Homefront: Protest wywołał aferę... ekologiczną

W trakcie Game Developers Conference, zgodnie z wcześniejszymi planem, odbył się w San Francisco fikcyjny protest przeciwko Korei Północnej mający przy okazji na celu promocję gry Homefront.

Cel THQ został zrealizowany: udało się wywołać kontrowersje. Ale chyba nie takie, na jakie liczono. A wszystkiemu winne... balony.

Zgodnie z zapowiedziami, w programie akcji znalazły się "przemówienia ekspertów, występy muzyków oraz wypuszczenie w powietrze dziesięciu tysięcy balonów". Okazało się, że najwięcej problemów sprawiły te ostatnie.

Balony, z nadrukowaną reklamą Homefronta i logiem amerykańskiego sklepu GameStop, przeleciały wiele kilometrów nad miastem, a następnie spadły... do Zatoki San Francisco. Wywołało to złość opinii publicznej skierowanej w kierunku wspomnianego sklepu.

Reklama

Jak napisał Camron Assadi, artysta z Oakland do jego przedstawicieli: "Idioci w waszym dziale marketingu wypuścili setki czerwonych balonów, aby promować grę na GDC. Teraz zaśmiecają one Zatokę. Co zamierzacie z tym zrobić? Macie łodzie do zbierania tych śmieci?".

Pracownicy GameStopu oświadczyli jednak, że nie mieli nic wspólnego z akcją i jako winnego wskazali THQ. Firma w swoim oficjalnym oświadczeniu napisała: "Balony wypuszczone w trakcie dzisiejszej imprezy związanej z Homefrontem były zrobione ze stuprocentowego organicznego tworzywa i są w stu procentach biodegradowalne. Balony nigdy wcześniej nie zanieczyściły środowiska na lądzie lub w wodzie. Choć jesteśmy pewni, że nie będzie żadnych szkód dla środowiska, oczyścimy Zatokę w celu usunięcia ewentualnych szkód. Akcja była sponsorowana przez THQ i nie miał z nią nic wspólnego sklep GameStop".

Zapewnienia THQ o tym, że balony nie stanowią zagrożenia dla środowiska zdają się potwierdzać informacje zawarte na oficjalnej stronie stowarzyszenia Balloon Council zrzeszającego fanów balonów z Kalifornii. Jak czytamy: "Lateks jest w stu procentach naturalną substancją, która rozkłada się zarówno w świetle słonecznym, jak i w wodzie. Proces degradacji rozpoczyna się niemal natychmiast. Badania pokazują, że w podobnych warunkach środowiskowych, balony lateksowe ulegają biodegradacji mniej więcej w tym samym tempie, co liść z drzewa dębowego. Rzeczywisty czas rozkładu będzie się różnić w zależności od konkretnych warunków".

Nie uspokaja to jednak ekologów. Jak mówi Ann Bauer, dyrektor działu edukacji Marine Mammal Center w Sausalito: "Biodegradacja może ciągle trwać, ale ptak wciąż może się zaplątać w resztki balonów. Lew morski może być nimi zaciekawiony, pogryźć je i połknąć, co może doprowadzić do zablokowania jego żołądka i natychmiastowej śmierci. Biodegradacja wymaga czasu".

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy