Jasne i ciemne strony Second Life

Pierwszy japoński polityk pojawił się w Second Life i może mieć z tego powodu poważne kłopoty.

Czy to nie dziwne, że w Kraju Kwitnącej Wiśni i zaawansowanej technologii, ojczyźnie PlayStation i Final Fantasy, prawo wyborcze liczy sobie ponad 50 lat?

Nie wiadomo, czy ten fakt zadziwił, czy wręcz odwrotnie: sprowokował do działania Kana Suzuki, japońskiego senatora, który idąc z duchem czasu, swoje nowe biuro wyborcze otworzył w świecie Second Life - jednej z najpopularniejszych obecnie gier MMO, mającej już ponad 7 milionów mieszkańców. Tym samym Suzuki ściągnął na siebie uwagę odpowiednich organów prawnych oraz mediów świata.

Reklama

Według planu, wirtualne biuro miało pełnić funkcje normalnego biura wyborczego, czyli informować obywateli (obu światów) o planach pana Kana, organizować wykłady popularyzujące jego myśl wśród elektoratu i dyskusje z wyborcami.

Jak się okazało, pomysł okazał się niezgodny z bardzo restrykcyjnym japońskim prawem, które w ręce kandydatów i ich sztabów oddaje bardzo skromne narzędzia propagandy, ograniczające się do dystrybucji ulotek i broszur informacyjnych.

Nie wiadomo na razie, czy i jakie konsekwencje prawne sytuacja ta będzie miała dla senatora ani czy jego biuro zostanie ostatecznie zlikwidowane.

Wiadomo natomiast, że do świata Second Life zawitał właśnie Playboy. Dziś kończy się dwudniowa impreza inaugurująca pojawienie się w SL nowej wyspy, w dobrze wszystkim znanym kształcie króliczej głowy.

Obok takich przedsięwzięć, jak sieć sklepów czy klub Playboya w Las Vegas, zapowiadana od kilku miesięcy wyspa jest jednym z wymiarów światowej ekspansji marki. W znajdujących się tam sklepach będzie można zakupić znane z e-placówek Playboya artykuły Heffnera i spółki - i to zarówno dla naszych rzeczywistych postaci, jak i secondlife'owych awatarów.

Gry-Online
Dowiedz się więcej na temat: biuro | second life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy