Piraci to również klienci?

Podczas spotkania Game Business Law, które odbyło się w SMU Dedman School of Law w Dallas, Jason Holtman z Valve przedstawił dość ciekawe spojrzenie na kwestię piractwa.

Rozmowy dotyczyły modelu biznesowego, jaki stoi za platformą Steam. Podczas ich trwania Holtman między innymi zaprzeczył, jakoby cyfrowa dystrybucja gier "zjadała" zwykłą sprzedaż "pudełkową", za przykład podając pewną sytuację zaistniałą w przypadku Day of Defeat. Po jednym z weekendów, kiedy wersja trial gry została udostępniona za darmo, wzrosła nie tylko sprzedaż za pomocą cyfrowych kanałów dystrybucji Valve, ale również ta detaliczna. Mało tego, liczba kopii sprzedanych w ten drugi sposób była o 28% większa niż w przypadku platformy Steam.

Reklama

Wróćmy jednak do piractwa, bo jest to temat dużo bardziej interesujący, zwłaszcza kiedy ktoś "z branży" okazuje zdroworozsądkowe myślenie (co zbyt często się nie zdarza). Według Holtmana "piraci to niedostatecznie obsłużeni klienci. [...] Kiedy spojrzeć na to z tej strony, na myśl od razu przychodzi >Rany, mogę wymyślić coś ciekawego i jakoś na tym zarobić<". Przykładem mającym udowadniać tę tezę jest Rosja: "Ludzie piracą w Rosji, ponieważ czytają czasopisma i oglądają telewizję, po czym myślą >Ale mam ochotę w to zagrać<, na co wydawca odpowiada >Zagrasz sobie za pół roku... może<". Niestety taki stan rzeczy nie jest nam obcy, więc sami dobrze wiecie, jak irytujące potrafią być opóźnienia premier w stosunku do np. USA.

Strategia wypuszczania na rosyjskim rynku tytułów bez zbędnego przeciągania (w stosunku do Zachodu) przyniosła ponoć bardzo dobre rezultaty, co raczej nie powinno nikogo dziwić. Sporej części osób nie robi zbytniej różnicy to, skąd wezmą dany tytuł (ze sklepu czy "z promocji") - po prostu chcą go mieć i grać. Holtman podsumował całą sprawę stwierdzeniem, że wydawcy tracą bardzo wielu klientów z powodu swego rodzaju zapatrzenia w zachodnie rynki i lekceważenia pozostałych krajów.

Cóż, trudno się z tym podejściem nie zgodzić. Oczywistym jest, że nie każdy pirat to pewny klient, ale - jak widać z doświadczenia Valve - warto poczynić pewne kroki. Niestety producentom czy wydawcom dużo łatwiej jest krzyczeć na prawo i lewo, że piraci niszczą rynek, zamiast samemu zrobić coś w kierunku zmiany tej sytuacji.

Gry-Online
Dowiedz się więcej na temat: Valve | piraci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy