Anno 1404

Specyficzny gatunek, jakim są city-buildery z elementami rozwoju ekonomicznego (inaczej strategie ekonomiczne), przez lata doczekał się wielu serii. Mieliśmy więc rzecz jasna kultowe The Settlers w kilku odsłonach, dość już leciwe serie Cezar czy Kleopatra, udane, choć nieco niedocenione Knights of Honor i jeszcze słynniejsze serie Age of Empires oraz Stronghold, o prekursorze w postaci Sim City nie wspominając.

O ile zazwyczaj (nieco uogólniając) pierwsze części tych gier były czymś nowym, do pewnego stopnia odkrywczym i nowatorskim, o tyle kolejne mniej lub bardziej ulegały schematom. Schematyzm - to właśnie to słowo, które słusznie lub nie przylgnęło do całego gatunku. Rzeczywiście, jeśli zestawić działania gracza w kolejnych misjach/odsłonach serii, to sprowadzały się one do powtarzalnych elementów: założenie osady, jej rozbudowa, zadbanie o łańcuchy wydobywczo-produkcyjne, po to by najczęściej przygotować się do konfliktu zbrojnego lub nadchodzącego kataklizmu.

Reklama

I w ten paradoksalny sposób mechanizm, który zapewnił tytułom sukces, po latach stał się synonimem wtórności. Wspomniany schematyzm do pewnego stopnia obecny był również w serii Anno, której dotychczas mieliśmy okazję ujrzeć trzy części. Nie odbiega od niego również Anno 1404. To w końcu pełnoprawny sukcesor poprzednich części. Z tą jednak różnicą, że autorzy gry dodali kilka znakomitych usprawnień, które skutecznie umilają i urozmaicają zabawę. Zanim jednak do nich przejdziemy, warto zaznajomić się z opcjami, które czekają na graczy.

Anno 1404 wita nas menu podsuwającym do wyboru: kampanię, przygotowane scenariusze, tryb gry zwany continous (a więc sandboxową rozgrywkę) oraz możliwość pochwalenie się swymi osiągnięciami w necie (pełnoprawnego trybu multiplayer, niestety, brak). Do tej ostatniej czynności utworzyć należy specjalny profil i założyć konto na ubi.com i można już prezentować znajomym swoje osiągnięcia, screeny z zabawy, bądź wymieniać się zapisami stanu gry. Wśród przygotowanych scenariuszy znalazło się sześć map, na których możemy spodziewać się zróżnicowanych warunków, koniecznych do pozytywnego ukończenia wyzwania. Mapy przygotowano z myślą o graczach, którzy nie chcą uczestniczyć w całej kampanii, ale pragną jedynie szybko wyruszyć na morskie szlaki. Z kolei sandboxowa rozgrywka oferuje najwięcej ustawień - aż na pięciu kolejnych ekranach. Wybrać możemy: poziom trudności (easy, medium, hard), sposoby prowadzenia dyplomacji, obecność piratów i neutralnych plemion w czasie zabawy, wielkość świata, ilość dostępnych wysp, obecność zjawisk atmosferycznych (np. ogień, tornada, burze piaskowe itp.), ilość dostępnych questów oraz itemów. W sumie nie jest to oczywiście kompletny katalog, bowiem ustawień jest cała masa i powinny w pełni zadowolić wielbicieli grzebania pod maską.

Kolonizację czas zacząć

W recenzji najłatwiej odnieść się do kampanii, a będzie to przy tym obraz najpełniejszy, bowiem wzbogacony o dostępną w tejże fabułę. A ta w Anno 1404 jest tyleż istotna, co niestety przewidywalna. Nie znaczy to wcale, że mało interesująca. Chodzi raczej o to, że średnio obeznany z obecnymi w kulturze masowej schematami użytkownik bardzo szybko będzie wiedzieć, czego się po niej spodziewać. Wyjściowa pozycja jest taka, że jako nieopierzony marynarz, działamy przy wsparciu niejakiego Lorda Richarda Northburgha, który jest naszym mentorem przez większą część zabawy. W zasadzie Lord Richard wspiera chorego Imperatora, ale ponieważ wokół tronu kręci się wielu niegodziwców, szybko okazuje się, że zlecenia przyjmujemy od kogoś innego. To niejaki Guy Forcas - wyjątkowo niesympatyczna, ale wpływowa kreatura. Ale cóż robić - na pracodawców się nie narzeka, w imię lepszej sprawy. Z miejsca też okazuje się, że mamy uczestniczyć w przygotowaniach do krucjaty, która chrześcijańską kulturę krzewić ma w krajach pobliskiego Orientu. Niekoniecznie słowem i dobrą radą, ale raczej - jak to w rzeczywistości bywało - mieczem i ogniem. Na tym może poprzestańmy, dodając tylko, że fabuła jest w pełni wymyślona i nijak ma się do jakiejkolwiek historycznej prawdy, mimo iż osadzono ją w średniowiecznych klimatach. Jej poszczególne aspekty prezentowane są w krótkich filmikach, do których wielbiciele serii zdążyli się już przyzwyczaić.Cała mechanika zabawy w stosunku do poprzednich części pozostała w zasadzie kompletnie niezmieniona. Nadal naszym głównym zadaniem będzie zakładanie osady, a potem kolejnych na pobliskich wysepkach i dbanie o ich rozwój. W czasie kampanii ani na moment nie zostaniemy jednak pozostawieni samym sobie. Nasz nieformalny doradca, Lord Richard Northburgh, co chwilę, zwłaszcza na początku, udziela nam stosownych wskazówek, co mamy czynić, jakie budynki wznosić, jakie dobra gromadzić i dokąd popłynąć. Później zastępują go inne postaci.

Dodatkowo w czasie kampanii pojawia się całe multum zadań cząstkowych. Są to zalecenia w stylu: zdobądź 10 ton drewna i dostarcz je w odpowiednie miejsce, wybuduj plantację daktyli i zadbaj o dostawę, dostarcz surowce potrzebne do naprawy zniszczonego statku, odszukaj zaginione dzieci i bezpiecznie odstaw do klasztoru. W czasie gry niezwykle aktywni będą również pewni mnisi, którzy za odpowiednią cenę dostarczą nam pożądanych dóbr, jak również kilka niezależnych plemion, z którymi właściwe okaże się nawiązanie współpracy, celem wymiany handlowej.

Anno 1404 jest, by tak rzec, city-builderem kompleksowym. Początkowo tworzymy malutką osadę, by stopniowo rozwijać ją w coraz większe miasto. Umiejętnie korzystając z dóbr natury, wznosimy kolejne budynki wydobywcze (kamieniołom, kopalnia żelaza, soli, kryształu itp), przetwórcze (kuźnia, drewutnia, farmy różnego typu itp.), finalnie dostarczające pewne dobra (chleb, piwo, ryby, daktyle, skóry itp.). Łącznie jest ich blisko 100, co jest, przyznajmy, liczbą imponującą. Rzecz jasna, dostępu do wszystkich dóbr nie mamy od początku, ale to się zmienia wraz z postępem misji i rozwojem naszej osady. Wzorem innych gier tego gatunku, spełniając potrzeby mieszkańców, sprawiamy, że do miasta nadciągają nowi osadnicy o wyższym statusie i jeszcze większych potrzebach. Z jednej strony wpływa to na zmianę wyglądu miast (automatyczna rozbudowa budynków), z drugiej na wzrost stanu naszego konta. Podatki oczywiście ustalamy osobiście, odrębnie dla każdej z warstw społecznych. Z upływem czasu tworzymy też rozbudowaną sieć połączeń na wszystkich skolonizowanych przez nas wyspach, wyznaczamy szlaki dla statków transportujących nasze towary i dokonujemy wymiany handlowej z sąsiadami.

Interfejs jak marzenie

Sporym novum, które wpływa na podniesienie grywalności, jest obecność w grze itemów i questów. Te drugie, wzorem gier RPG, możemy podejmować i wykonywać dobrowolnie, uzyskując za nie dodatkową punktację. Punkty honoru będą nam z kolei potrzebne do zakupu itemów (choć część z nich można także znaleźć lub otrzymać za wykonanie misji). Pomysł na itemy jest niezły i aż dziw bierze, że przez tyle lat rozwoju gatunku nikt go nie zastosował. Dzięki znajdźkom lub zakupom możemy np. wzmocnić kadłub naszego statku, przyspieszyć produkcję określonych dóbr lub zmniejszyć popyt na pewne towary, których akurat nam brakuje. Kupowane w dalszych misjach itemy od pobliskich plemion niezależnych mają zróżnicowane ceny oraz zastosowanie. Przy odrobinie szczęścia przedmioty dostajemy również za eksplorowanie mapy, bo w niewielkich zatoczkach i ukrytych miejscach o nie nietrudno.

Anno 1404 nie byłoby grą tak wciągającą, gdyby nie przemyślany i rewelacyjnie zaprojektowany interfejs, najlepszy chyba ze wszystkich części, a może i gier tego gatunku. W stosunku do poprzednich odsłon od razu widać tu usprawnienia. Oczywiste jest, że w morzu opcji i możliwości, a co za tym idzie w ilości dostępnych ikonek, łatwo byłoby się pogubić.Tu jednak, o dziwo, nie sposób, bowiem wszystko jest logicznie rozlokowane u dołu po prawej stronie ekranu, w przejrzystych okienkach wyposażonych w funkcje zakładek. Najbardziej użyteczną kwestią jest jednak podręczne menu, które wywołujemy PPM. Skróty do najpotrzebniejszych funkcji (wytyczenie drogi, budowa domu, budowa magazynu) sąsiadują ze skrótami do poszczególnych działów. Dzięki temu nie trzeba bezustannie krążyć myszką po całym ekranie i szukać ikonek po jego prawej stronie. Po prostu klikamy gdziekolwiek i wydajemy dyspozycje. Wielkie brawa!

Ocean widzę ogromny

Pod względem graficznym Anno 1404 nie odbiega od innych produkcji tego gatunku. Mamy możliwość przybliżania i oddalania widoku (w dość ograniczonym, niestety, zakresie) oraz dowolnego obracania kamery wokół osi. Na zbliżeniach widać szczegóły prac wykonywanych przez naszych osadników (np. rybak zarzuca sieci, rolnik kosi zboże itp), co znane jest już od pierwszej części Settlersów. Ładnie i zróżnicowanie prezentują się wyspy, jedne porośnięte tropikalną roślinnością, inne wyłożone kamiennymi brukami dróg, a jeszcze inne przykryte tonami pustynnego piachu. Genialna jest woda i dające się w niej zaobserwować śmigające wieloryby, rekiny bądź inne rybki. Grafika jest urzekająca i urokliwa, ale z drugiej strony nie jest czymś nadzwyczaj efektownym - nie wykracza poza to, co prezentują inne topowe produkcje tego typu. To po prostu kawał dobrze wykonanej roboty na najwyższym możliwym dzisiaj poziomie. Czasami można się złapać na podglądaniu czynności wykonywanych przez małe ludziki, a to świadczy o jakości.

Jednak siła Anno 1404 nie leży w oprawie graficznej, i to przecież nie ona jest najważniejsza. Najważniejsze jest to nieuchwytne poczucie bycia władcą wirtualnej krainy, której możemy zapewnić dobrobyt i rozwój. W Anno 1404 po prostu wsiąka się bez granic, jeśli jest się wielbicielem tego gatunku. Z przyjemnością odkrywa się nowe zakątki lądu, nowe odmęty oceanu oraz wyspy i zamieszkujących je mieszkańców. Z prawdziwą radością wznosi się coraz to nowe budowle, poszukuje najodpowiedniejszych warunków pod liczne plantacje i prowadzi bitwy w niewielkiej skali z piratami.

Na linii rozwoju city-builderów Anno 1404 zapisuje się jednak bardziej jako wyszlifowany diament z przemyślanymi w najdrobniejszych szczegółach aspektami zabawy, niźli niespotykany i ekstremalnie nowatorski produkt. Innymi słowy, wielbiciele serii będą z pewnością zachwyceni, a pozostali gracze mają dobrą okazję, by do Anno się przekonać. Warto. Ta gra w zasadzie nie ma wad (może poza przewidywalną fabułą...), a jedyny zarzut, jaki może postawić jej niemałe w sumie grono graczy, brzmi: nie lubię tego typu gier. I tyle...

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: zabawy | city
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama