Madagaskar 2

Daleko, daleko stąd, na nie takiej znów małej wysepce u wybrzeży Afryki rządził sobie spokojnie zacny władca, niejaki król Julian. Dla niewtajemniczonych rzecz cała rozpoczyna się na tytułowym Madagaskarze, zaś wspomniany monarcha jest lokalnym szefem hordy lemurów...

...oraz grupy imigrantów z biednej Ameryki, a ściślej z Nowego Jorku. Mowa tu oczywiście o znanych z pierwszej części filmu oraz gry pod tymże tytułem (ino bez cyferki) ex lokatorach nowojorskiego ZOO, czyli lwie Aleksie, hipopotamicy Glorii, zebrze Martym oraz żyrafie Melmanie. Po terytorium zacnego władcy kręci się jeszcze jedna ekipa. Oddział pingwinów komandosów o niespotykanych wręcz talentach.

Wprawdzie życie płynie spokojnie i bezproblemowo, lecz amerykańskie "olbrzymy" tęsknią za zgiełkiem wielkiego miasta. Jego wysokość król Julian po starannym rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw" postanawia okazać swą wspaniałość reszcie populacji świata. Stronę techniczną zagadnienia "rozsądnie" przekazując pingwinim fachowcom. Niestety, na nieszczęście dla całej wielomiliardowej rzeszy stworzeń, którym nie dane było zaznać łaski ujrzenia najjaśniejszego oblicza - czy też raczej pyska Jego Wysokości, chałupniczo wyremontowany przez czarno-białe nieloty Air Force One musiał awaryjnie, a przy tym wielce twardo, wylądować na Czarnym Lądzie. I o przygodach całej tej wesołej gromadki w afrykańskim buszu traktuje cała ta gra, jak również jej filmowy pierwowzór.

Reklama

Safari na ludzi

Jak to zwykle bywa z grami będącymi li tylko gadżetami wyprodukowanymi na potrzeby filmu, fabuła i wykonanie Madagaskaru 2nie powalają na kolana. Tym niemniej postaramy się nieco przybliżyć, z czym się tę gierkę "je", (choć po świętach sama wzmianka o jedzeniu wręcz boli). Madagaskar 2 zalicza się do jakże wysublimowanego intelektualnie gatunku zręcznościówek. Szare komórki wielce szanownym Graczkom i Graczom raczej się nie przegrzeją. Ba nadużywanie ich może mieć smutne następstwa. W tej gierce nie ma czasu na myślenie - tu trzeba biegać, skakać, walczyć i uciekać. Jeśli ktoś stanie w miejscu i będzie się zastanawiał nad hamletowskim pytaniem, to dostanie na nie odpowiedź, która może mu nie przypaść do gustu. Natomiast sprawność manualną przećwiczyć można w trakcie rozgrywki do mistrzostwa.

Do dyspozycji w grze mamy bohaterów filmu. Alex zajmuje się kwestiami wymagającymi wspinania się i odrobiny przemocy - ostatecznie jest lwem, więc "... gdy groźnie on zaryczy" itp. Gloria ze względu na swe puszyste, by nie powiedzieć rubensowskie kształty, świetnie sprawdza się w sytuacjach wymagających brutalnej siły, ale nie tylko. Z racji przynależności gatunkowej stanowi odpowiednik floty w tym wojsku. Marty jako zebra, czyli koń w paski (jakby się na to nie zapatrywali zoologiczni puryści), sprawdza się w biegach oraz w wymierzaniu kopniaków w różnych kierunkach i celach. Co jak co, ale on może się kopać i z koniem. Żyrafa (a może żyraf?) Melman na zdrowy rozum nie powinien mieć żadnych specjalnych umiejętności. Ani to zwierzę specjalnie szybkie, ani groźne. Do tego samego wniosku doszli najwyraźniej również jego twórcy w tej grze i wspomniany zdrowy rozum odstawili na półkę, wyposażając długoszyjego tchórza i hipochondryka w umiejętność zmieniania się w coś na kształt żywego helikoptera. Ten jakże uroczy pomysł aż się prosi o konsekwencje w postaci wtargnięcia do Warszawskiego ZOO i kilka eksperymentów. Niedużo, tylko tyle, na ile wystarczy żyraf. Sprawami natury militarnej i szpiegowskiej zajmuje się oddział pingwinów. Ci twardzi faceci są zdolni niemal do wszystkiego. Od cichych akcji w stylu Mission Impossible do regularnej walki z ludzkim przeciwnikiem, przy użyciu artylerii tudzież karabinów maszynowych. Na szczególną pochwałę zasługuje szeregowy Kowalski - spec od wszelkich spraw natury technicznej.

Trochę złomu, trochę taśmy klejącej, ze trzy patyki... innymi słowy technika

Ponieważ Madagaskar 2 jako gra powstał od razu z myślą o konsolach, zaś jego pecetowa wersja jest jedynie ukłonem w stronę portfeli osób nieposiadających wyżej wymienionego utensyliom, całe sterowanie grą wygląda właśnie niczym z konsoli rżnięte. Zarówno kwestie zapisu gry, jak i kierowania postaciami, nie odbiegają od utartych standardów tej kategorii. Z pewnym wszelako problemem. Mianowicie stanowczo odradzamy przerywanie rozgrywki w celu obejrzenia materiałów dodatkowych. Wyjście w takim momencie z gry potrafi zaowocować utratą całych dotychczasowych postępów. A to boli.

Jeśli chodzi o samo sterowanie postacią, to jakkolwiek bez problemu da się grać przy użyciu klawiatury i myszy, ale stanowczo doradzamy zaopatrzenie się w kontroler do gier a'la konsola. Owszem, jest to dodatkowy wydatek, ale oszczędza on nam za to mnóstwa nerwów. A wszak zdrowie jest najważniejsze.

Madagaskar 2 ma również opcję gry wieloosobowej, do której kontroler jest jeszcze przydatniejszy, jeśli chcemy uniknąć wyrywania sobie nawzajem klawiatury. A że głównym adresatem tej produkcji są dzieci, które z reguły nieco słabiej kontrolują swoje emocje, to takie rozwiązanie może pomóc uniknąć wielu łez i siniaków.

Grafika w tej gierce nie odbiega od ogólnie przyjętych standardów. Jest wystarczająco bajkowo-kolorowa, przypomina filmowy pierwowzór i w sumie robi dobre wrażenie. To samo można powiedzieć o muzyce. Natomiast bezwzględnie należy pochwalić tłumaczenie, które jest po prostu urocze, oraz wszystkie osoby odpowiedzialne za dubbingowanie. W szczególności za mówiącego z pięknym kresowym zaciąganiem króla Juliana oraz przeuroczego dowódcę komanda pingwinów. Dla tych dwóch typów warto w tę gierkę zagrać.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: król
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy