Powstanie spadkobierca PlaneScape: Torment?

To jeden z najlepszych świątecznych prezentów, jakie mogli sobie wyobrazić miłośnicy "erpegów" z najwyższej półki. Wiemy już, że prawdopodobnie powstanie spadkobierca PlaneScape: Torment.

Studio inXile Entertainment od jakiegoś czasu zastanawiało się nad wyprodukowaniem spadkobiercy PlaneScape: Torment (piszemy "spadkobiercy", ponieważ nie wiadomo, czy produkcja mogłaby ukazać się pod tytułem PlaneScape: Torment 2, czy też pod zupełnie inną nazwą). Wygląda na to, że decyzja w tej kwestii już zapadła i prace nad grą wkrótce się rozpoczną (a być może nawet już się rozpoczęły).

No, bo jak inaczej rozumieć słowa Colina McComba (jedna z najważniejszych osób w pracach nad pierwszym Tormentem, a obecnie pracownik inXile Entertainment), który napisał na swojej stronie internetowej, że skończył już większość zaplanowanych prac nad innym projektem - Wasteland 2 - i że może już zająć się kolejnym Tormentem? Mało tego, McComb ma już pomysły na fabułę nowych przygód w uniwersum PlaneScape. Kluczowe pytanie zadane w pierwszej części gry było następujące: "cóż może zmienić naturę człowieka?". W drugiej miałoby ono brzmieć: "ile warte jest jedno życie?". Bohaterem spadkobiercy PlaneScape: Torment miałaby zostać zupełnie nowa postać, a nie Bezimienny.

Reklama

Co do tytułu, pod którym miałaby się ukazać produkcja, to sprawa jest nieco skomplikowana. Studio inXile Entertainment posiada prawa do marki Torment, ale nie ma licencji na gry osadzone w uniwersum PlaneScape. To oznacza, że projekt może zostać nazwany Torment 2, ale już bez członu "PlaneScape".

Oczywiście w związku z brakiem licencji na gry w uniwersum PlaneScape inXile Entertainment musiałoby zmienić także świat, w którym rozegrałaby się akcja drugiego Tormenta, jak również zasady, jakimi rządziłby się rozwój postaci czy walki.

Przyznajcie, że powyższe wieści brzmią elektryzująco. Zanim jednak usuniemy pytajnik z tytułu tej wiadomości, poczekamy na oficjalne oświadczenie inXile Entertaiment w tej sprawie. Co prawda nie mamy podstaw, by nie wierzyć McCombowi, ale wstrzymamy się jeszcze z okrzykiem: "hurra!".

Przeczytaj także naszą recenzję gry Baldur's Gate: Enhanced Edition

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama