"Wirtualny świat" - kontrowersyjny reportaż

Wczoraj wieczorem na antenie TVP2 w programie "Magazyn Ekspresu Reporterów" wyemitowano kontrowersyjny materiał dotyczący gier.

Reportaż Anny Żakowieckiej-Krysiak "Wirtualny świat" przedstawiał graczy - właściwie bez wyjątku - jako uzależnione osoby, tracące kontakt z rzeczywistością. Porównywano ich nawet do narkomanów i alkoholików, a same gry, traktowano jako "zło". Czyli - telewizyjny standard.

W wyemitowanym reportażu nie pozostawiono złudzeń - gry to uzależnienie, które należy zwalczać. Przedstawiono trzy osoby, które już wyleczyły się z "nałogu". Co prawda, z ich relacji wynika, że rzeczywiście mieli oni problem z nadmiernym spędzaniem czasu na graniu (i uważają to za coś "strasznego" i współczują tym, którzy jeszcze z tego nie "wyszli"), jednak dziennikarze TVP2 - z szacownego programu "Magazyn Ekspresu Reporterów" - zaprezentowali temat, za nic mając jakiekolwiek zasady sztuki reporterskiej.

Reklama

Jedną z najbardziej kontrowersyjnych jest wypowiedź profesora Mariusza Jędrzejko z Mazowieckiego Centrum Profilaktyki Uzależnień. Uważa on, że gry i komputer są główną przyczyną izolacji dzieci i młodzieży od świata zewnętrznego. Jak mówi: "Zaczyna się to około 10 roku życia, kiedy rodzice kupują na komunię dziecku laptopy i wtedy nagle dziecko, które buszuje z nami po pokojach, jest wszędzie, znika w pokoju i mamy komfort. Nigdzie nie chodzi, źle się nie socjalizuje, więc wszystko jest w porządku, jest niby pod kontrolą i wtedy kroczek po kroczku to wszystko następuje".

Dodaje też, że w 2005 roku wśród osób, które zgłaszały się do jego centrum, 90% było uzależnionych od narkotyków, podczas gdy już w 2008 roku nałogiem 70% pacjentów był "komputer i Internet". Mało tego - utworzono nawet grupę Anonimowych Uzależnionych Od Gier Komputerowych, a jeden z byłych "nałogowców" uruchomił stronę internetową www.niegram.mixxt.pl, gromadzącą osoby uzależnione i stawiającą sobie za cel "motywację do wychodzenia z uzależnienia od gier, internetu". Z autorem portalu kontaktują się także bliscy osób mających rzekomo "problemy" z nadmiernym graniem - jeśli więc masz roczne dziecko i zamiast się nim zajmować, skaczesz po dachach jako Ezio lub udajesz się na raidy w World of Warcraft, strzeż się.

Dyskusyjnym jest też przedstawianie problemów dzieci ("dźgnął koleżankę, bo była czerwona, jak w grze") pokazując przy tym GTA: San Andreas - produkcję, która na pewno nie jest skierowana do młodych ludzi.

Głosem rozsądku w tej sprawie wydaje się być Jacek Śpiewak z fundacji Kidprotect.pl. Jak mówi: "Zestaw małego majsterkowicza, czy małego chemika też może być niebezpieczny. Ale jeżeli kupujemy zestaw małego majsterkowicza to uczymy dziecko, jak ten młotek trzymać, a jak kupujemy dziecku komputer z Internetem, to rodzic wstaje i wychodzi. Traktujemy to jak zupełnie inny świat. Otóż świat wirtualny nie różni się od realnego, rządzą nim bardzo podobne prawa. I tak jak dbamy o bezpieczeństwo dziecka w świecie realnym, na przykład uczymy jak przechodzić przez jezdnię, tak samo musimy nauczyć go mądrego, bezpiecznego korzystania z tych narzędzi wirtualnych. Zwłaszcza, że jak wynika z badań dzieci spędzają w świecie wirtualnym 3/4 wolnego czasu".

"Nie w każdej grze trzeba zabijać. Najwięcej mówimy o tych, w których jest przemoc, bo one się najbardziej rzucają w oczy. Ale są gry, które są fajne - mamy system klasyfikacji gier, który działa w całej Europie: system PEGI. Jest to przede wszystkim klasyfikacja pod względem wieku, czyli rodzić kupując grę, może zobaczyć, że ma ona na opakowaniu oznaczenie 16+. Dawanie jej siedmiolatkowi to nie jest dobry pomysł. Z drugiej strony, na odwrocie pudełka mamy symbole, które wskazują, jakie potencjalnie szkodliwe treści w tej grze są zawarte" - dodaje Jacek Śpiewak.

Choć lubię program "Magazyn Ekspresu Reporterów" za przedstawianie ciekawych spraw (chociażby odkrycie prawdy stojącej za loterią "Pusty SMS"), reportaż "Wirtualny świat" wywołał u mnie wielką irytację. Zabrakło w nim wypowiedzi osób, które mają do czynienia z grami na co dzień i znają je od podszewki. Jedynym jasnym nieco jaśniejszym punktem materiału jest Jacek Śpiewak z fundacji Kidprotect.pl.

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy