysokich lotów? Niestety, ale nawet ten aspekt został mocno "zignorowany" przez programistów. Dopracowana, przemyślana i interesująca szata graficzna z komputerów osobistych nie doczekała się konsolowego klonu. Niby jest dobrze, rzemieślniczo, klimatycznie, ale równocześnie brak tu artyzmu, elementów wartej naszej uwagi i ogólnego zamysłu. Nie jest źle, ale w porównaniu z PC-towym odpowiednikiem "Battlefield 2: Modern Combat" wypada dość przeciętnie...

To może złapmy się za ręce?

Wszystko się zmienia, kiedy posiadamy internet, a nasza konsola od dawna "współżyje" z innymi użytkownikami sieci. Wybieramy jedną z przeznaczonych do rozgrywki wieloosobowej plansz, wybieramy serwer i jazda! Dwudziestu czterech graczy, bardzo dobre tereny i bardziej złożone zadania. Znikają gdzieś niedopracowania i błędy - "Battlefield 2" nabiera kolorów. Lądujący śmigłowiec, a z niego wysypująca się ekipa z Twojego osiedla, czołg, w którym siedzi kilku ziomków, zgrana ekipa ludzi dobrze się znających, walka o każdy kawałek terenu - w ten sposób potwierdza się moja teoria. Niestety, ale nowy tytuł ekipy Digital Ilusions jest stworzy głównie dla użytkowników internetu. Inaczej nie będziesz się dobrze bawił, nie dostrzegając potencjału tego tytułu.

Bez emocji

Nowy "Battlefield 2" tak naprawdę niewiele ma wspólnego z odpowiednikiem przeznaczonym na komputery PC. Zaledwie tytuł i kilka jego założeń. Zniknęła gdzieś cała jego wartość, ciekawe pomysły i ten nieodłączny klimat uczestniczenia w czymś wielkim i znaczącym. W zamian dostaliśmy w miarę prostą i stworzoną bez większych udziwnień "strzelankę". Słaby scenariusz dla jednoosobowej zabawy rekompensuje bardzo dobry tryb gry wieloosobowej, ale jak wiem z doświadczenia - tylko dla wybrańców. Nadal nie każdy w Polsce posiada modem i dostęp do internetu dla naszej ukochanej konsoli PS2, a Polska nadal dla elektronicznej rozrywki pozostaje "krajem trzeciego świata"...

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: modern
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy