Producent Drivera broni zabezpieczeń DRM

Kontrowersyjne zabezpieczenie jest potrzebne, aby walczyć z piractwem na PC. Tak uważają twórcy gry Driver, jednocześnie wspierając wydawcę wymienionej produkcji.

"Ubisoft 'ma do tego prawo', aby zabezpieczać swoje gry wydawane na PC, gdzie jest 'niewyobrażalna ilość pirackich kopii'. To zły proceder, z którym bezapelacyjnie 'trzeba walczyć'" - twierdzi Martin Edmonson z Ubisoft Studios, producent Driver: San Francisco.

"To proste, piractwo na PC działa na niewyobrażalną skalę. A te gry kosztują w produkcji bardzo dużo pieniędzy, więc całkiem słusznie - moralnie poprawnie - powinny być one chronione" - uważa Martin Edmonson. "Jeśli mielibyśmy mały problem z piractwem na PC to zabezpieczenie nie byłoby potrzebne" - dodaje.

Reklama

Driver: San Francisco to kolejna gra od Ubisoftu zabezpieczona DRM - systemem, który wymaga ciągłego podłączenia do internetu, aby móc grać. "DRM to nie jest jednak nasza decyzja" - wyjaśnia. "Tak zdecydował wydawca, który ma pełne prawo do ochrony swojej inwestycji. Z jego punktu widzenia, inwestuje on dziesiątki milionów dolarów w produkt, potem w marketing, a tutaj ktoś sobie po prostu ściąga jego grę" - podkreśla Martin Edmonson.

Jak tłumaczy, również nie jego decyzją było wprowadzenie kodu Uplay Passport, który daje możliwość grania w multi, ale tylko jeśli gracz posiada nowy egzemplarz gry, gdzie kod ten nie został wykorzystany. Tego rodzaju zabezpieczenie ma za zadanie ograniczyć handel używanymi kopiami, na których - jak twierdzą twórcy - nic nie zarabiają. Uplay Passport, czyli jednorazowy kod dostępu do multi, znajduje się w wersji Drivera dostępnej na PC, PS3 i Xboksa 360. Jeśli osoba zdecyduje się na zakup używanej gry, może dokupić taki kod za około 30 zł.

"Jeśli ludzie nie chcą płacić za nową grę od razu jak wychodzi na rynek, tylko czekają aż będzie można ją pożyczyć lub kupić z drugiej ręki, to niestety producent nic na tym nie zarabia" - mówi Martin Edmonson.

"Sądzę, że każdy, kto jest zaangażowany w proces produkcji takiej gry, który dzisiaj jest bardzo ryzykownym przedsięwzięciem, powinien mieć z tego jakieś zyski. W końcu gracze zapewne chcą, aby produkcje pozostały na tak wysokim poziomie, jakim są teraz, a to kosztuje. Każdy chciałby mieć coś za darmo, ale tak nie jest. Trzeba się do tego przyzwyczaić" - komentuje na koniec producent Driver: San Francisco.

Przeczytaj także o podmianie zabezpieczeń w Driver: San Francisco

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy