Listonosz ukradł gry za ćwierć miliona złotych!

Poczta Polska doskonała nie jest, wie o tym każdy. A to jakaś paczka zaginie, a to zostanie uszkodzona w czasie transportu.

Jednak to, co przeżyli gracze z Filadelfii, sprawia, że nasz rodzimy urząd może wydać się firmą godną zaufania.

Przez pewien czas grasował tam bowiem... listonosz złodziej, który był na dodatek... graczem. Ale po kolei. Wszystko zaczęło się od serwisu GameFly, wypożyczającego gry, który wysyła swym subskrybentom co miesiąc dane produkcje w zamian za opłacany abonament (15,95 lub 22,95 dolarów na miesiąc [45 i 65 zł]).

Pod koniec 2007 roku do urzędu pocztowego w Filadelfii zaczęły napływać skargi od klientów, którzy nie otrzymywali paczek od GameFly. Jak się okazuje, wszystkiemu winny był niejaki Reginald Johnson, 34-letni mieszkaniec miasteczka Germantown, listonosz, który skradał gry niewinnym obywatelom, wyczekującym z wypiekami na twarzy np. na Modern Warfare. Johnson "pożyczał" sobie gry przy rozładunku ciężarówki z listami w centrum dystrybucyjnym.

Reklama

Nic jednak nie trwa wiecznie - nasz złodziejaszek wpadł, gdy chciał wywieźć "towar" swą ciężarówką. Niestety chłopakowi się nie poszczęściło i przy próbie ucieczki rozbił wóz. W środku znaleziono zaś, uwaga, 160 gier, w tym trzy egzemplarze Wii Fit, cztery Wii Sports oraz jedną konsolę z rodziny PlayStation (prawdopodobnie PS3). Nieźle - złodziej-gracz, do tego "każual". Johnson wymieniał gry na konsole w pobliskim oddziale sklepu GameStop.

Naszemu niezwykłemu listonoszowi w ciągu całego okresu swej "działalności" udało się "zwinąć" aż... 2200 gier! Mało tego, wartość skradzionych pomiędzy kwietniem a sierpniem 2008 produkcji wynosi, bagatela, 86 tysięcy dolarów. Za swe niecne uczynki Reginald Johnson spędzi od 12 do 18 miesięcy w więzieniu. Rada dla tamtejszych sędziów: w ramach dodatkowej kary każcie mu grać w same kaszanki. 24 godziny na dobę. Resocjalizacja gwarantowana.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: Johnson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama