Painkiller: Hell & Damnation

Painkiller - jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich gier na świecie. Zagrywali się w nią nawet w Azji. Teraz powraca. W nowej formie, ale i z nową treścią.

W czasach, gdy do sklepów trafiają coraz to bardziej wymyślne gry akcji, zapomnieliśmy już prawie, że kiedyś na dobry shooter składały się tylko dwa elementy - krwiste strzelanie i widowiskowa oprawa. Nie było rozwoju postaci, ulepszania broni i tym podobnych elementów. Wystarczyły te dwie rzeczy. Painkiller - podobnie jak Blood czy Duke Nukem - je miał. Czy ma je też jego remake/kontynuacja, Painkiller: Hell & Damnation? Czy studio The Farm 51, znane póki co z kiepskiego NecroVisioN, poradziło sobie z odświeżeniem kultowej strzelanki?

W Painkiller: Hell & Damnation ponownie wcielamy się w Daniela Garnera. To facet, który prowadził niegdyś bezwartościowe, pełne grzeszków życie, i pewnego dnia został ukarany. Zginął w wypadku samochodowym wraz ze swoją żoną, Catherine. Ona trafiła prawdopodobnie w jakieś ciepłe miejsce, a on - do piekła. Tkwi tam dalej po tym, jak został oszukany przez aniołów i demony. Po wykonaniu powierzonego mu zadania nie przywrócono mu i jego ukochanej życia. Ale teraz znów pojawił się demon, który obiecał, że jeśli Garner przyprowadzi mu siedem tysięcy dusz, to ten uwolni jego i Catherine. Czy tym razem Garner nie zostanie oszukany? No cóż, i tak nie ma lepszych perspektyw, więc chwyta za broń i rusza do walki z kolejnymi mieszkańcami piekła.

Reklama

To tyle, jeśli chodzi o fabułę. Wspomniane dusze Garner pozyskuje, zabijając kolejne demony, szkielety i tym podobne ohydztwa. Robi to nieustannie, bez przerwy na kawę czy sen. W grze - poza zbieraniem kart tarota, która dają nam określone profity - zajmujemy się wyłącznie zwiedzaniem kolejnych lokacji i likwidowaniem zastępów demonicznych wrogów. I na tym właśnie polegała siła Painkillera - na prostocie. Wystarczyły ciekawe rodzaje broni, nietypowi przeciwnicy oraz widowiskowa realizacja walk. Żadnego z tych elementów nie zabrakło w nowej odsłonie gry People Can Fly.

Autorom udało się zachować niepokojący klimat, znany z oryginału. Painkiller: Hell & Damnation nie jest może horrorem, ale podczas zabawy uczucia strachu czy zaszczucia nie będą wam zupełnie obce. Podobać się mogą odwiedzane przez nas lokacje, takie jak cmentarzysko, mroczne miasteczko czy sierociniec. Bestiariusz jest ciekawy i dobrze zaprojektowany, w szczególności należy wyróżnić bossów - pojedynki z nimi to prawdziwe majstersztyki. W strzelaninach używamy znanych do tej pory typów broni, takich jak kołkownica czy bełtacz, jak również zupełnie nowego gadżetu w postaci łapacza dusz, dzięki któremu możemy nie tylko zabijać i wsysać dusze, ale także przeciągać wrogów na chwilę na naszą stronę.

Szkoda tylko, że The Farm 51 przygotowało tak mało etapów. Na kampanię dla pojedynczego gracza składają się cztery rozdziały po trzy-cztery misje każdy. Ukończenie ich na najniższym poziomie trudności zajęło mi... około trzech godzin. Na dokładkę mamy jeszcze tryb kooperacji, który różni się od singla tym, że przeciwnicy po śmierci powstają, jeśli nie schwycimy ich dusz. Niestety misje są już te same.

Największą żywotnością i tak będzie się cieszył multiplayer. Opcja wieloosobowa pozostaje wierna pierwowzorowi. Do wyboru mamy cztery klasyczne tryby rozgrywki - deathmatch, drużynowy deathmatch, capture the flag oraz survival. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Jedną z największych nowości w Painkiller: Hell & Damnation jest odświeżona oprawa graficzna, oparta na technologii Unreal Engine 3. The Farm 51 nie należy może do mistrzów w optymalizacji silników, ale udało im się osiągnąć całkiem niezłe efekty, jeśli chodzi o szczegółowość lokacji czy widowiskowość walk. Jeśli zaś chodzi o muzykę, to mamy tu do czynienia z mieszanką w metalowych klimatach.

Painkiller: Hell & Damnation serwuje wszystko to, co znamy z orginału, tyle że w bardziej aktualnej oprawie i z opcją kooperacji. Zabawa jest przednia - efektowna, klimatyczna - ale niestety krótka jak diabli.

Plusy:

+ stary, dobry Painkiller

+ nowoczesna oprawa

+ trzymająca w napięciu atmosfera

+ zróżnicowany bestiariusz i arsenał

Minusy:

- krótka kampania!

- kiepska optymalizacja

- może przydałoby się nieco więcej nowego?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy