Gry są za krótkie, tak?

Gry są za krótkie, gry są za łatwe! Rozmaici Prawdziwi Gracze powtarzają to jak mantrę, przeciwstawiając dzisiejsze żałosne 5-8 godzin dawnym tłustym czasom, kiedy to gry były Prawdziwym Wyzwaniem wymagającym z 40-50 godzin na zaliczenie głównej linii fabularnej - a nie "grały się same".

Tymczasem , o paradoksie, wszelkie statystyki na niebie i ziemi udowadniają zdumiewający fakt, że... większość współczesnych graczy nie kończy nawet tych "za krótkich i za prostych" tytułów. Albo raczej - w większości nie kończy tych, co są nieco dłuższe niż obecny standard. Niektórzy z branżowców twierdzą wręcz, że do finału takich produkcji nie dochodzi aż... 90% graczy. I to nawet w przypadku takich perełek jak Red Dead Redemption(*), którą wielu przecież okrzyknęło jedną z najlepszych gier ostatniego pięciolecia. Tak jest, zaliczyło ją w całości góra 10% posiadaczy!

Reklama

Fallout: New Vegas ukończył co trzeci nabywca. Inny przykład - polski Wiedźmin, część druga. I tu mamy nawet dokładne statystyki(**). Otóż: 77% graczy skończyło prolog, 43% pierwszy akt, 32% drugi akt, 28% całą grę (na najwyższym poziomie trudności... 0,2%). Ja rozumiem, że trudną i wyma- gającą (jak na dzisiejsze czasy) Total War: Shogun 2 mogło ukończyć tylko 26% graczy (i to na poziomie niskim - na trudnym całe 4%). Ale Fallout, Wiesiek, RDR... WTF? (Na tym tle pozytywnie wybija się Heavy Rain, którą od A do Z(***) przeszło 3/4 nabywców).

No dobra, może te produkcje naprawdę są za trudne dla dzisiejszych graczy? Za długie? (Khem...). W grach akcji jest faktycznie lepiej: wprawdzie najnowszy Batman - 26%, Borderlands - 25%, Red Faction: Armageddon - 36%, ale już Call of Duty: Black Ops - 47%, Mafia 2 - 59%, Call of Duty: Modern Warfare 2 - 60%(****). Lecz czy są to jakieś faktycznie imponujące statystyki? Żeby zaliczyć 5-6 godzin strzelanki na przeciętnym poziomie, naprawdę wystarczy jedno piątkowe popołudnie i góra średni skill w mizianiu myszy czy pada.

Więc przestańcie ściemniać - wy wcale nie chcecie długich i trudnych gier. A dokładniej, nie chce tego ogromna większość. Wy chcecie mieć jak zawsze w życiu - łatwo. No i krótko, bo przecież trzeba jeszcze wejść na jutuba, fejsbuka, bloga, przejrzeć pocztę, sprawdzić gg etc. A gra w tym przeszkadza. Toż wymaga aż paru godzin skupienia... A że często gęsto "kupiona" jest przez wujka Torrenta z USA(*****), to i nie żal sobie odpuścić w połowie. Nie tę, to inną się "zassie"... Wcale nie chcecie się męczyć, wysilać, zaliczać w pocie czoła jednego etapu przez pięć dni, by cieszyć się sukcesem. Chcecie tylko na takich "hardkorów" wyglądać.

"90% graczy uważa, że ukończenie kampanii nie ma znaczenia. Jeśli należysz do pozostałych 10%, skopiuj to i wklej sobie do sygnaturki". I od razu człowiek czuje się lepszy od "noobów i loli" czy - tfu, tfu - casuali. Swoją drogą: przytaczane statystyki dotyczą tylko oryginalnych wersji. Gdyby brać pod uwagę "piraty", byłoby pewnie o wiele gorzej.

Mam wrażenie, że nie dlatego producenci zaczęli robić krótkie gry, żeby zaoszczędzić kasę i/lub nabić sobie konto za DLC. Oni po prostu za pomocą badań rynku wykryli, czego naprawdę oczekujecie, ale wstydzicie się głośno to powiedzieć - tytułów efektownych i prostych, które można zaliczyć w jeden, góra dwa dni. A i tego często wam się nie chce... Wychodzi na to, że po prostu wypada mieć jakąś grę i w nią troszkę pograć, żeby móc potem ponarzekać, że kiedyś to były gry...

Hej, ty - do ciebie mówię! Jaki procent gier z posiadanych/granych w 2011 roku ukończyłeś?(******)


(*) Wstyd się przyznać, ale jestem w tych 90%. Mnie ona zwyczajnie znużyła po jakimś czasie, a od samego początku nie byłem nią przesadnie podjarany. Choć ta preria o wschodzie słońca...

(**) Bazuję na danych udostępnionych w internecie przez rozmaite firmy, m.in. Valve. W Steamie z łatwością można zobaczyć, jak dużo graczy ukończyło dany fragment rozgrywki. Wystarczy sprawdzić, jaki procent dostał osiągnięcie za dojście do końca fabuły.

(***) W sumie raczej od A do powiedzmy X, bo Z to już takie "wymaksowanie wszystkiego", a to zaliczyło góra 5%. Ale i tak to imponujący wynik...

(****) Przeszedłem do końca i akurat żałuję. Stracony dzień. :/

(*****) Zawsze mnie dobija, gdy ktoś na jakimś forum ma problemy z grą - czasem jeszcze przed jej polską premierą - i na sugestię "to jest w instrukcji na stronie..." z powagą tłumaczy: "ale mnie ją kupił wujek z zagranicy i nie mam polskiej instrukcji". Angielski też jest za trudny? I jeszcze nigdy na odpowiedź "to weź płytkę z grą, a na niej połóż karteczkę ze swoją ksywką, zrób i wrzuć fotkę - wtedy ci pomogę" nie doczekałem się innej reakcji niż w klimatach "weź sp... noobie! myślisz że każdy ma tyle kasy co ty i go stać na każdom gre!?". Odpowiadam: nie stać mnie na "każdom gre", ale większość z tych, które mam, przechodzę do końca.

(******) Ja nie ukończyłem tylko RDR i Borderlands. Tę drugą zresztą zaliczyłem chyba w bodaj 75%, gdy niespodziewanie przestała mnie kręcić... 90% graczy kazało jej spadać...

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy