Piractwo według Good Old Games

Good Old Games wystrzega się DRM-ów i nie schlebia branżowym trendom uprzykrzania legalnym graczom życia. Trevor Longino, szef marketingu w tej firmie, w wywiadzie dla GamersMint wypowiedział się na temat piractwa precyzyjnie, ostro i celnie.

Ma jednak zdecydowanie odmienną opinię na ten temat od Stanislasa Mettra z Ubisoftu. Stanislas Mettra z Ubisoftu wypowiedział się przedwczoraj na temat piractwa na PC-tach. Stwierdził, że skoro grę w wersji komputerowej kupi może 50 tysięcy osób, a reszta poprosi Johna Torrenta o paczkę zza oceanu za darmo, to nie ma sensu nawet się za tworzenie czegoś takiego zabierać.

Naturalnie rozwścieczyło to PC-towców, którzy nawet mając często jakieś grzeszki na sumieniu, nie lubią być wrzucani do jednego worka ze złodziejami, za których nieustannie uważają ich wielkie firmy.

Reklama

Trevor Longino z Good Old Games podzielił się swoją opinią na ten temat w wywiadzie z GamersMint.

"Skupiając się na piractwie, jako na największym wrogu grania na PC-tach, naszej branży umykają sprzed nosa dwie sprawy. Po pierwsze: piraci radzą sobie o wiele lepiej z dystrybucją gier, niż wiele zajmujących się tym firm. Z jakiego innego powodu ktoś ryzykowałby zainfekowanie swojego komputera malware, czy wirusami ściągając torrenta, jeżeli nie z najprostszego - często łatwiej dostać grę z pirackich źródeł, niż przez tradycyjną cyfrową dystrybucję" - stwierdził Trevor Longino.

"Wiele moglibyśmy nauczyć się obserwując jak łatwo jest spiracić grę w porównaniu z kupieniem jej, instalowaniem klienta, patchowaniem gry, patchowaniem klienta, aktywowaniem gry, aktywowaniem zabezpieczenia online i na końcu - wreszcie! - odpaleniem tego, o co chodziło od początku" - kontynuował Longino.

"Po drugie: ludzie piracą. Po prostu to robią i nie mamy na to wpływu. To, co rzeczywiście możemy - co pokazuje ankieta za ankietą - to dać im tak dobrą grę, żeby chcieli ją kupić. Ogromna ilość odnośników, przez które ludzie trafiają na GOG.com pochodzi z torrentowych trackerów, lub stron z abandonware. I wiesz co? Transfer z tych stron przekłada się na większą sprzedaż, niż czyste wejścia z Google. Wielu naszych użytkowników spotkało się po raz pierwszy z GOG.com ściągając pirackie wersje gier, które sprzedajemy - stwierdzili, że nasza oferta jest tak dobra, że zarejestrowali się i je kupili" - dodał Trevor Longino.

Co sądzicie o tym podejściu?

Ponad połowa amerykańskich graczy to kobiety

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy