Kane & Lynch: Dead Men

Przyznam bez owijania w bawełnę, że od dłuższego czasu przyglądam się pracom nad grą "Kane & Lynch: Dead Men". Wprawdzie informacji na temat tej gry nie ma zbyt wiele, to pomimo tego jestem skłonny napisać, że zapowiada nam się znakomita gierka.

Dowodami na poparcie tej tezy mogą być oficjalny trailer oraz fakt, że za produkcję tego przedsięwzięcia odpowiada firma IO Interactive.

Twórcy m.in. serii "Hitman", po sukcesie ostatniej części przygód łysego zabójcy, postanowili tym razem sprawdzić się na nieco innej płaszczyźnie gier komputerowych. Prawdę powiedziawszy nie będzie ona zanadto różnić się od tej znanej z serii "Hitman", bowiem dynamicznej akcji i okazji do wymiany ognia nie zabraknie, to jednak w przypadku zapowiadanej niniejszym gry będzie możliwość pokierowania losami dwójki bohaterów.

Tytułowi Kane i Lynch to ludzie, którym w życiu ewidentnie się nie powiodło. Kane to typ samotnika i człowieka od czarnej roboty. W przeszłości był najemnikiem, ale nie potrafił działać w grupie i przez swój egoizm skazał swoją rodzinę na niewolę. Podczas jednego ze skoków na dużą kasę wykiwał kompanów, którzy zemścili się na nim w bardzo dotkliwy sposób - porywając żonę i dzieci. Lynch natomiast jest typem cechującym się zaburzeniami o podłożu psychicznym. Właściwie gdyby nie działanie silnych środków psychotropowych - jego egzystencja w środowisku społecznym byłaby niemożliwa.

Tak się składa, że los skojarzył Kane'a i Lynch'a ze sobą w dość nietypowy sposób. Obaj panowie za popełnienie przestępstw większego kalibru zostali skazani na karę śmierci i w trakcie transportu do miejsca wykonania egzekucji doszło do nieoczekiwanej eksplozji. W tumanach kurzu pojawili się uzbrojeni osobnicy, którzy - jak się później okazało - byli przedstawicielami organizacji The Seven, tej samej, która została oszukana przez Kane'a. Od tej właśnie pory Kane i Lynch będą wspólnie wykonywać powierzane im przez The7 zadania (od ich powodzenia będzie zależeć m.in. życie rodziny głównego bohatera). Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że obaj panowie - delikatnie mówiąc - nie przepadają za sobą i ich wspólna niechęć względem siebie odciśnie niemałe piętno na fabule.

Podczas wykonywania misji będziemy stale przełączać się pomiędzy dwójką bohaterów, aczkolwiek tylko w sytuacjach z góry ustalonych przez twórców. Przy okazji zaistnieje możliwość wydawania prostych poleceń grupie pomocników, która będzie nam towarzyszyć przy wykonywaniu niektórych zadań. Asortyment broni ma być dosyć spory, a kompletowanie ekwipunku będzie odbywać się przed każdą misją. Schemat ten zostanie żywcem przeniesiony z serii "Hitman", niemniej jednak nic nie stanie na przeszkodzie ku temu, aby w trakcie misji posilić się orężem przeciwnika.

Bardzo ważnymi z założenia elementami gry mają być Sztuczna Inteligencja oraz interfejs. Ta pierwsza zapowiada się na wysoce dopracowaną i, szczerze mówiąc, nie widzę innego wyjścia, jeżeli nasi kompani mają odpowiednio reagować na nasze polecenia, a wróg sam w sobie ma stanowić nie lada wyzwanie. Interfejs z kolei będzie banalnie prosty. Do pełni szczęścia wystarczą klawisze WSAD oraz myszka, natomiast całą resztę dopełni intuicja gracza.

Od strony technicznej gra zapowiada się na prawdziwy majstersztyk. Muzyka zostanie osadzona w ostrych klimatach rockowych, natomiast szata graficzna będzie bardzo podobna do grafiki znanej z "Hitman: Blood Money". Autorzy zaznaczają, iż sporo pracy poświęcają modelom jednostek, a zwłaszcza tytułowym bohaterom. Ponadto duże wrażenie na graczach ma wywrzeć motyw z rozmazującym się ekranem w sytuacjach kiepskiego stanu zdrowia bohaterów.

"Kane & Lynch: Dead Men" zapowiada się bardzo interesująco. Jest to tytuł z rodzaju tych, na które warto czekać. Szkoda tylko, że na dzień dzisiejszy bliżej nieznana jest data wydania tego produktu. Nieoficjalnie mówi się, iż gra pojawi się w połowie przyszłego roku.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mena | Lynch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy