Rift: Haker pomógł załatać dziurę w zabezpieczeniach

Hakerzy działają pod wpływem różnych motywacji. Niektórzy, jak GeoHot, łamią zabezpieczenia i wykorzystują to na przekór twórcom sprzętu, inni zaś, jak ManWitDaPlan, pomagają usprawniać zabezpieczenia.

Ten drugi właśnie przyczynił się do wyeliminowania jednej z wad w zabezpieczeniach kont w grze Rift.

ManWitDaPlan nie wykorzystał dziurawych zabezpieczeń na swoją korzyść, lecz powiadomił o nich administrację. Choć zagrożony było jedynie 1 procent wszystkich kont, to wobec niespodziewanie dużej liczby graczy (przypomnijmy - milion w dniu premiery) nawet tak skromny wycinek stanowił wyraźne niebezpieczeństwo.

Scott Hartsman, prezes odpowiedzialnego za produkcję Rift studia Trion Worlds, oficjalnie podziękował hakerowi za wsparcie i przyznał, że problemy z atakami na serwery gry miały miejsce od początku jej istnienia: "Ataki wciąż mają miejsce od momentu, w którym wydaliśmy grę. Jedyną rzeczą, która się zmienia, jest liczba atakujących nas komputerów, ich położenie oraz wielkość grupy tych, którym się uda włamać".

Reklama

Hartsman zapewnił także, że obecność luki w zabezpieczeniach nie spowodowała wycieku danych graczy, a ekipa Trion Worlds zostanie poszerzona o dodatkowych ludzi, którzy będą czuwać nad bezpieczeństwem mieszkańców Telary: "Nie wyciekły żadne dane osobiste, a nasze serwery, sieci czy bazy danych nie zostały splądrowane przez osoby niepowołane. Będziemy zatrudniać więcej ludzi, by pomagali graczom w razie jakiegokolwiek problemu".

O ile nie uważamy Rifta za rewolucję, trzeba jego twórcom oddać honor za bezkompleksowe i profesjonalne podejście do klienta. Brak poważnych bugów, niezły balans postaci i stosunkowo niewielkie wady zabezpieczeń? Czapki z głów!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: haker
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy